Mitsubishi Racing Lancer - nowy (stary) faworyt Dakaru?

110725_mitsubishi_1Po rezygnacji Volkswagena z występów w Dakarze wszyscy upatrują faworyta w niemieckim teamie X-Raid. Tymczasem wiele innych zespołów również zbroi się i trenuje, przejawiając niemałe ambicje. Całkiem możliwe, że groźnym konkurentem BMW i MINI może stać się nieformalny zespół z Holandii złożony z czterech eksfabrycznych Mitsubishi Racing Lancerów, który niedawno pokazał się z bardzo dobrej strony na zawodach Baja España Aragon.

Holendrom trzeba pogratulować nie tylko ambicji, ale i zmysłu strategicznego. Udało się im się kupić cztery identyczne auta zbudowane przez sportowy oddział Mitsubishi. Kiedyś Racing Lancery przegrywały w Dakarze z Race Touaregami, Mitsubishi wycofało się z programu startów w rajdach cross-country, ale samochody zostały i – jak widać – zaczynają sobie coraz lepiej radzić. Być może źródłem sukcesów są modyfikacje, które Holendrzy samodzielnie wprowadzili, co pozwala im teraz określać swoje rajdówki jako „made in Holland”?

110725_mitsubishi_4W Hiszpanii drugą lokatę za zwycięskim Filipe Camposem w BMW X3 CC zajął  Bernhard den Brinke, jadący w duecie z Matthieu Baumelem (byłym kierowcą Chicherita), który na mecie odnotował stratę 2 min. 24 sek. Trzecie miejsce na podium również zajęło Mitsubishi prowadzone przez Erika van Loona, któremu partnerował Harmen Scholtalbers (strata 9 min. 24 sek). Dwa pozostałe Racing Lancery z załogami Erik Wevers - Michiel Poel i Gert Huzink - Michel de Groot wywalczyły miejsca piąte i dziewiąte (ze stratą – odpowiednio: +19:52 i  +43:57). Cztery auta jednego zespołu w Top 10 na rundzie Pucharu Świata FIA to rezultat imponujący! Dla porównania: X-Raid oprócz 1. miejsca wywalczył jeszcze 7. i 8. lokatę; Mirek Zapletal, będący prywatnym kierowcą, ale jadący X3 zbudowanym przez X-Raid był 4. Który z zespołów wypadł waszym zdaniem lepiej? (dla sprawidlowości należy jednak dodać, że główne gwiazdy X-Raid - Peterhansel i Hołowczyc - w Hiszpanii nie startowały).

110725_mitsubishi_2- Byliśmy opanowani i nastawieni optymistycznie – wyjaśnia przyczyny sukcesu Erik van Loon. – Jechaliśmy niemal bezbłędnie, choć było ciężko. Myślę, że byłoby to ogromne ryzyko, gdyby trasa była jeszcze trudniejsza. Teren był bardzo różnorodny: ziemia, skały, góry, a nawet fesh fesh. Dlatego bardzo cieszymy się z naszego rezultatu na tak wymagających Baja.

Ciekawostką jest, że Holendrzy nie specjalizują się wyłącznie w rajdach cross-country, ale startują i również odnoszą sukcesy w rajdach płaskich – ostatnio za sterami Skoda Fabia S2000 Evo 2. W zbliżającym się ADAC Rallye Deutschland wystąpią dwaj kierowcy: Ten Brinke i Van Loon.

Celem nadrzędnym jest jednak Dakar 2012, do którego holenderski team cały czas się przygotowuje. Kolejnym startem w terenie będzie OiLibya Rally of Morocco (16-22 października). Sven Quandt, szef BMW X-Raid, chyba nie może spać spokojnie…

Text: Arek Kwiecień, foto: RRMG