Poland Trophy wypracowało schemat, który doskonale sprawdza się w praktyce, a więc: krótki prolog, ciężka noc i jeszcze trudniejszy dzień po nocnej trasie pokonywanej w przeciwnym kierunku. W zawodach tych, by liczyć się w walce o zwycięstwo, nie wolno popełniać błędów, samochód musi być perfekcyjnie przygotowany, a oprócz tego trzeba mieć zwykłe szczęście. Czasem wszystko idzie gładko, po 24 godzinach walki meta zdaje się być na wyciągnięcie ręki, a tu nagle ukryty w wodzie konar drzewa potrafi rozłupać drążek kierowniczy i marzenia o wygranej pryskają... Takie są nieubłagane prawa ekstremu.
Po nocnym etapie w Bobolicach wydawało się, że nic nie może zatrzymać Black Tanka Artura Owczarka i Romka Popławskiego, którzy pewnie prowadzili z półtoragodzinną przewagą nad rywalami. Nic poza... ich własnym silnikiem, który na samym początku etapu dziennego spektakularnie wyzionął ducha. W tym momencie walka o zwycięstwo rozpoczęła się na nowo.
Za dnia można było bliżej przyjrzeć się przeszkodom, z którymi już w nocy zmagali się zawodnicy. Bagnu, które auta pokonywały przechylone o 45 stopni, kurczliwie czepiając się dwoma wyciągarkami drzew. Łące, która pod nogami nawet zwykłego piechura falowała, złowieszczo wypuszczając spod trawy bąbelki powietrza – biada temu, kto przerwie kołami cienką darń i zacznie tonąć, bo w polu widzenia nie widać zbyt wielu drzew. I wreszcie trawersom, które w ciemnościach nocy skrywają grożące zawodnikom niebezpieczeństwo. Bez wyposażenia obowiązkowego, jakim jest hart ducha, lepiej nie wybierać się w okolice Bobolic...
Startującym załogom nie można było odmówić odwagi, ale siły wyższe w postaci przeszkód terenowych i psujących się maszyn co rusz zmieniały układ klasyfikacji. Ostatecznie z trudnościami trasy najlepiej w klasie No Limit poradzili sobie Maciej Matuszak i Piotr Gasik, startujący „Jimnykiem”. Ponad 2 godziny stracili do nich Ignacy Lenkiewicz i Krzysztof Wysocki (Grat 2) oraz Jan Ciemny i Rafał Dunajski (Jawan 2). W Advance triumfował Jeep Wrangler prowadzony przez Grzegorza Wieczorka, którego pilotem był Filip Lichota. Niedaleko, bo zaledwie 6 minut za nimi finiszowali Jacek Szczęch i Tadeusz Michalec w Nissanie Patrolu. Nieduża odległość dzieliła również dwie najlepsze załogi z klasy Challenge: zwycięzców Bartosza Urbańskiego i Bartosza Sypniewskiego (Pojara) oraz zdobywców 2. miejsca Marka Burzmińskiego i Jarka Bednarskiego (Defender 90).
Pojazdy, które zjeżdżały na metę Poland Trophy, w niczym nie przypominały wypieszczonych zimą terenówek. Oblepione błotem i wodorostami wehikuły z załogami przemoczonymi do suchej nitki wydawały się konkurować o tytuł wcielonego potwora z bagien. Wszędzie, pod każdą długością i szerokością geograficzną w Polsce budziłyby sensację, ale nie w Bobolicach. Wszak jest to miejsce, które już na zawsze zostało spowite magią off-roadu.
Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro
Klasa No Limit (NOL)
NUMER |
KIEROWCA |
PILOT |
SAMOCHÓD |
CZAS |
117 |
MACIEJ MATUSZAK |
PIOTR GASIK |
JIMNYK |
12:33,54 |
108 |
IGNACY LENKIEWICZ |
KRZYSZTOF WYSOCKI |
GRAT 2 |
14:40,56 |
101 |
JAN CIEMNY |
RAFAŁ DUNAJSKI |
JAWAN 2 |
14:45,12 |
113 |
JAROSŁAW SPIRYDOWICZ |
ANDRZEJ JANISZEWSKI |
NISSAN |
15:34,52 |
103 |
MARCIN MAŁOLEPSZY |
ŁUKASZ KOŻUCHOWSKI |
SAM |
15:41,53 |
Klasa Advance (ADV)
NUMER |
KIEROWCA |
PILOT |
SAMOCHÓD |
CZAS |
209 |
GRZEGORZ WIECZOREK |
FILIP LICHOTA |
JEEP WRANGLER |
4:05,54 |
204 |
JACEK SZCZĘCH |
TADEUSZ MICHALEC |
NISSAN PATROL |
4:11,52 |
210 |
JAROSŁAW PYTEL |
MARCIN JUREWICZ |
ROVER |
5:14,00 |
207 |
MACIEJ FRAS |
KAROL JAKUBOWSKI |
JEEP WRANGLER |
5:28,01 |
203 |
MICHAŁ NOWROTEK |
MARCIN STEBEL |
KRÓL JULIAN |
7:11,06 |
Klasa Challenge (CHL)
NUMER |
KIEROWCA |
PILOT |
SAMOCHÓD |
CZAS |
306 |
BARTOSZ URBAŃSKI |
BARTOSZ SYPNIEWSKI |
POJARA |
1:51:00 |
302 |
MAREK BURZMIŃSKI |
JAREK BEDNARSKI |
DEF 90 |
2:03:0 |
307 |
ROBERT SABOK |
TOMASZ PIEŃKOWSKI |
PATROL |
7:47:08 |
304 |
JERZY KURATOW |
MICHAŁ GÓRCZYŃSKI |
NISAN PATROL GR 60 Y |
10:32:59 |
305 |
JAN OSOWSKI |
MAREK LACHOWICZ |
PATROL |
20:59:03 |