VI etap Transgothica Maraton 2009 - decydujące starcie

Choć walczyli już od tygodnia i pokonali kilkaset kilometrów w terenie, do samego końca nie wiadomo było, kto zwycięży w rajdzie Transgothica Maraton. Rozstrzygnięcia zapadły na finałowym etapie, dosłownie kilka metrów przed metą! Niewielka awaria samochodu czy drobny błąd zawodników mógł diametralnie zmienić końcowy wygląd klasyfikacji generalnej.

Ogromne emocje towarzyszyły zwłaszcza rywalizacji załóg z klasy Trophy. Jeszcze dwa dni temu na prowadzeniu, z komfortową, półtoragodzinną przewagą, znajdowali się Robert Kufel i Dominik Samosiuk. Awaria drążka kierowniczego na przedostatnim etapie sprawiła jednak, że ich najgroźniejsi rywale – Marek Schwarz i Wojciech Kałamaga – znacząco zmniejszyli dzielący ich dystans, sygnalizując, że będą walczyć o zwycięstwo do samego końca.

Jeep Schwarza i Kałamagi na trasę piątkowego etapu wyruszył jako pierwszy; Grat Kufla i Samosiuka kilkanaście minut później. Na przedostatniej przeszkodzie – zarośniętej piaskowni w lesie – Schwarz nadal był pierwszy, ale tuż za nim pojawił się Kufel! Obie załogi niemal równocześnie wjechały na finałową przeszkodę – niemal pionowy, leśny trawers, gdzie chwila nieuwagi mogła zakończyć się rolowaniem. Dla Schwarza była to ostatnia szansa, by dogonić lidera, ale jego Wrangler przy nawrocie utknął między drzewami! Tym czasem obok działy się rzeczy nieprawdopodobne. Grat asekurowany przez stojącego na progu Dominika Samosiuka, bez użycia wyciągarek oraz pasów, trzymał się zbocza jak przyklejony, błyskawicznie pokonując trasę. W kilka sekund dotarł do Jeepa, w ekwilibrystyczny sposób ominął go i jako pierwszy dotarł do końca przeszkody! Stamtąd do mety dzieło go już kilkaset metrów. Jak przystało na najlepszą załogę rajdu w klasie Trophy, Kufel i Samosiuk jako pierwsi przecięli linię mety. Schwarz z Kałamagą dotarli chwilę później świadomi, że muszą jednak zadowolić się miejscem drugim. Trzecią lokatę zajęli przesympatyczni, tryskający energią Duńczycy – Rasmus Engelbrecht i Joergen Olsen.

W klasie cross-country liderzy rajdu – Hubert i Adam Odejewscy – na finałowym etapie nie zamierzali nic zostawiać przypadkowi. Blisko 70-kilometrową trasę pokonali z najlepszym czasem, umacniając się na prowadzaniu w klasyfikacji generalnej. Miejsce drugie zajęli ostatecznie Wojciech Tolak i Maciej Szurkowski, a trzecie – Konrad Sobecki i Rafał Marton.

W klasie Quad Trophy rozstrzygnięcia zapadły dużo wcześniej. Paweł Deżakowski startując do finałowego etapu, miał kilka godzin przewagi nad drugim w klasyfikacji Jarosławem Małkusem i kilkanaście godzin nad kolejnym zawodnikiem Henrykiem Babilcem. Wszystkim bardzo brakowało na trasie duszy towarzystwa, znakomitego rajdowca, Jacka Bujańskiego, który dzień wcześniej miał wypadek. Paweł Deżakowski zadedykował zwycięstwo swojemu koledze.

Zwycięzcami Transgothica Maraton w klasie Quad Cross-Country oraz Motocykle zostali Klaudiusz Junior Rostowski i Miłosz Jaskólski, którzy na trasie rajdu czuli się nieco osamotnieni, bowiem ich klasy były najmniej licznie obsadzone. Obaj zawodnicy w trakcie rajdu nie zważali jednak na niedostatek rywali, koncentrując się na walce z czasem i przeszkodami.

Na końcu zawodów sportowych mówi się zwykle o zwycięzcach i rekordzistach. Na ceremonii zakończenia Transgothica Maraton hucznie fetowano jednak wszystkich zawodników, którzy odważyli się zmierzyć z tysiąckilometrową trasą. Jedni wytrwali do samego końca, inni z różnych przyczyn polegli gdzieś po drodze. Ogromne oklaski zebrały zwłaszcza wytrwałe zawodniczki, które dotarły aż do mety. Anna Mańczak i Małgorzata Żebrowska z Coval Racing Team wywalczyły znakomity 6. rezultat w klasie cross-country, mimo iż był to ich rajdowy debiut! Magda Gadaj pilotowana przez swego tatę Mieczysława ukończyła rajd na 13. miejscu w bardzo wymagającej klasie Trophy. Bez względu na miejsce w klasyfikacji wszyscy czuli się jednak zwycięzcami!

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro - Rzecznik prasowy Transgothica Maraton

Toughbook_TG