Wydrukuj tę stronę

III etap Balkan Offroad Rallye 2016 – w poszukiwaniu straconego czasu

Mistrzowie Polski w rajdach terenowych, Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz, pewnie wygrali III etap rajdu Balkan Offroad Rallye, najdłuższego maratonu off-roadowego w Europie i awansowali na 5. miejsce w klasyfikacji generalnej. 9. lokatę w klasie cross-country zajmują Adam i Michał Bomba. Nieco słabszy dzień w klasie extreme zaliczyli Zbigniew Popielarczyk i Daniel Potocki, którzy stracili 1 h 19 min. do zwycięzcy, a w „generalce” spadli z 2. na 5. pozycję. Jest szansa, że do walki powrócą Paweł Oleszczak i Andrzej Wieczorek, którzy pracują nad usunięciem awarii napędu w Land Roverze.

W poniedziałek zawodnicy z klasy cross-country pokonywali trzy odcinki specjalne. Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz ruszyli na trasę z odległej 14. pozycji z powodu kary, którą otrzymali za odpuszczenie ostatniego z niedzielnych oesów. Nie mieli wtedy jednak innego wyjścia – na wał napędowy ich Toyoty nawinęła się szmata, która pozrywały przewody i unieruchomiła sprzęgło. - Nie wiemy, jak się tam dostała i pewnie nigdy nie rozwiążemy tej zagadki – kręci z niedowierzaniem głową Paweł Molgo. – Trudno, stało się, a teraz musimy odrabiać straty!

Poniedziałkowy etap Balkan Offroad Rallye składał się z trzech oesów. Pierwszy był dość krótki, ale prowadził przez teren górzysty i zdaniem zawodników do łatwych nie należał. – Ponieważ ruszyliśmy na trasę z odległej pozycji, byliśmy zmuszeni wyprzedzać wolniejszych rywali, ale zadanie to utrudniał nam wszechobecny kurz – opowiada kierowca NAC Rally Team. – Momentami miałem wrażenie, jakbym jechał po pustynnym fesz-feszu, bo prawie nic nie było widać! Na mecie czekała na nas miła niespodzianka – mimo tych trudnych warunków wykręciliśmy 3. czas odcinka.

 

Kolejny z poniedziałkowych oesów był o wiele dłuższy – liczył około 65 kilometrów i bardzo odpowiadał preferencjom załogi mistrzów Polski znanej z zamiłowania do szybkiej jazdy. – Poruszaliśmy się po stosunkowo równej drodze o nawierzchni szutrowo-kamienistej, która pozwalała rozwijać duże prędkości. To była czysta przyjemność! – relacjonuje Paweł Molgo. –Znów wyprzedziliśmy kilku rywali, którzy zachowali się bardzo elegancko, przepuszczając nas przed siebie. Chwilę zwątpienia przeżyliśmy, gdy w pewnym momencie przestały działać hamulce. Okazało się, że zagotował się płyn, któremu zajęło potem kilka minut, by się schłodzić. Jechaliśmy więc dalej, korzystając tylko z „ręcznego”. Później hamowanie wróciło i bez przeszkód dotarliśmy już do mety, ciesząc się z oesowego zwycięstwa.

Ostatni z odcinków specjalnych miał około 60 kilometrów i zdaniem Polaków bardzo przypominał trasy, na których często ścigają się na Węgrzech. Długie proste rzadko urozmaicone zakrętami prowadziły ich przez pola, mostki i wały. Końcowy rezultat mógłby być lepszy, gdyby nie bułgarska załoga, która przez blisko 25 kilometrów nie chciała im ustąpić miejsca. Molgo i Jandrowicz mimo to wygrali cały etap i we wtorek ruszą do walki jako pierwsi. Bracia Bomba startują Bowlerem Nemesis w poniedziałek starcili do swych kolegów z reprezentacji 13 min. 20 sek., co dało im 7. czas w klasie.

– Nasza strata do lidera nie jest duża, ale rajd jest bardzo trudny pod względem nawigacyjnym – ocenia Paweł Molgo. – Tutejsze załogi o wiele lepiej znają teren, na którym się ścigamy i nierzadko jadą „w ciemno”, podczas gdy musimy się czasem zastanowić. Dla mnie i mojego pilota, Janusza Jandrowicza, „Balkan” jest pierwszym po długiej przerwie startem autem T-jedynkowym, w którym wszystko się dzieje o wiele szybciej. Obaj uwijamy się, jak możemy, ale nawigacja przy tak wysokim tempie nie jest łatwa. Dziś mknęliśmy z prędkościami przekraczającymi 170 km/h, więc żartów nie ma. Co więcej, nie działał nam intercom i Janusz wiele komunikatów musiał pokazywać mi na palcach. Do mety zostało jeszcze ponad 1000 kilometrów, więc zamierzamy dalej odrabiać straty i awansować w generalce.

MM, fot. NAC Rally Team, Dutch Rally Press