Etap II Magam Trophy – w jądrze ciemności

Jeżeli Robert Kufel mówi o etapie nocnym “Oj, ciężko było!”, a dwaj faworyci rajdu – Artur Owczarek i Zbyszek Peczyński – zaliczają rolki na trawersach, świadczy to, że trudności faktycznie były niemałe. Po 6 godzinach walki, o 4 rano na trasie walczyło podobno jeszcze 10 aut. Ci którzy dotarli do mety, niekoniecznie udawali się na odpoczynek – niektórzy całą noc spędzili na reperacji swoich samochodów. Ale na Magamie to... norma.

ZOBACZ TAKŻE: Etap I Magam Trophy 2012 – przodownicy off-roadu na start!


Nocny etap rozpoczął się o godzinie 22 i choć nie był długi, sporo czasu zabrał nawet najlepszym. Większość trasy stała pod znakiem trawersów, ale nie takich jakie sobie wyobrażacie – w Miastku trawers oznacza jazdę w poprzek niemal pionowych ścian. Kto ma psychę, umiejętności i dobry samochód, może zaryzykować atak bez asekuracji, ale czasem potrzebna jest jeszcze odrobina szczęścia... Nieopodal startu, bodaj na drugim z trawersów, miało miejsce zdarzenie brzemienne w skutkach dla przebiegu całej rywalizacji. Marcin Łukaszewski – dwukrotny zwycięzca „Miastka” - jako jeden z tych zawodników, którzy linę wyciągarki używają w ostateczności, pochyły przesmyk, z powodzeniem zaatakował na kołach. To samo chciał uczynić Artur Owczarek, którego chwilę wcześniej Marcin wyprzedził. Niestety Black Tank w ciemnościach nocy obrał nieco inny tor jazdy i w rezultacie rolował, niechcący blokując cały, akurat dość wąski w tym miejscu, przejazd, na którym błyskawicznie utworzył się korek. Na koła postawił go Zbyszek Peczyński i wszyscy ruszyli w dalszą podróż, ale największym beneficjentem blacktankowego nieszczęścia była załoga Offroadsport, która w tym czasie wypruła już daleko do przodu.

Na kolejnych trawersach nie było łatwiej, o czym świadczy rolka... Zbyszka Peczyńskiego! Najtrudniejsze organizatorzy zostawili jednak na sam koniec. - Dojechaliśmy do ogromnego torfowiska, gdzie było już naprawdę ciężko – opowiada Robert Kufel. - W wielu miejscach torf był zerwany, tworzyły się leje, jechaliśmy jak po polu minowym. Dominik (Samosiuk, pilot Roberta – przyp. AK) robił krok naprzód i albo trafiał na kępę, która dawała jeszcze jakieś oparcie, albo lądował po pas w wodzie. Podobnie Grat – przednim kołem wspinał się po twardym, a reszta tonęła. Cały ciągnęliśmy się na peryskopowej! Auto po kierownicę było zalane wodą przypominającą gnojówkę. Wolę nie myśleć, kto by w niej nurkował, gdyby np. zerwała nam się lina wyciągarki. Niezbyt to było miłe, ale cóż – nie powiem, że tego się nie spodziewaliśmy. Całe szczęście, że torfowisko było na samym końcu etapu i chwilę później byliśmy już na mecie.

Robert, który – jak sądzi – w nocy stracił do Marcina Łukaszewskiego ok. 50 min, zamierza walczyć do samego końca. Rajd rozpoczął od falstartu, bo na I etapie przypadkowo zerwał taśmę (akurat pechowo złamała mu się wycieraczka i nic nie widział), za co otrzymał 15 minut kary. Ma więc co odrabiać, ale przed nim, podobnie jak przed wszystkimi, jeszcze 8 ciężkich etapów.

Miasteckie trawersy nie stanowiły dużego wyzwania dla jednego z najszerszych auta w stawce - „Szerszenia” Andrzeja Bruskiego. - Wszystkie pokonaliśmy na kołach, bez asekuracji, ale węższe auta nie były już tak odważne – opowiada 6. zawodnik ubiegłorocznego Magamu. - Tym bardziej że wywrotki nie były rzadkością. Większym problemem był dla nas finałowe torfowisko, które wciągało do jądra ziemi. Choć było szeroko wytaśmowane, w nocy ciężko było znaleźć optymalny tor przejazdu. Na szczęście po około 3 godzinach walki byliśmy na mecie, awansując z 10. na 4. pozycję.

O udaniu się na odpoczynek nie było mowy. W Szerszeniu zaraz po starcie popsuła się przystawka odbioru mocy i auto cały etap pokonało z zapiętą wyciągarką, hałasując przy tym niemożebnie. Do 4 rano Andrzej wraz z ekipą 4x4 Miastko Team rozbierał wyciągarkę, skrzynię biegów i przystawkę. O 6 był już u tokarza, który zgodził się w trybie ekspresowym przygotować dwa nowe, zahartowane wałki oraz tuleje. Do 8.30 ekipa mogła drzemać, ale sen skutecznie skutecznie odganiał Andrzejowi stłuczony młotkiem palec... Rano Szerszeń został reanimowany i czeka już na start do kolejnego etapu.

O godzinie 13 ciąg dalszy ekstremalnych emocji.

Text: Arek Kwiecień, fot. Jacek Balk „Balkon”

Z ostatniej chwili - 2 MAJA, godz. 12.02:


Roman Popławski (POWER OFF-ROAD TEAM): 
Po rolce auto zrobione! Trochę pracy pod namiotem i wszystko gra! Szyba trochę ucierpiała, ale pilot nie musi wcale widzieć - grunt, że kierowca widzi.

Magam Trophy 2012 – wyniki etapu II:

1. Marcin Łukaszewski / Magda Duhanik 1:46:10
2. Robert Kufel / Dominik Samosiuk 2:34:20
3. Wojciech Poręba / Mariusz Borowski 2:43:00
4. Andrzej Bruski / Tomasz Dargacz 2:45:20
5. Artur Owczarek / Roman Popławski 2:51:00
6. Paweł Kado / Dragobert Kubis 2:52:30
7. Jakub Kuśmierczak / Krzysztof Kwiatkowski 2:54:50
8. Zbigniew Peczyński /Łukasz Chołuj 3:33:50
9. Dariusz Dworzyński / Ernest Dworzyński 3:43:20
10. Marcin Owczarek / Krzysztof Pawlak 4:11:10

Oceń ten artykuł
(0 głosów)