Jeszcze raz o Finale Przeprawowego Pucharu Polski ATV PZM Dragon Winch 2013. Blisko 300 zdjęć!

Ostatnia, trzecia runda inauguracyjnego sezonu Przeprawowego Pucharu Polski za nami. Mimo że minęło od jej zakończenia dwa tygodnie, to nadal jest ona świeżym wspomnieniem uczestników rajdu. Czas też zatem „na chłodno” podsumować przebieg finału oraz całej tegorocznej edycji Przeprawowego Pucharu Polski ATV PZM Dragon Winch. Zanim jednak przejdziemy do konkluzji, spróbujemy cofnąć się w czasie o tych kilkanaście dni i poczuć obecną podczas rajdu atmosferę.

Piątek, 25. października A.D. 2013

Piękna słoneczna pogoda, słupek rtęci termometru zatrzymał się w pobliżu dwudziestej kreski na plusie, utrzymując się w tej pozycji do późnych godzin popołudniowych. Pogoda wprost wymarzona na rajd. Wokół Osady Karbówko, gdzie usytuowano bazę finałowej rundy Przeprawowego Pucharu Polski ATV PZM Dragon Winch, rozciągają się górzyste tereny pokryte polami i lasami mieszanymi, które mienią się złocistymi kolorami przepięknej polskiej jesieni. Krajobraz, którym można było bez końca cieszyć oczy. Ale to nie zjazd artystów malarstwa pejzażowego, a finał największej i najbardziej prestiżowej imprezy w polskim światku offroadu quadowego. Dlatego na podziwianiu uroków tego malowniczego miejsca i odkrywaniu wszystkich atrakcji, jakie kryje w sobie Osada Karbówko, pozwolić sobie mogły jedynie osoby towarzyszące i rodziny zawodników Przeprawowego Pucharu Polski. Skupmy się jednak na rajdzie.

10, 9, 8, 7...
Od godziny 8:00 do godziny 18:00 park maszyn sukcesywnie zapełniał się maszynami, podzielonymi na klasy ATV Sport Extreme, ATV Sport Adventure oraz UTV, których łączna liczba przekroczyła setkę. Równo o 18:00 odbyła się odprawa uczestników, podczas której organizatorzy objaśnili podstawowe zasady rywalizacji, omówili przebieg trasy dla wszystkich klas, kładąc szczególny nacisk na rzeczy kategorycznie zabronione. Po objaśnieniu tras, obowiązujących zasad, przestrogach ratownika medycznego z Offroad Rescue Team i udzieleniu odpowiedzi na wszelkie pytania zawodników, rozpoczęła się procedura startowa. Dla odmiany miejsce startu i mety usytuowano poza bazą rajdu, w bezpośrednim sąsiedztwie pieczątek, co pozwoliło skrócić czas na dojazdy.

START!!!
Pierwsze grupy quadowców ruszyły na trasę punktualnie o godzinie 20:00. Od chwili startu zawodnicy mieli cztery godziny na pokonanie nocnego odcinka trasy i odnalezienie jak największej liczby pieczątek. Nie był to długi czas, dlatego kierowcy musieli być w pełni skoncentrowani i uważni, aby nie popełnić większego błędu, który mógłby kosztować cenne minuty oraz punkty. Jednak nie wszystkim udało się uniknąć błędów, nie wyłączając z tego grona również tych najlepszych. Teren był bardzo wymagający, mocno górzysty, pełen stromych trawersów. Zadania nie ułatwiał kopny piach, pokryty śliskimi liśćmi i gęsto rosnące drzewa. Szybkie lawirowanie wśród nich wymagało technicznych umiejętności, w tym szybkiego rozpoznania terenu i podejmowania właściwych decyzji. Obserwując zespoły, pracę ich członków, można było łatwo rozpoznać, kto ile ma doświadczenia i od jak dawna ze sobą jeżdżą. Osoby walczące o czołowe miejsca pokonywali trasę w pełnej koncentracji i uwadze na ukryte pułapki, jakie przygotowała dla nich matka natura. Pozostali raczej cieszyli się jazdą i pokonywaniem przeszkód oraz zdobywaniem nowych doświadczeń, niżeli walką o każdą minutę, choć i im w ferworze walki zdarzały się udzielać emocje. Widać to było na mecie, gdzie quadowcy w grupach rozmawiali pełni ekscytacji na temat trasy, swoich sposobów zdobycia konkretnych pieczątek, a także błędów, przed którymi nie udało się ustrzec. Po powrocie do bazy rajdu i zjedzeniu ciepłego posiłku wszyscy zawodnicy ruszyli do swoich łóżek, aby zregenerować siły przed dziennym, decydującym etapem rajdu.  

Runda druga
Dzień nadszedł szybko, bo już o 8:00 większość była po śniadaniu i przygotowywała się do wyjazdu na start, a po godzinie 10:00 na starcie nie było już nikogo z zawodników. Niewiele później zaczęły pojawiać się pojazdy. Z różnych przyczyn nie były w stanie służyć swoim właścicielom, często właśnie z ich przyczyny. Pogoda nie była już tak łaskawa jak dzień wcześniej, a przez krótki czas postraszyła wszystkich rzęsistym deszczem. Z każdym kolejnym quadem zdobycie danej pieczątki stawało się znacznie trudniejsze. Zdarzały się nawet rolki i podtopienia quadów w pozornie spokojnych i płytkich wodach. Czas na zdobycie pieczątek odcinka dziennego wydaje się być znakomicie wyliczonym, bo na krótko przed jej zamknięciem, przewidzianym na godzinę 17:00 na metę wciąż powracali kierowcy z czołowych miejsc tabeli. Wpadając na nią niczym sprinterzy na finiszu, pierwsze co robili, to pytali sędziów o wyniki swoich rywali. To były dla nich prawdziwe emocje, dalekie od weekendowej „pojazdówki”. Widać było, że dali z siebie wszystko i miejsce w pierwszej edycji Przeprawowego Pucharu Polski ma dla nich ogromne znaczenie.

And the winner is...

Jak wyglądały wyniki? W klasie ATV Sport Extreme pierwszym miejscem na podium podzielili się team partnerzy z zespołu ATV Akademii – Oskar Pieprzak i Piotr Kurek. Nie poszło im to jednak dziecinnie łatwo. Oskar zaliczył nocą niegroźną (na szczęście) rolkę, która odbiła się na uzyskanym czasie. Obaj też w tej kolejności zagarnęli dwa pierwsze pudła w klasyfikacji generalnej. Trzecie miejsce, zarówno w trzeciej rundzie, jak i całej tegorocznej edycji Pucharu Polski padło łupem Marcina Szynkiewicza z Diablo Clubu. „Szyna” na nocnym odcinku nie miał sobie równych, dzięki czemu rankiem startował jeszcze bardziej zmotywowany do walki. Jednak presja uśpiła jego czujność przez co ominął dwie pieczątki, które przekreśliły jego nadzieję na tytuł Zdobywcy Pucharu Polski w rajdach przeprawowych. Błąd jego, prócz Pieprzaka i Kurka wykorzystał także Artur Sitarek, który w Golubiu-Dobrzyniu stanął na drugim miejscu podium, zdobywając tym samym najlepszy wynik w tym sezonie. Z kolei w klasie ATV Sport Adventure, gdzie zawodnicy byli klasyfikowani parami, hattricka zaliczyli reprezentanci ATV Team Siedlce, Jacek Karpik i Mateusz Pietruczuk. Z podwójnego drugiego miejsca za ostatnią rundę i cały sezon cieszyli się Łukasz Mrowiec i Robert Szamota. Podium finałowej rundy uzupełnili kolejni przedstawiciele Diablo Clubu – Paweł Bińkowski oraz Piotr Sielski, natomiast z pucharu za trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej ucieszył się Mariusz Klewek. Do Golub-Dobrzynia przyjechała też silna reprezentacja zwolenników pojazdów side-by-side. Jadąc po bardzo ciasnym dla takich pojazdów tracku klasy ATV Sport Adventure, musieli oni mocno się natrudzić. W tej klasie prawdziwym kunsztem jazdy wykazał się zespół Jarosław Małkus / Przemysław Gerlaczyński. Do nocnego etapu, z powodu awarii, wystartowali z 30-minutowym opóźnieniem, a mimo to wygrali zarówno w nocy, jak i w dzień. Drugie i trzecie miejsce wywalczyli odpowiednio zespoły Marek Kubiak / Piotr Cichoński, Nikodem Suzin / Michał Pielużek. W generalce nastąpiła mała roszada. Puchar Polski powędrował w ręce Suzima i  Pielużka, a Kubiak i Cichoński byli drudzy. Trójkę najlepszych zespołów w klasie Sport UTV zamknęli Tomasz Kurasiak i Agata Heller. Para Suzin / Pielużek aż trzykrotnie była proszona po odbiór nagród. Ostatnią przyznano im za postawę fair play. Z tego samego powodu na środek sali proszono Sylwestra i Filipa Rybak oraz Tomasza Wiśniewskiego. Wyróżnienie specjalne, przyznane przez przedstawicieli Polskiego Związku Motorowego otrzymał Rafał Dunajski, który ukończył sezon na 6. pozycji w klasyfikacji generalnej w klasie ATV Sport Extreme. Dokonał tego, mając sprawną tylko jedną rękę!

Zmiany na lepsze
Trzecia runda Przeprawowego Pucharu Polski była wyjątkowa nie tylko z racji miana finału. W odpowiedzi na głosy uczestników poprzednich rozgrywek, którzy wręcz prosili, aby zrobić coś w kierunku eliminacji odwiecznych problemów z kartami drogowymi i pieczątkami, organizatorzy wprowadzili system elektronicznej rejestracji pieczątek. Niestety korzystanie z nich przypadło w zaszczycie jedynie klasie ATV Sport Extreme. Informacje o tej zmianie były do samego rozpoczęcia rajdu trzymane w tajemnicy, stąd też podczas odprawy na twarzach extremowców pojawiły się uśmiechy, a po auli rozprzestrzeniały się słowa „nareszcie...”. Więcej o nowym rozwiązaniu opowiada Sędzia Główny Rajdu i zarazem twórca trasy klasy Extreme – Jacek Bujański:

„Słuchając głosów o wadliwości kart i pieczątek, zdecydowaliśmy, że bezsprzecznie trzeba to zmienić. Od kilku sezonów trwały poszukiwania tzw „złotego środka”. Testowaliśmy różne rozwiązania. Mając już rangę Pucharu Polski naszych imprez postawiliśmy sobie za cel zawężenie tych poszukiwań do polskich produktów, chcąc tym samym podkreślić narodowy charakter imprezy. Tak trafiłem wraz z pomagającym mi w poszukiwaniach Witkiem Kłeczkiem, z którym wspólnie kilkanaście lat temu zakładaliśmy Stowarzyszenie ATV Polska, do biura firmy System 7 Security w Bielsku Białej. Testując kolejne urządzenia systemów szukaliśmy czegoś bliskiego ideału i tak wybór padł na urządzenie Seven Guard SG3 ECO. Sam rejestrator jest wodoszczelny, a dodatkowo elektronika jest zamknięta w sztywnej, metalowej skrzynce, oblanej tworzywem sztucznym. Wystaje tylko ucho, pozwalające na trwały montaż do pojazdu i dioda potwierdzająca zapisanie punktu. Mamy więc funkcję sczytywania, a same pieczątki są w postaci owalnej podstawki z wystającymi dwoma oczkami, do których należy przycisnąć podobne końcówki w rejestratorze. Każde zarejestrowanie przyłożenia skutkuje zapaleniem lampki diodowej i dźwiękiem, co w przypadku zawodników daje informację o zdobyciu pieczątki. Na widok tego mi i Witkowi zaświeciły się oczy, niczym diody w tym rejestratorze. Okazało się to nie tyle co bliskie ideału, ale wręcz idealne dla quadowego offroadu. Dodatkowo firma S7 Security zaoferowała nam przygotowanie programu komputerowego przedstawiającego natychmiast po przyjeździe na metę informacje o zdobytej ilości punktów i miejscu w klasyfikacji. To jednak będziemy testować w przyszłym sezonie. Teraz naszym celem jest wprowadzenie systemu elektronicznej rejestracji pieczątek w każdej z klas.”

Bohaterowie drugiego planu

Awans rajdów przeprawowych, organizowanych przez kierowane przez Dorotę Lechowicz-Gustab Polskie Stowarzyszenie Czterokołowców ATV Polska do rangi Pucharu Polski niesie ze sobą nie tylko tytuły, którymi mogą szczycić się zawodnicy, ale także wysokie wymagania stawiane organizatorom. Z ich spełnieniem już od pierwszej rundy, która odbyła się w kwietniu władze stowarzyszenia nie mają większego problemu. Wszystko zawsze było dopięte niemal na ostatni guziki i nie inaczej było w ostatni weekend października. Zacznijmy od bazy rajdu, czyli Osady Karbówko, w której było chyba wszystko nie tylko dla quadowców, ale także ich rodzin – od rewelacyjnego jedzenia, przez jazdę konno, po Wellness & SPA. Charakteru bazy rajdu temu niezwykłemu miejscu nadały balony, namioty oraz banery sponsorów, partnerów, patronów Przeprawowego Pucharu Polski, którymi są firmy Dragon Winch, Yamaha Motor Polska, GARMIN, Seven Guard, LedLer, Szekla 4x4. O bezpieczeństwo i zdrowie uczestników jak zawsze na najwyższym poziomie dbał zespół medyczny Off-Road Rescue Team, ale w tej kwestii wyrazy podziękowania należą się też strażakom z miejscowej OSP. W ciągłym pogotowiu byli również ratownicy pojazdów ze strefy serwisowej, którą tworzyły firmy Quad-Klinika i Multimoto. Była to niesamowita impreza, za którą tęskni się już zaraz po jej zakończeniu. W kwestii jej oceny najbardziej opiniotwórczy będą uczestnicy, którzy zaraz po powrocie do swoich domów, dzielili się wrażeniami ze swoimi quadowymi kolegami na stronach forum ATV Polska. Poniżej przytaczamy niektóre z wpisów.

jarek: „Tyle szykowania się i już po wszystkim. Tę edycję uważam za jedną z najlepszych, baza super na pełnym wypasie (szkoda tylko, że nie było czasu skorzystać z wszystkich atrakcji). Teren do jazdy w sam raz, prawie wszystko na kole. Szkoda, że nie poszło nam na odcinku nocnym, ale cóż czasami tak jest. Wielkie uznanie dla Jacka, Patryka i pewnie jeszcze setki innych osób, które brały udział w organizacji tej imprezy. Oczywiście też i dla pani Prezes, która jest w stanie ogarnąć ten cały bajzel. Mam nadzieję, że Przeprawowy Puchar Polski na stałe będzie już wpisany w kalendarz imprez. Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia.”

gipsman: „Wreszcie ochłonąłem po imprezie, jaką nam zaserwowali organizatorzy III rundy PPP. Byłem na wielu podobnych imprezach, ale ostatnia runda PPP pobiła wszystkie, we wszystkich kategoriach. Organizatorzy zorganizowali rajd dla uczestników w kilku klasach i każdy z uczestników nie miał łatwo. Poczucie bezpieczeństwa na każdym odcinku trasy było odczuwalne, za co wielki szacun dla organizatorów, którzy zaangażowali służby medyczne, policję, straż pożarną i ich samych było wszędzie pełno. Sama walka na trasie nie była ciśnieniowa, zauważalna była bezinteresowna pomoc, z której sam skorzystałem i również pomogłem innym. Leciałem w klasie extreme, elektroniczne czytniki w mojej opinii to rewelacja, obsługa jedną ręką, koniec z nieczytelnymi pieczątkami. Obserwując poziom imprez, a chcę brać udział w kolejnych rajdach organizowanych przez ATV Polska, uważam że lepiej być nie może, oby ten poziom się utrzymał. Wielkie dzięki dla organizatorów oraz uczestników za super klimat.”

STRONG-MAN: „Była to NAJLEPSZA EDYCJA – tak, ja to mówię, największy miłośnik BŁOTA . Tak tak, to była najlepsza edycja. Ja nienawidzę drapek, stromych zjazdów i najgorsze – trawersów, po prostu nienawidzę. Do tego wystartowałem nową maszyną, którą udało mi się przed rajdem przejechać aż 30 km. Ale powiem to jeszcze raz, to była NAJLEPSZA EDYCJA. Przepiękna baza rajdu, warto tam pojechać choćby na weekend, trasa mega, ale to mega techniczna. Niekiedy Grizzlak nie mieścił się miedzy drzewami, tak było wąsko. Podjazdy strome, że na niedzielnej pojeżdżawce nie wjechałbym tam nawet za kasę, tereny przepiękne, pogoda super. Można byłoby tak dalej wymieniać i wymieniać, ale nie ma sensu. Kto nie był i tak z opisu tego nie poczuje, a ci co byli to wiedzą, o czym piszę... Jeszcze raz gratulacje dla zwycięzców wszystkich klas. Organizatorom gratuluję sukcesu, jakim niewątpliwie był pierwszy w historii Przeprawowy Puchar Polski !!!”

shuller: „Ach co to był za rajd, po prostu bomba. Moim zdaniem podsumowanie tego sezonu było na najwyższym poziomie, cała impreza, baza noclegowa, trasy, pogoda- super... Tak jak pisze STRONG MAN aż dziwne, ale nie brakowało mi błota, za to śmigaliśmy odcinek w fajnej kamienistej rzece, piękne wąwozy, a w nich usytuowane pieczątki, a jak ktoś miał ,,kochones'' to robił większość pieczątek bez zsiadania z quada. Były piękne długie podjazdy, pogoda, jak na koniec października dopisała na medal, cieplutko na odcinku nocnym i dziennym też. Niektórzy nie mieli tyle szczęścia i troszeczkę poobijali quady i siebie więc aż tak łatwo nie było. Bankiet full wypas, muza na żywo – extra. Powiem po chłopsku – żarcie wypas. No i najważniejsze – drodzy organizatorzy nie ważcie się wracać do pieczątek. Transpondery, czy jak wy to nazywacie, to jest hit sezonu i pewnie nikt już nie chce wiedzieć, co to pieczątki. Podziękowania dla wszystkich organizatorów i pomocników III Rundy PPP. BEZ WĄTPIENIA TO BYŁ NAJLEPIEJ ZORGANIZOWANY RAJD, NA JAKIM BYLIŚMY.”

To tylko niektóre z wpisów, jakie na temat trzeciej rundy Przeprawowego Pucharu Polski możemy przeczytać na stronie ATV Polska. A co o rajdzie mówią sami organizatorzy?

Jacek Bujański, Sędzia Główny, współtwórca trasy rajdu, Wiceprezes ATV Polska:
„Zdecydowanie trudniej jest organizować rajdy, niż w nich startować. Wysiłek nas, kilku osób z Dorotą na czele i odpowiedzialność za sprawne przygotowanie wszystkiego przy tak wielkiej liczbie pojazdów jest ogromny. Ale też ogromna jest satysfakcja, gdy rajd kończy się sukcesem. Na zakończenie sezonu otrzymaliśmy od Wiceprezesa Polskiego Związku Motorowego – Pana Stanisława Reterskiego gratulacje dla ATV Polska za cały sezon rajdów, a trzeba wiedzieć, że był on na dwóch z trzech rozegranych w tym roku rund. Najlepszą nagrodą dla nas są oczywiście przesłane podziękowania i komentarze od tych co byli, za które serdecznie dziękujemy. My już myślami jesteśmy przy następnym sezonie, a ja szczególnie, bo praktycznie od września pracuję więcej nad kolejnym sezonem, niż nad zakończeniem tego roku.

Na zakończenie tej historycznej edycji Przeprawowego Pucharu Polski ATV PZM Dragon Winch jeszcze raz kieruję  wyrazy wdzięczności dla wszystkich, którzy przyczynili się do jej realizacji, a w szczególności dla sponsorów: Dragon Winch, Yamaha Motor Polska, Garmin, Seven Guard, LedLer, Szekla4x4, dla wspierającego nas Rafała Sonika i dla samych uczestników, którzy tak licznie stawiali się na naszych rundach, bo bez nich nie byłoby sensu niczego robić i czegokolwiek szykować. Pierwszy sezon Przeprawowego Pucharu Polski przechodzi więc do historii i mam nadzieję, że w dobrym stylu.”

Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać do przyszłego sezonu z wiarą, że rok 2014 będzie dla Przeprawowego Pucharu Polski nie gorszy od obecnego, a być może nawet lepszy.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Sutkowski