Nissan Navara T1 - nowa broń NAC Rally Team

Gdy Dakar stawiał dopiero pierwsze kroki, 35 lat temu Walijczyk Glyn Hall przeprowadził się do Republiki Południowej Afryki, co wiele lat później miało wywrzeć ogromny wpływ na najsłynniejszy dziś na świecie rajd terenowy. Rajdówki zbudowane przez firmę Hallspeed należą obecnie do światowej ekstraklasy, a jego najnowsze konstrukcje walczą o czołowe lokaty w Dakarze. Nazwisko Halla w dokumentach auta to rękojmia, z którą niewiele się może równać. Papiery na szybką jazdę w terenie ma również Nissan Navara, który przyoblekł niedawno szaty NAC Rally Team.

ZOBACZ TAKŻE: Nieoczekiwana zamiana miejsc. Nowa rajdówka Pawła Molgo: Nissan Navara Overdrive T1

Nissan jest autem niemłodym, ale jego konstrukcja jest dziełem fachowca światowej klasy, co czyni z niego rajdówkę, której nikt nie wolno lekceważyć. Samochód zbudowany został w RPA, skąd przybył do Europy, gdzie opiekę nad nim roztoczył Jean-Marc Fortin z belgijskiej stajni Overdrive. Zanim Navara trafiła w ręce Pawła Molgo, z powodzeniem startował nią m.in. Rosjanin Alexandr Żełudow, a po nim polska para Dakarowców: Marek Dąbrowski – Jacek Czachor, którzy w ubiegłym sezonie wywalczyli za jej pomocą wysoką, 4. lokatę w rajdzie Baja Portalegre 500, pokonując wielu mocnych rywali.

- Co ciekawe, nasz Nissan jest autem grupy T1 o dość prostej konstrukcji, ale jego atutem są podzespoły z najwyższej rajdowej półki – wyjaśnia Piotr Domownik, szef serwisu NAC Rally Team. W samochodzie pracuje m.in. 6-biegowa skrzynia sekwencyjna Sadev, pozwalająca kierowcy błyskawicznie zmieniać biegi. Kontrolę nad kołami sprawują wyczynowe hamulce AP Racing, a w zawieszeniu zamontowanych zostało 8 amortyzatorów marki Reiger (bez których dziś nie można wygrać Dakaru).

Światowej klasy komponenty zostały wkomponowane w prostą i trwałą konstrukcję auta. Jego kręgosłupem jest rama podłużnicowa Navary, która została na sztywno połączona z solidnym kadłubem kabiny i klatką bezpieczeństwa. Elementy ruchome, jak maska czy drzwi wykonano jednak z materiałów kompozytowych, co pozwoliło zaoszczędzić „parę” kilogramów. W środku kabiny nie ma miejsca na luksusy – w centralnym miejscu króluje kwarcowy wyświetlacz; zaskakuje brak prędkościomierza, od którego ważniejszy okazał się wyświetlacz aktualnego biegu znajdujący się przed oczami kierowcy.

Udziwnień, które w terenie mogłyby stać się kulą u nogi, nie znajdziemy również w konstrukcji zawieszenia. Z przodu pracują wahacze „custom made”, most, przeguby i zwrotnice z Toyoty Land Cruiser. Z tyłu umieszczono wzmocniony, sztywny most z Nissana Patrola Y61. Do służby pod maską oddelegowano trwałą i sprawdzoną, 4-litrową V-szóstkę VQ40DE zasilaną benzyną, której moc oscyluje w okolicach 230 KM. Apetyt jej zaspokaja 500-litrowy bak wyposażony w najbardziej niezawodny miernik paliwa pod słońcem - deseczkę z narysowanymi flamastrem kreskami. Z nią nie może konkurować żadna elektronika!

Tajną bronią Nissana są hydrauliczni „pomocnicy” - zamontowane na stałe po bokach podnośniki, dzięki którym można w mgnieniu oka wydostać auto z opresji, oraz mocny hamulec ręczny, umożliwiający nadrzucanie tyłu pojazdu w zakrętach.

- Muszę przyznać, że jazda Nissanem to prawdziwa przyjemność – mówi Piotr Domownik, który ma na swym koncie wiele lat doświadczeń w rajdach cross-country, w tym m.in. tytuł mistrza Polski. - Żadnego wrażenia nie czynią na nim wyboje czy koleiny. Po kilku latach spędzonych w klasie T2 Paweł bierze w swoje ręce samochód o nieprzeciętnych możliwościach. Na dodatek z rekomendacją Marka Dąbrowskiego. Jego chrztem bojowym będzie rozpoczynający się w tym tygodniu rajd Baja Drawsko, który rozpoczyna rywalizację w RMPST 2014. Trzymam kciuki za Pawła i jego pilota Janusza Jandrowicza, i mam nadzieję, że „wycisną” z Nissana 110% jego możliwości – kończy Piotr Domownik.
MM