Wydrukuj tę stronę

Katarzyna Kaczmarska - no risk, no fun

Rosyjska Ładoga Trophy w środowisku polskiego off-roadu stała się synonimem rajdu długiego i piekielnie trudnego, a zarazem niezwykłego i bardzo tajemniczego. Od kilku dobrych już lat nasi zawodnicy przywożą z Ładogi opowieści o pływających łąkach, wielokilometrowych azymutach przez dziewicze lasy, zasysających przeprawach przez bagna i torfowiska, rzecznych rockcrawlingach i... białych, nieprzespanych nocach. Niczym refren powracają w nich wspomnienia o awariach, ludzkim zwątpieniu, a czasem wręcz krańcowym wycieńczeniu. A mimo to wciąż tam wracają, a ich śladami podążają następni.

W tegorocznej Ładodze Trophy po raz pierwszy Polskę reprezentować będzie team quadowy, w dodatku damsko-męski. Katarzyna Kaczmarska w duecie z Kamilem Podolakiemwystartująwklasie ATV Open, co oznacza, że czekają na nich dokładnie te same wyzwania co załogi samochodowe z osławionej klasy Proto.

- Atmosfera w teamie jest bojowa – mówi na tydzień przed startem Kasia. - Przygotowania zostały już zakończone. Przebrnęłam przez całą papierkową robotę. Rosja to „dziki” kraj i załatwienie odprawy celnej, aby nie mieć problemów na granicy, nie było łatwe. Ale wszystko już gotowe.

 Kasia i Kamil podzielili się obowiązkami – ona zajęła się logistyką i robotą papierkową, a on wziął na swe bary przygotowanie maszyn. - Przez telefon Kamil zapewnia mnie, że wszystko jest w porządku i na pewno nasze quady będą na czas gotowe. Trzymam go za słowo! - w śmiechu Kasi słychać, że Kamil po prostu nie ma innego wyjścia...:)

Relacje z Ładoga Trophy:
Ładoga Trophy 2011 – część druga  | część pierwsza  | Przed startem |
Wot Rossija - Ładoga Trophy 2003

Nasz duet wystąpi w rajdzie dwoma Suzukami KingQuad – w wersjach 750 i 700, które są już prawdziwymi weteranami rajdów przeprawowych. Kasia i Kamil stanowią zgrany już zespół, który ma za sobą dwa lata wspólnych startów w zawodach ATV, a na koncie wiele sukcesów. Kilka miesięcy temu ich nowym nabytkiem został wprawdzie pewien „graciarski” NoName na zwolnicach i silnikiem V8, ale ponieważ stara miłość nie rdzewieje, w Ładodze znów zobaczymy ich na quadach.

- Czego się boję? - w głosie Kasi z pewnością nie słychać drżenia
. - Gdy rozmawiałam z załogami, które w Ładodze startowały przed rokiem (przy okazji wielkie podziękowaniazapomoc i cenne wskazówki, których udzielili nam Magda Duhanik i Marcin Łukaszewski!), dużo nasłuchałam się o łąkach ciągnących się po horyzont... Ale quady z reguły nieźle radzą sobie na bagnach i torfowiskach. Wielokrotnie już miałam takie przygody, że to ja się topiłam, a ratunkiem dla mnie był próg quada, który z łatwością utrzymywał się na powierzchni. Quad jest lekki, wywiera nieduży nacisk, więc nie powinien przerwać kożucha. Zresztą w okolicach Kamila mieliśmy już okazję poćwiczyć jazdę na na takich nawierzchniach. Jestem nastawiona optymistycznie. Ładoga jakoś zupełnie mnie nie przeraża. Zamierzamy walczyć, na pewno nie jedziemy turystycznie. Jedyne, czego rzeczywiście się obawiam, to czy wytrzymają nasze quady, które sporo już w życiu przeszły. Samych wywrotek mój KingQuad zaliczył pewnie z kilkaset. Na naszych rajdach to norma.

O kondycję maszyn w trakcie rajdu będzie dbał mechanik, co pozwoli naszym zawodnikom właściwie odpocząć przed kolejnymi etapami. Ponadto wraz z zespołem podróżować będzie osoba odpowiedzialna za logistykę: jedzenie, transport, przygotowanie biwaku. Benzyna dla quadów na cały okres trwania rajdu zostanie zabrana z Polski – by przypadkiem nie trafić na złej jakości rosyjskie paliwo.

Dla polskiego duetu Ładoga jest najdłuższym rajdem w jego historii startów – przypomnijmy, trwa ponad tydzień. Ale są i dobre strony – odcinki specjalne nie są aż tak długie, a Kasia i Kamil doświadczyli już na swej skórze kilkunastogodzinnych przepraw non stop w błocie i wodzie. O lekceważeniu przeciwnika nie ma jednak mowy – w ostatnim czasie Kasia narzuciła sobie ostry reżim treningowy: tygodniowo 4 sesje po 3 godziny na siłowni. Lepiej z nią nie zadzierajcie!:)

Z Polski wyruszają 23 maja. 25 maja w Petersburgu przejdą badania techniczne, a dzień później wyruszą w teren. Czeka ich morderczy tydzień (z hakiem), z dala nie tylko od domu, ale i cywilizacji... - Uwielbiam wyprawy w nieznane! Nowe tereny, inną kulturę, stały kontakt z naturą - mówi Kasia. - W Polsce tak naprawdę wszędzie jest blisko. A Rosja to już prawdziwe wyzwanie. Należę do odważnych kobiet i Ładoga zupełnie mnie nie przeraża. Jest ryzyko, jest zabawa!

Text: Arek Kwiecień, fot. archiwum Katarzyny Kaczmarskiej

DSC00659

DSC00673