- Czeka nas nauka, nowe trasy, nowe regulaminy - mówi Sławomir Wasiak, Mistrz Polski RMPST 2008

Arek Kwiecień: - Za nami – wciąż trudno w to uwierzyć! – inauguracja Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. Po serii odwołanych zawodów mistrzostwa zostały zainaugurowane rajdem Baja Polonia, który odbył się przed 2 tygodniami w okolicach Rzeszowa. Jak oceniasz zawody z pozycji obrońcy tytułu mistrzowskiego?
Sławomir Wasiak: - Znakomicie! Nareszcie doczekaliśmy się tras, na których mogliśmy sobie porządnie pojeździć. Kilkudziesięciokilometrowe odcinki specjalne o różnej nawierzchni – raz piaszczystej, raz kamienistej, a czasem wytyczone w lesie – były rewelacyjne! Na to właśnie czekaliśmy. Marzenia się spełniają. Była to pierwsza polska baja organizowana w ramach Mistrzostw Polski, więc organizacyjnie nie wszystko było perfekcyjne (zbyt długi był zwłaszcza dystans pomiędzy odcinkami specjalnymi a obozem), ale generalnie rajd oceniam bardzo pozytywnie. Było fajnie, choć mogłoby być jeszcze lepiej! W każdym razie przed zagranicznymi zawodnikami nie mamy się czego wstydzić. Chłopaki udowodnili, że Polacy również potrafią zorganizować własną baję!

- Na zadowolonego wyglądał zwłaszcza zwycięzca z Czech, znakomity rajdowiec, Miroslav Zapletal…
- Tak, i to nie tylko dlatego, że wygrał. Podobno stwierdził nawet, że w porównaniu z innymi rajdami europejskimi wypadamy bardzo pozytywnie! Organizatorzy muszą jednak zwrócić większą uwagę na kibiców i nagłośnienie rajdu. Na imprezie zabrakło widzów, była ich ledwie garstka. A tłumy publiczności to ważna informacja dla sponsorów...

- Tegoroczne Mistrzostwa Polski odbywają się według nowego regulaminu. Trasy są dłuższe, wprowadzono nowe, zatwierdzone przez FIA, klasy samochodów. Przed Wami jeszcze kilka startów. Na który czekasz najbardziej?
- Czekam na rundę w Wałbrzychu, gdzie bardzo lubię startować. Najlepiej zapowiada się jednak szczeciński rajd Baja Polska – runda kandydacka do Międzynarodowego Pucharu FIA w rajdach baja i zarazem jedna z rund Mistrzostw Centralnej Europy (CEZ). Zawody będą odbywały się niemal w centrum miasta, gdzie spodziewać się możemy nawet kilku tysięcy kibiców! Rywalizacja przed taką publicznością będzie wspaniała. Kilkudziesięciokilometrowy oes sprawi, że na trasie równocześnie będzie znajdowało się wielu zawodników na raz. Na nudę na pewno nikt nie będzie narzekał. Baja Polska będzie przedostatnią rundą CEZ, tak więc start zagranicznych kierowców jest gwarantowany. Organizatorzy zapowiadają mnóstwo atrakcji. Zadbali też o takie szczegóły jak darmowa myjnia dla zawodników tuż obok parku maszyn. W przyszłości – jeśli tegoroczna edycja się uda – rajd ma się rozrosnąć. Trasa może obejmować tereny wokół Drawska Pomorskiego, a oesy mogą być ponad 100 kilometrów. Wtedy będzie można ją porównywać do słynnych Baja Portalegre czy Baja Aragon!

- Wróćmy jeszcze na chwilę do zmian regulaminowych w RMPST. Zawody stały się ciekawsze dla zawodników, ale zabrakło kibiców, a i frekwencja nie była zbyt wysoka…
- Bardzo żałuję, że koledzy nie skorzystali z nowych przepisów pozwalających startować „starymi” rempstówkami w klasie Otwartej. W Polsce jest sporo takich samochodów, a frajdę z jazdy po trasie Baja Polonia mieliby ogromną! Warto też przyglądać się bliska, jak jeżdżą tacy zawodowcy jak Zapletal. Winę za to ponosi według mnie zbyt późne ogłoszenie przez PZMot wprowadzenia klasy otwartej – pewnie nie wszyscy mogli się przygotować. Myślę, że na następnych zawodach będzie już dużo lepiej.

- Nie mamy dziś „szybkościówek” w stylu byłych RMPST, nie ma też długodystansowych wyścigów jak H4x4. Zostały tylko rajdy baja, które póki co odbywają się dość rzadko. Czy nie brakuje Wam ścigania, rywalizacji?
- Bardzo żałuję, że Albert zawiesił organizowanie H4x4… Mam nadzieję, że do nich powróci. To była doskonała szkoła jazdy, możliwość „wyjeżdżenia się” w terenie, nauczenia jazdy w grupie. Na H4x4 oczy trzeba było mieć wokół głowy, a to niesamowicie przydaje się na rajdach FIA. Umiejętność wyprzedzania, przewidywania ruchu rywala, jazda w kurzu… Tego mogliśmy doświadczyć na H4x4.
Bardzo cieszę się ze zmiany regulaminu RMPST. Na-re-szcie!!! Te sprinterskie oesy, na których walczyliśmy choćby w  ubiegłym sezonie, wołały o pomstę do nieba! W latach 90. ich długość była wystarczająca, ale dziś czasy się zmieniły. Świat poszedł naprzód i dobrze, że staramy się go dogonić. Trzeba iść do przodu i uczyć się jak najwięcej!

- Taka deklaracja w ustach Mistrza Polski jest bardzo budująca:) A co jest Twoim celem? Start w Dakarze?

- Oczywiście Dakar jest marzeniem każdego rajdowca terenowego. Moim priorytetem są jednak europejskie baje – chciałbym pojechać do Portugalii, Hiszpanii, wystartować na Hungarian czy w Italian Baja. Na razie tu widzę dla siebie miejsce. Rywalizacja z takimi zawodnikami, jak Mirek Zapletal jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. To prawdziwe „rajdowe zwierzęta”. Daleko nam do nich. Ale warto właśnie wziąć ich sobie za cel i starać się ich gonić. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy!

- Za Tobą pierwsze starty nowym autem, zbudowanym przez Mykogen Rally Team. Jak oceniasz nową rajdówkę?
- W porównaniu do poprzedniej to niebo a ziemia! Już rozumiem, dlaczego Piotrek Domownik szedł w kierunku niezależnych zawieszeń w swoim mistrzowskim samochodzie. Miał rację! Czapki z głów!:) Przesiadka na niezależne zawieszenie to niesamowita zmiana – auto mknie po dziurach z dużo większymi prędkościami! Nie wyrzuca cię w powietrze na każdym podbiciu. Można stracić głowę i mknąć z coraz większymi prędkościami. Włodek Grajek 66-kilometrowy oes pokonał w 52 minuty. Niech ktoś spróbuje pokonać taki dystans w terenie ze średnią prędkością 80 km/h! To robi wrażenie…
Moje auto przypomina poprzednie konstrukcje Mykogena, a najważniejsze zmiany to podwójne turbo i skrzynia sekwencyjna. Zmiana biegów jest rewelacyjna! To ogromny zysk dla zawodnika. Auto doskonale przyspiesza, zmiany biegów są perfekcyjne. W mgnieniu oka można hamować biegami. Czysta przyjemność! Mój samochód to jeszcze nowa konstrukcja i póki co nie jest doskonały, ale walczymy z drobiazgami. Gdy wyeliminujemy wszystkie bolączki, będę z niego bardzo zadowolony. Już jestem! Choć na Baja Polonia dostał mocno w kość. Po lasach jechał znakomicie, ale na piasku, przy temperaturze 35 stopni wychodziły niedociągnięcia. Awaria, która nas wyeliminowała z jazdy, nie była duża – rozszczelniony spust oleju do turbiny. Wolałem jednak nie ryzykować, bo mogłoby to skończyć się pożarem. Ten rok ma być sezonem testowym, mamy czas na dopracowanie sprzętu. Mykogen jest jeszcze młodym zespołem, a przecież takie teamy jak Overdrive czy X-Raid, które istnieją od lat, miewają kłopoty techniczne. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze.
Rozmawiał: Arek Kwiecień, fot. Arek Kwiecień / Sigma Pro

Wasiak2