I edycja Poland Trophy 4x4 Terenowiec Extreme w Bobolicach – wszyscy zwyciężyli

Emocje już powoli opadają, więc czas na podsumowanie I edycji PT4X4TE, która odbyła się 17-18 kwietnia na niepowtarzalnych terenach Bobolic.

Baza rajdu usytuowana była w przepięknie położonym Ośrodku „Hubertus” w Białym Borze, gdzie pierwsze załogi zaczęły pojawiać się już w przeddzień imprezy. Według zasady „najlepsi przyjeżdżają w czwartek” odmeldowało się kilkadziesiąt załóg i cóż… Jak to zwykle bywa, po długich miesiącach przygotowań do sezonu off-roadowego, zawodnicy wymieniali doświadczenia do późnych godzin wieczornych. Reszta załóg dojeżdżała do nas od wczesnych godzin porannych i do 14.00 mieliśmy komplet. Biuro rajdu rejestrowało zawodników, a sędziowie techniczni sprawdzali, czy sprzęt spełnia wymogi regulaminowe. O 14.00 wszyscy spotkali się na odprawie, podczas której odkryliśmy przed zawodnikami to, co dla nich przygotowaliśmy. Nastąpiło przywitanie nowego Sponsora Tytularnego – firmy 4x4 TERENOWIEC z Krakowa - dystrybutora i producenta wyciągarek oraz sprzętu off-roadowego. Na „dzień dobry” szybkie szkolenie z obsługi EKD – czyli Elektronicznej Karty Drogowej. To megarozwiązanie, świetną sprawą jest jasne i klarowne zasady pomiaru czasu i liczenia wyników. Myślę, że zawodnikom spodobało się to udogodnienie i będziemy dalej podążać w tym kierunku. Drugim elementem odprawy był opis tras i charakterystyka terenu dla poszczególnych. Na załogi, które przyjechały do nas pierwszy raz, czekało kilka niespodzianek; uczestnicy wcześniejszych edycji rajdów organizowanych w Bobolicach znaleźli potwierdzenie tego, czego mogli się już spodziewać.

W najlżejszej klasie Challenge (CHL) na dobry początek przygotowany został mały, szeroki wąwóz z krzakami zalanymi wodą i małym trawersem na koniec. Kilkaset metrów dalej zlokalizowano bardzo ciekawy OS przebiegający przez stare zabudowania, przechodzące w wodno-błotną przeprawę zakończoną slalomem pomiędzy drzewkami. Trzeci OS to podmokły lasek z zalanymi dziurami i sporą ilością błota – tu liczyło się znalezienie właściwej drogi przejazdu. Na zakończenie trochę jazdy po lasku z małą dziurą wodną na dobry początek, błotną przeprawą i wodną kąpielą na zakończenie.

Klasa Advance (ADV) miała rozpocząć rajd od mieszanki jazdy technicznej w niewielkiej piaskowni przechodzącej w długie bagno ze slalomem po lesie i końcem na bagiennej polanie. Następnie czekał na zawodników OS przy dawnym torowisku z niewielką ilością błota, zjazdami, podjazdami i dwoma trawersami. Trzeci z OS-ów to również mix błota i jazdy technicznej (w równych proporcjach). Na zakończenie czekał na wszystkich piękny, techniczny wąwozik, z dużą ilością jazdy na kole oraz przerywnikami trawersowymi.

W klasie No Limit (NOL) nigdy nie ma żartów…  Pierwszy OS to trzy oczka wodne poprzecinane suchymi wysepkami. Najpierw krótki rów z wodą, potem kilkunastometrowe zakole jeziorka z wodą powyżej kolan, a na zakończenie jeziorko do pokonania po dwóch brzegach. Drugi OS - piękny, długi na niemal kilometr, techniczny wąwóz z dużą ilości jazdy na kole. Dodatkowo kilkaset metrów trawersów, poprzerywanych zjazdami, podjazdami i błotem w wąwozie. Na zakończenie OS z dużą ilością błota i wody z pływającymi wyspami do pokonania. Czyli to co w Bobolicach najlepsze!

I jeszcze kilka słów od Organizatora i czas wyruszyć na Prolog. Szybką pętlę każdy robił „na kole” bez ekscesów i po półtorej godzinie zameldowaliśmy się na rynku w Bobolicach, gdzie czekał nas start honorowy do odcinka nocnego. Uroczystość zabezpieczały służby mundurowe. Po przemiłym przywitaniu przez Panią Mieczysławę Brzozę - Burmistrz Bobolic – załogi w kolejności wyznaczonej przez czasy uzyskane na Prologu wystartowały do Etapu Nocnego. Prezentacja załóg w obecności mieszkańców Bobolic oraz kibiców off-roadu z całej Polski zrobiła wrażenie nie tylko na załogach, ale także Organizatorach. Chyba wszyscy poczuli niepowtarzalną atmosferę, która nastroiła zawodników do walki.

O 18.00 pierwsze auta ruszyły na trasę zawodów. Jako pierwsza załoga z klasy CHL, następie z  ADV i wreszcie z NOL. I tak na zmianę. Około 19.30 wszyscy walczyli już na odcinkach. Nikt nie odpuszczał, co wkrótce zaowocowało pierwszymi awariami, rolkami i podtopieniami. Oesy wyznaczone na terenach wokół Bobolic chyba wszystkim przypadły do gustu. Zawodnicy zmęczeni, ale uśmiechnięci, zaczęli zjeżdżać do bazy około 2.00 – 3.00 w nocy. Jedni natychmiast kierowali się do łóżek, inni rozpoczynali naprawy, kilka załóg zrezygnowało.

W sobotni poranek ogłosiliśmy wyniki – okazało się, że różnice miedzy niektórymi załogami były sekundowe, co zapowiadało ostrą walkę aż do samej mety. I tak też się stało. Nikt nie zamierzał odpuszczać, bo nie pozwalała na to ranga zawodów. Przyjeżdżają do nas doświadczeni zawodnicy i każdy chce wygrać. Los jednym sprzyja, niestety innym nie - taki jest to sport.

O 18.00 na mecie odmeldował się niemal komplet załóg, brakowało tylko jednej, o której wiedzieliśmy, że jeszcze walczy na trasie. Gdy wybiła godzina 21.00, ogłoszone zostały wyniki. Poznaliśmy zwycięzców – przegranych nie było, bo każdy z zawodników stoczył własną walkę na tym rajdzie i to jest właśnie najpiękniejsze.

Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w organizacji tego wydarzenia: sponsorom, mediom, władzom i ludziom dobrej woli. Na II rundę zapraszam do Sokółki, 20 czerwca. Pozdrawiam!

Maciej Rachtan z Zespołem PT4x4TE, fot. Seweryn Panek

I edycja Poland Trophy 4x4 Terenowiec Extreme - wyniki: