Polacy na starcie jubileuszowego Rainforest Challenge 2007

Grudzień w Malezji - ponad 30 stopni Celsjusza, niemal stuprocentowa wilgotność powietrza oraz strumienie gorącego deszczu lejącego się z nieba. Do tego dziewicza dżungla, nieprzetarte szlaki i mnóstwo, mnóstwo ogromnych robali.

Aby tęsknić do takiego miejsca (i czasu), nie wystarczy jedynie czuć niechęć do śnieżnej breji na polskich ulicach czy przedświątecznych porządków w domu. Trzeba być jeszcze zapalonym off-roaderem, takim jak zawodnicy z polskiego Land Serwis Teamu, którzy od wielu lat w grudniu wyjeżdżają do Malezji, by uczestniczyć w ekstremalnym rajdzie przeprawowym Rainforest Challenge.

Tegoroczna edycja rajdu będzie jubileuszowa - malezyjski ekstrem organizowany jest już od dziesięciu lat. Jak co roku przyciągnie na start zawodników z całego świata, których czeka blisko dwutygodniowa przeprawa autami przez dżunglę, w czasie której rozgrywane będą odcinki specjalne na czas sprawdzające ich umiejętności jazdy w piekielnie trudnym terenie. Ponieważ rajd rozgrywany jest pod koniec pory deszczowej, przejazd przez dżunglę jest wyzwaniem samym w sobie; auta toną w błocie i przewracają się w ogromnych koleinach, a zawodnicy często spędzają noc pod gołym niebem z dala do ludzkich osad. Naprawa samochodu w takich warunkach to prawdziwe mission impossible, dlatego pechowcy mogą liczyć jedynie na pomoc innych zawodników oraz własną zaradność? Nie raz już metę rajdu osiągały auta dosłownie związane drutem i sznurkiem...

Skład polskiego Land Serwis Teamu tworzą etatowi uczestnicy rajdu. Małżeństwo Marek i Agnieszka Janaszkiewiczowie (Land Rover Defender) w Malezji wystartują już po raz szósty; w roku ubiegłym przewieźli z rajdu puchar za zajęcie I miejsca w klasie samochodów z silnikami 2000-3000 cmł. Drugi zespół (Range Rover Classic) tworzą Piotr Kowal (w Malezji startuje po raz trzeci) oraz Włodzimierz Babicz (drugi występ w RFC). Piotr Kowal jest zdobywcą Pucharu Polski z roku 2001, a dotychczasowe starty w Malezji (w roku 2001 i 2004) kończył za każdym razem na bardzo wysokiej, 9. pozycji (w roku 2001 otrzymał ponadto nagrodę Fair Play).

Ich rywalami będzie prawdziwie międzynarodowe towarzystwo - w dziewięcioletniej historii rajdu startowali w nim reprezentanci aż 25 krajów świata.

Samochody Polaków są przygotowane na trudną walkę i piekielnie ciężkie warunki. - Przed wysłaniem statkiem do Malezji nasz Range Rover przeszedł solidną przebudowę - mówi Piotr Kowal. - Przede wszystkim zamontowaliśmy w nim wyczynowe zawieszenie Ultimate Extreme włoskiej firmy Equipe, które charakteryzuje się ogromną wytrzymałością. Testy wykazały, że dzięki niemu auto dysponuje dużym wykrzyżem, a jednocześnie - pomimo wysoko położonego środka ciężkości - trzyma się ziemi jak przyklejone.

Na wszelki wypadek, aby zapobiec ewentualnym wywrotkom auta, Polacy zastosowali dystanse powiększające rozstaw kół oraz felgi o dużym odsadzeniu. W najtrudniejszym terenie nasi zawodnicy liczą na sprawdzone w malezyjskiej dżungli (bo wyprodukowane w... Malezji) opony Simex w ogromnym rozmiarze 36-cali.

Range Rovera napędza 180-konny silnik V8 o pojemności 3,9 litrów. Moment obrotowy przekazywany jest na wzmocnione mosty wyposażone w blokady australijskiej firmy Maxi Drive. W sytuacji krytycznej Polacy będą mogli skorzystać z ich sekretnej broni ("opatentowanej" niegdyś przez P. Kowala) - mechanicznej wyciągarki, zaadaptowanej z ciężarowego Stara, która do wyciągania samochodu na linie pozwala wykorzystywać pełną moc silnika. Gdyby polska myśl techniczna zawiodła, w sukurs zawodnikom przyjdzie standardowa, amerykańska wyciągarka elektryczna Warn XP 9,5, wyposażona w linę syntetyczną.

Starowski "mechanik" zamontowany jest także w Land Roverze państwa Janaszkiewiczów. który już od ponad pięciu lat uczestniczy w trudnych rajdach przeprawowych. Na czerwonym pick-upie takie traktowanie zdaje się nie czynić większego wrażenia. Samochód cechuje się ogromną wytrzymałością, a jego "sercem" jest niezawodny, 2,5-litrowy silnik 200 Tdi o mocy 125 KM. Układ napędowy Defendera przystosowany został do pracy w ekstremalnych warunkach - mosty wyposażono w półosie oraz blokady australijskiej firmy MaxiDrive, zaś koła obuto w 35-calowe ogumienie Silverstone Extreme.

- Jak zawsze spodziewamy się paskudnie ciężkich warunków - mówi Marek Janaszkiewicz. - Nie raz na RFC przeżyliśmy przygody, które wspominać będziemy do końca życia. Parę lat temu w wyniku awarii utknęliśmy autem w samym środku dżungli. Sytuacja była niewesoła - zapadał zmrok, wraz z żoną byliśmy sami daleko od reszty uczestników, auto było niesprawne. Noc spędziliśmy na jego dachu, obawiając się ataku dzikich zwierząt. Dopiero następnego dnia dotarł do nas nasz mechanik, któremu udało się naprawić samochód na tyle, że wydostaliśmy się z dżungli...

W roku ubiegłym państwo Janaszkiewiczowie przeżyli chwile grozy, gdy w ich Land Roverze pękł przewód hamulcowy na szczycie ostrego wzniesienia. Defender zaczął w niekontrolowany sposób staczać się po zboczu, pokonując po drodze trzy ostre zakręty i cudem trzymując się drogi. Po dwustu metrach kierowcy na szczęście udało się wyhamować pojazd silnikiem...

W historii występów polskich zawodników w Malezji najlepszy był rok 2004, w którym na starcie rajdu stanęła śmietanka naszych off-roaderów: Dariusz Luberda, Wojciech Polowiec i Piotr Kowal - wielokrotni zwycięzcy najtrudniejszych rajdów w Polsce i Europie. Polacy musieli tym razem zmagać się nie tylko z tropikalną dżunglą i żądnymi sukcesu rywalami, ale i chaosem organizacyjnym Malezyjczyków, którzy chyba nie spodziewali się aż tak ogromnych zniszczeń trasy spowodowanych ulewnym deszczem. Nasi reprezentanci wrócili do kraju z tarczą - wszyscy zajęli miejsca w pierwszej dziesiątce, a Dariusz Luberda z Szymonem Polakiem wywalczyli trzecią lokatę.

Tegoroczna impreza odbędzie się w dniach 1-10 grudnia. Każdy etap ma być symbolicznym przypomnieniem najtrudniejszych momentów poprzednich edycji rajdu. Na zawodników czekają etapy ochrzczone przez organizatorów złowieszczymi nazwami, jak "Terminator", "Strefa mroku" czy "Big Bang". Trudno zrozumieć, dlaczego Polacy z Land Serwis Teamu wolą je bardziej od "Przedświątecznych porządków"...
text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

poster_G