Wydrukuj tę stronę

Breslau Poland 2015 - etap III (dzień). Sprawdzian z techniki

Na  trzecim etapie rajdu Breslau Poland 2015 zawodnicy żegnają się z Niemcami i witają z Polską. Odtąd, już aż do mety, areną ich zmagań będą polskie poligony wojskowe. Na początek - Biedrusko.

Jeszcze dziś (czyli w poniedziałek) rajdowcy wyruszą na nocny odcinek specjalny o długości 72 km. Zanim jednak dotarli pod Poznań, musieli zmierzyć się z niepozornym, blisko 40-kilometrowym minioesem w Senftenberg, który miał formę pętli pokonywanej czterokrotnie.

- Trasa wyznaczona została w bardzo trudnym terenie - relacjonuje Hanna Sobota , która wraz z synem Adamem walczy w samochodowej klasie cross-country. - Coś potwornego! Wszędzie kryły się rozpadliny, przepaści z obsypującym się piaskiem, pionowe ściany. Wyglądało to bardzo niebezpiecznie. W tej sytuacji przyjęliśmy taktykę spokojnej jazdy, aby za wszelką cenę nie uszkodzić auta. Dowodem na to, jak łatwo było o awarię, były stojące obok trasy auta naszych konkurentów. Oes był techniczny, nie pozwalał na szybką jazdę, na dodatek kurzyło się, było gorąco, a wąska trasa nie dawała szans na wyprzedzanie. Było to tylko 40 kilometrów, które okazały się dla nas bardzo wycieńczające.

Taktyka, którą przyjęła rodzinna załoga Sobotów, sprawdziła się - polskie Pajero bez kłopotów dotarło do mety i zajmuje obecnie 9. miejsce w klasie. Na 12. plasują się Adam Bomba i Michał Bomba, których nie omijają kłopoty techniczne. Gdy Bowler jednak nie zawodzi, Polacy pokazują, na co ich stać - na przedpołudniowym oesie wywalczyli 3. czas w klasie. Z rajdu niestety musieli wycofać się Mariusz Andrych i Michał Trzciński - na niedzielnym etapie do rozrządzu w silniku ich Patrola dostało się błoto i... Sami się domyślcie.

Najszybszym autem na przedpołudniowym oesie był izraelski Pointer Raza Heymanna, któremu nie jest jednak do śmiechu: - Mamy problem z silnikiem - mówi. - Wygląda na to, że kończy nam się uszczelka pod głowicą. Będziemy musieli poszukać części do turbodiesla BMW 3.0. Chcemy być gotowi na etap nocny, bo jest on rzadką dla nas atrakcją. Nocna jazda po lesie to dla mnie wyjątkowe doznanie. Gdybym tylko nie musiał martwić się o silnik...

Tego rodzaju problemy omijają Jamesa Marsdena, który dzieli i rządzi w klasie ekstremalnej. Po dwóch i pół etapach Anglik ma już godzinę przewagi nad rywalami. Blisko 7 godzin tracą do niego Jarek Andrzejewski i Maciek Radomski, którzy teraz będą próbowali się odkuć na własnym terenie. O ich dużej stracie w "generalce" zaważyła kara 8 godzin, którą otrzymali w niedzielę za ominięcie 4 CP-eków. Nie mogli jednak do nich dotrzeć, bowiem metę osiągnęli... na wstecznym biegu. - Na trasie pękła nam zwrotnica - opowiada "Kopara". - Koła rozjechały się na boki, uniemożliwiając nam dalszą jazdę. Ratując się pasami, udało nam się w końcu umieścić drążek w zwrotnicy, ale dalej mogliśmy jechać tylko tyłem. Zależało nam, by dotrzeć do mety, nawet bez tych CP-eków, bowiem nieukończenie etapu kosztowałoby nas 20 godzin kary. Awarię już usunęliśmy i walczymy dalej. Dziś ruszyliśmy z przedostatniej pozycji. Wyprzedziliśmy wiele wolniejszych załóg i liczymy na to, że na nocym etapie maruderzy wystartują już za nami.  

Awaria silnika nie pozwoliła dziś wyjechać na trasę Patrolowi małżeństwa Pelców. Samochód został już jednak naprawiony i Bema Team w nocy ruszy do dalszej walki.

W klasie ciężarówej Krzysztof Ostaszewski krok po kroku oddala się od konkurentów. Najgroźniejszego z nich, Leona de Wita pokonał dziś o 10 minut. Podążający jego śladami Grzegorz Ostaszewski również zwyciężył w swojej klasie na oesie Senftenberg, ale do lidera cross-country wciąż traci półtorej godziny. Do mety w Drawsku jednak jeszcze daleko!

W klasie quadów Remigiusz Kusy, podobnie jak wspomniany James Marsden, wypracował już sobie komfortową przewagę nad rywalami. Półtorej godziny zapasu pozwala mu w pełni kontrolować sytuację. Andrzej Pieron i Alina Kramer, którzy plasują się tuż za podium, na pewno będą starali się, by powrócić na medalowe pozycje. Trudne zadanie w silnie obsadzonej klasie motocykli ma Michał Latoch, który toczy samotną walkę z koalicją niemieckich i holenderskich zawodników. Póki co plasuje się na miejscu 10. - dokładnie w połowie stawki.

Etap nocny w Biedrusku może nieźle zamieszać w klasyfikacjach. - Podobno od 2 tygodni w Poznaniu pada deszcz, co czujemy w powietrzu - mówi Hanna Sobota. - Jest wilgotno, ziemia paruje, nad obozem unosi się zapach tropików. Czujemy, że czeka tam na nas mnóstwo błota...

text: Arek Kwiecień, fot. Niels Hatzmann