Kemal Merkit – prawdziwy bohater Dakaru

Uczestników rajdu Dakar, a zwłaszcza jego zwycięzców podziwiamy ze względu na ich twardy charakter i niespożyte siły. Wygrać Dakar to sztuka nie lada, choć trzeba pamiętać, że czołowych kierowców w osiągnięciu celu wspiera armia serwisantów, logistyków i innych pomagierów. Czy udałoby im się tego dokonać bez ich pomocy? Raczej wątpliwe. Dlatego tym większy szacunek należy się zawodnikom kategorii „malle-moto” - prawdziwym twardzielom, którzy od startu do mety radzą sobie zupełnie sami, nie korzystają z żadnego wsparcie, a zmagania kończą na odległych pozycjach, niezauważeni przez media. Jednym z nich, prawdziwym herosem był turecki motocyklista Kemal Merkit – jest nam niezmiernie przykro, że piszemy o nim dopiero teraz, gdy dotarła do nas wiadomość o jego śmierci.

kemalKemal Merkit w Dakarze startował od 2000 roku, a najwyższym miejscem, jakie wywalczył, było 23. w 2003 r. Ale dla niego chwilą triumfu było osiągnięcie mety (takich zwycięstw miał aż sześć -  na osiem startów), uczestnicząc w zmaganiach motocyklem, na którym przewoził narzędzia, namiot i swój niezłomny charakter. Po zakończeniu etapu, gdy inni udawali się na odpoczynek, on – mimo zmęczenia i bólu – zabierał się do napraw, nierzadko rezygnując z jedzenia i snu. W Dakarowym obozie wszyscy go znali. Dla wielu pozostanie prawdziwym, zawsze uśmiechniętym bohaterem – prawdziwym spadkobiercą idei Thierry'ego Sabine'a.

- Chciałbym ukończyć dziesięć Dakarów – mówił przed startem w edycji 2012, z której niestety musiał wycofać się na V etapie. - Tu jest moje serce, dlatego każdego roku trenuję więcej i więcej. W tym czasie popularność rajdu w Turcji znacząco urosła. W Dakarze 2012 pojadę obok moich dwóch rodaków, ale moim marzeniem jest, by zostać kiedyś szefem wielkiego tureckiego zespołu z wieloma zawodnikami. 
 
Kemal1Kemal Merkit przygotowywał się do występu w Dakarze 2013. Na jednym z treningowych startów – w rajdzie TransAnatolia Rally – doszło do fatalnego w skutkach zderzenia jego motocykla z maszyną Holendra Woutera Vaarkampa, w którym zginęli obaj zawodnicy. Marzenia nie uda mu się spełnić. Ale na pewno zostanie już na zawsze jedną z legend Dakaru.

Text: Arek Kwiecień, fot. ASO