Przez Afrykę na jednym komplecie BF Goodrichów

Trzy kontynenty, kilkanaście państw, ponad 21 000 km. Wyprawa z Polski do RPA to prawdziwe wyzwanie: niebezpieczne bałkańskie drogi, saharyjskie wertepy i tanzański busz. Ciężko wyobrazić sobie bardziej wymagającą i zróżnicowaną trasę. Państwo Iza i Piotr Witkowscy przejechali całą drogę Jeepem Grand Cherokee WJ 4.7 V8 na ogumieniu BFGoodrich All Terrain, nie wymieniając po drodze ani jednej opony.

Wyprawa z Polski do RPA (przez m.in. Serbię, Turcję, Egipt, Sudan, Kenię i Zambię) nie jest łatwym zadaniem nawet dla doświadczonych podróżników. Decydując się na taką wyprawę, trzeba być przygotowanym na ekstremalne warunki, dlatego też kluczowy obok determinacji jest niezawodny sprzęt.

- Jednym z ważniejszych elementów przygotowywania się do tego rodzaju wyprawy jest upewnienie się, czy posiadamy odpowiednie opony, bo to właśnie dla opon taka trasa jest testem skuteczności i wytrzymałości. Od momentu, kiedy założyliśmy opony All Terrain ani razu nie musieliśmy odkręcać koła – mówi Piotr Witkowski.

A o usterkę w tak trudnych warunkach nietrudno. Uczestnicy wyprawy przejazd przez pustynię wspominają jako piekło. Silny wiatr przenosi piasek, który zasypuje szlak. Nietrudno się tu zgubić, zwłaszcza, że GPS na niewiele się zdaje. Najbardziej jednak daje się we znaki nieznośny skwar – temperatura osiąga niekiedy 55 stopni Celcjusza.

- Mijaliśmy ludzi tygodniami czekających przy swoich samochodach. Nikt tu nie słyszał o assistance ani o numerze alarmowym 112 - mówi Iza Witkowska.

Nie obyło się jednak bez stresujących sytuacji. Jedną z nich była przeprawa promowa z Egiptu do Sudanu przez jezioro Nasera, która przyprawiłaby niejedną osobę o zawał. Przed przeprawą pan Piotr próbował przymocować ekspanderami auto, widząc, że barka niepokojąco się przechylała na jedną stronę grożąc katastrofą. Nagle jednak rozległ się dźwięk gongu oznaczający, że statek pasażerski był gotowy do wypłynięcia. - W ostatniej chwili wskoczyliśmy na pokład, ze strachem spoglądając na pozostawionego na barce Jeepa. Miał do nas niedługo dołączyć - opowiada pani Iza.

To jednak nie koniec przygód. Modląc się o to, by Jeep nie spadł z barki i nie zatonął, śmiałkowie przetrzymali ciągnące się w nieskończoność siedemnaście godzin i dotarli do malutkiej wioski Wadi Hafa, gdzie mieli czekać na samochód. Państwo Witkowscy zatrzymali się w tradycyjnym nubijskim domu, do którego zaprosił ich przemiły Sudańczyk. Po kilku godzinach nadszedł sygnał, że auto dotarło do portu. Szybko jednak radość zamieniła się w niepokój na widok dwóch pokrzywionych deszczułek, po których miał stoczyć się 3-tonowy samochód.

Kapitan skacząc po deskach starał się udowodnić, że to solidna konstrukcja. - Piotr nabrał gorącego powietrza i ruszył – opowiada pani Iza. – Słychać trzask. Serce przestaje bić. Docisnął gaz i auto w sekundę znalazło się na lądzie. Piotr wyskoczył z Jeepa i otarł pot, niedowierzając, że ten iście kaskaderski wyczyn się udał. Od przyglądających się osób dostał gromkie oklaski.

Więcej o przygodach z Afryki i innych kontynentów można przeczytać na stronie www.naszymsladem.pl

info: BF Goodrich, Samar, Iza i Piotr Witkowscy

{artsexylightbox autoGenerateThumbs="true" path="images/stories/Turystyka/Afryka_Goodrich" previewHeight="67"}{/artsexylightbox}