Wydrukuj tę stronę

Przeprawa Mrągowo 2013 - bon appétit!

czerwiec 18, 2013
Czerwiec dla większości załóg to już środek sezonu, ale dla nas w tym roku to dopiero początek. Od dawna chciałem udać się na północ od Olsztyna na rajd przeprawowy na Mazury. Wszak od lat jeżdżę na rozgrywany tam rajd Polski, gdzie Hołek i spółka zapierdzielają ponad 170 km między drzewami, a tereny są tam bardzo urokliwe i nieraz dojazd do fajniejszych miejsc wymagał terenówki. 8 czerwca nadarzyła się okazja, ponieważ Sebastian zorganizował rajd pod nazwą Przeprawa Mrągowo. Od kolegów usłyszeliśmy dobre opinie o terenie, więc zgłoszenie poszło.
Czerwiec dla większości załóg to już środek sezonu, ale dla nas w tym roku to dopiero początek. Od dawna chciałem udać się na północ od Olsztyna na rajd przeprawowy na Mazury. Wszak od lat jeżdżę na rozgrywany tam rajd Polski, gdzie Hołek i spółka zapierdzielają ponad 170 km między drzewami, a tereny są tam bardzo urokliwe i nieraz dojazd do fajniejszych miejsc wymagał terenówki. 8 czerwca nadarzyła się okazja, ponieważ Sebastian zorganizował rajd pod nazwą Przeprawa Mrągowo. Od kolegów usłyszeliśmy dobre opinie o terenie, więc zgłoszenie poszło.

Mragowo_04Rano tuż przed 8 zameldowaliśmy się w dwie ekipy z Miłakowa – Ja i Kuraś oraz Jacek z Wandą. Dwa auta na lawecie (nasza Rolka (Samurai) i Jawan II – mroczny rycerz) użyczonej od kolegi Maćka – dzięki!

Jesteśmy na bazie pierwsi, więc powitanie z organizatorem i rozładunek. Co chwila dojeżdżają następni zawodnicy i w sumie zjeżdża się prawie 30 pojazdów. Bardzo miło jest poznać nowych, zakręconych ludzi. O 9.30 chyba 3-minutowa odprawa i w drogę. U nas niespodzianka – metromierz wskazuje, co chce, więc jedziemy za innymi załogami. Tak jak marzyłem, tak było: dojazdówka to część starego oesu „kormorana”. Równy szuter, ciasne zakręty przez szczyty i wzdłuż jezior – bajka! No, ale przyjechaliśmy na przeprawę a nie cross-country, więc dojazd do próby i w błoto. Na początku oesu walczą już auta z zaprzyjaźnionej ekipy Rasząg4x4.

My wjeżdżamy z boku, omijając dwie pieczątki i idę badać teren. Pieczątki dość blisko siebie, ale każdy kolejny krok i robi się głębiej. Zapinamy linę mechanika i podbijamy przeszkody. Tym razem bardzo spokojnie, bez ciśnienia. Przy wyjeździe z próby czuć jakiś niepokojący zapach, ale pomyśleliśmy, że to może świeżo przypalone błoto, więc jedziemy dalej. Okazuje się, że znowu zaczyna zawodzić nas reduktor, który nie zapina przedniego napędu, więc jedziemy „driftowozem”. Z próby wyciągamy jeszcze zaprzyjaźnioną sympatyczną załogę z Giżycka (trzeba wynająć autobus 4x4 i jechać na Ładogę!).

Mragowo_03Naprzeciwko próba w lesie - stawek z wodą po pas. Robimy szybko 3 pieczątki, ale auto coraz słabsze. Przed nami dojazdówka i już znamy przyczynę smrodu – sprzęgło. Nowiusieńkie, niekatowane w terenie zaczyna padać - 1 obroty maks – nie ciągnie, 2 to samo... Trudno, dojeżdżamy do prób wyznaczonych tylko dla ekstremu i robimy co się da. Najwyżej Jacek po nas wróci i wyrwie.

A po dziurach po zwolnicach Unimoga wiemy, że tu był! Całą „mapę B” udaje nam się zrobić, choć wyjazd z niej na drogę dojazdową zajmuje nam pewnie z 1,5 godziny przy jednej pieczątce. Mimo pryskania środkami przeciw komarom i specjalnym opaskom (nie, nie - psu nie zabrałem) komary nie mają dla mnie litości. Każdy odkryty kawałek ciała zostaje pokąszony przez komarzyce. Jeszcze tak w życiu mnie nic nie pogryzło! Zapraszamy na Mazury – pogoda nie zawsze dopisze, ale komary już na pewno...

Mamy ciut więcej niż połowę pieczątek, sprzęgło ledwo ciągnie i próba sędziowana polegająca na podjeździe pod stromą górkę, potem jeszcze bardziej stromy zjazd i jeszcze raz w górę. Pierwszy podjazd i zjazd się udaje, ale druga górka pokonuje „Rolkę”, choć tym razem mimo sprzyjających warunków do strzelenia „dacha” lub „rolki” do niczego nie dochodzi. Aby zakończyć próbę, załoga z Giżycka odwdzięcza się nam za wcześniejszą pomoc i na kinetyku podciąga nas pod dość strome wzniesienie (dzięki!). Sprzęgło wystarcza, żeby wrzucić jedynkę, ale nie poddajemy się i jedziemy dalej. Wcześniej za pomocą liny z mechanika wyznaczyliśmy sobie dystans, z kalkulatorem w telefonie przeliczałem trasę i udało się dojechać do pieczątki w małym stawiku. MragowoDość głęboko, bo już więcej niż po pas, wpadamy chyba siłą woli i rozpędu, podbijamy i... koniec. Rozwijam linę mechanika, nic nie działa, wałek nawet o połowę się nie przekręcił... Załóg zero, sędzia bezradny, bo ma tylko… rower! Próbujemy tylnym elektrykiem – nie działa. Co jest? Jakieś fatum! Chwila zwątpienia i coś mi tam przy sprzęgiełku od „elektryka” nie pasuje. Zdejmuję, czyszczę – jest, zapięło! Po raz kolejny nasza elektryczna wyciągarka Titanium Winch Colorado wyciąga nas bez zająknięcia. Z takiej wody, bez trakcji – byliśmy w szoku, udało się wyciągnąć na suche i twarde.

Potem dojeżdżają na próbę dwa Gazy z Klimexu i odciągają nas na drogę. Czekamy, licząc że sprzęgło może się naprawi, może ostygnie, może stanie się coś niespodziewanego, może piorun uderzy w auto mimo błękitnego nieba i da mu jakąś moc i pojedziemy. I NIC!:( Po 45 minutach Sebastian holuje nas na bazę, dodatkowo tracimy prąd i łapiemy kapcia!

Na bazie Jacek z Wandzią z Jawan 4x4 już czekają z kartą z kompletem pieczątek. My nie tyle wkurzeni na awarię, a bardziej na to, że nie mogliśmy pojeździć. Tak długo czekaliśmy na rajd, a tu takie przeciwności losu. To najbardziej boli, ponieważ tereny bajeczne, mazurskie zakątki z jeziorami, fajny krótki trawersik, pogoda z żarem z niebieściutkiego nieba. Warunki idealne. Przed 18 (godzina zdania kart) na bazie tłoczno. Ekipy wracają zmęczone, auta całe lub na sznurkach, ale wszyscy szczerze uśmiechnięci. Teren dla wyczynu bardzo trudny, Mragowo_05ponieważ często trasa i pieczątki były wspólne dla wszystkich klas. Współczuję tym załogom, ale nikt nie narzekał.

Przemiłym zaskoczeniem jest wspólny porządny obiad, rosół i schabowy smakują wyśmienicie. Cała „off-roadowa rodzina” przy kilku wielkich stołach. Rewelacja. Jedni już umyci, inni prosto z trasy, ale każdy uśmiechnięty mimo zmęczenia. Między obiadem a ogłoszeniem wyników „impreza” przenosi się na taras i trawniki Zajazdu w Dolinie.

Ogłoszenie wyników również w kameralnym miejscu, gdzie odbywają się ogniska. My choć to nie jest dla mnie najważniejsze i szans było niewiele, zajmujemy ostatecznie II miejsce w mechaniku. Pierwsze – wiadomo – Jacek z Wandzią (JAWAN 4x4).

Sprzęgło Kuraś już ogarnął i w planie jest start w Nidzickich Manewrach Misja Kozłowo (29.06) – mamy tam nierozliczone porachunki. Oby udało się przejechać rajd bez większych awarii – to jest marzenie!
text i foto: RAFCO (blog RAFCO)

Przeprawa Mrągowo 2013 - wyniki w poszczególnych klasach:
Klawa Wyczyn

1. Grzegorz Klimek/Szymon Pawelec 4600 pk
2. Oleg Leszczenko/Piotr Kudliński 4400 pk
3. Andrzej Janiszewski/ Krzysztof Jankowski 3800 pk
4. Dariusz Ziemak / Krzysztof Żak 2700 pk
5. Marek Masło/ Katarzyna Masło 2500 pk
6. Krzysztof Masło/Sławomir Koronkiewicz 2000 pk
7. Zawadzki Mariusz /Artur Chossa 1000 pk

Klasa Extreme Elektryk
1. Adam Jaworski/ Marek Lachowicz 4400 pk
2. Marsin Kopka / Piotr Cyba 4200 pk
3. Jeży Szczygieł/Paweł Szczygieł/Barbara Siemaszko 3000 pk
4. Piotr Jankowski/Szymon Nowakowski 2800 pk
5. Marcin Jankowski/Bartłomiej Trzebinda 2700 pk
6. Patryk Gniado/ Anna Gniado 2600 pk
7. Tomasz Bogucki/ Anna Piotrowska 2400 pk
8. Cezary Gadomski 1900 pk
9. Jacek Bąk/Dariusz Bąk 1900 pk
10. Piotr Rogiński/ Dariusz Matejko 1600 pk

Klasa Extreme Mechanik
1. Jan Ciemny/Wanda Ciemna 6700 pk
2. Krzysztof Kur /Rafał Neumann 4300 pk
3. Błażej Socha/ Grzegorz Socha 2700 pk
4. Roman Jaśkiewicz/Kamil Borzuchowski 900 pk

Najnowsze od TERENOWO.PL