We are the champions part 2! - finał Drezno-Wrocław (Dresden-Breslau) 2009

Jeszcze kilka lat temu finałowy etap rajdu Berlin-Wrocław był zwykłą pokazówką dla mediów i kibiców. Teraz to się zmieniło. Ostatni dzień zmagań być soczystą i długą przeprawą, urozmaiconą na dodatek oberwaniem chmury… Nic już jednak nie było w stanie przeszkodzić Pawłowi Oleszczakowi i Maciejowi Chełmickiemu w powtórzeniu sukcesu Alberta Gryszczuka i Michała Krawczyka z 2005 roku i odniesieniu zwycięstwa w rajdzie Drezno-Wrocław 2009! Jakby tego było mało, drugie miejsce wywalczyli rzutem na taśmę Marek Schwarz i Wojciech Kałamaga, a czwarte – Robert Kufel i Dominik Samosiuk, którym do „pudła” zabrakło dwóch minut. Zagranica została zdeklasowana.

Na starcie nic nie zapowiadało dramatycznych wydarzeń. Świeciło słońce, na niebie ani jednej chmury. Nawałnica nadciągnęła, gdy większość zawodników znajdowała na środku poligonu. W jednej chwili z nieba runęły potoki wody, zalewając okolice.

Większość uczestników rajdu przyjęła wybryki natury ze stoickim spokojem. Nie raz w ciągu ostatniego tygodnia moknęli na deszczu, przeprawiali się przez wezbrane rzeki i tonęli w potokach błota.

Najciekawsze rzeczy działy się  na Kwisie, przez którą auta i ciężarówki przeprawiały się na kołach (dzień wcześniej zezwolono na to tylko ciężarówkom). Ośmiogłowym kolosom woda sięgała do połowy szyb, więc łatwo sobie wyobrazić, jak wymagająca była to przeszkoda np. dla maleńkiej Suzuki Traska. Jego pilot, Michał Ginter, przepłynął rzekę z liną, a następnie przy pomocy szybkiej wyciągarki, auto przepłynęło – dosłownie! – rzekę. Za kilka dni filmik z tej akcji zobaczymy pewnie na youtubie:).

Na zakończenie rajdu dramat przeżyli Rafał Płuciennik i Jarek Cieśla, którym woda zalała silnik. Do mety zostało tylko 10 km… Kilkugodzinna kara zepchnęła ich jednak tylko o jedną pozycję w „generalce”. Jak widać, różnice między zawodnikami były ogromne…

Finałowy etap wygrał Robert Kufel przed Markiem Schwarzem i Martinem Hahle. Attila Nagy też był wysoko, ale szanse na zwycięstwo w rajdzie zaprzepaścił dzień wcześniej.

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

OleszczakPaweł Oleszczak
…o rajdzie:


W tym roku jechało mi się znacznie szybciej i lżej niż w ubiegłym. Mieliśmy inny silnik, niedużo większy, ale nowszej generacji, o lepszym momencie obrotowym. Dysponowaliśmy również lepszym zawieszeniem. Byliśmy lepiej przygotowani, ale nie sądziłem, że wygramy. Planowaliśmy obronić naszą lokatę z ubiegłego roku. Trasa była trudniejsza niż rok wcześniej – opady deszczu zrobiły swoje. Było pełno kałuż, błota, przepraw. Trasa była miękka, błotnista. Było wiele miejsc, w których można było utknąć. Wprawdzie jestem byłym „rempstowcem”, ale lubię jeździć po błocie, a na dodatek lubię jeździć szybko. Z naszego auta staraliśmy się wydobyć maksimum, byleby tylko nie rozbić się i dojechać szczęśliwie do mety. O naszym sukcesie zadecydował Hannibal, którego wygraliśmy. Przewagę nad najgroźniejszym rywalem, Węgrem Nagym, zdobyliśmy jednak na kolejnym etapie, dzięki czemu w ostatnim dniu ruszaliśmy do walki z pozycji lidera, na dodatek z dużym zapasem. Ze sprzętem przez cały rajd nie mieliśmy żadnych problemów – tylko drobiazgi. Pilot? Skoro kończymy rajd na pierwszym miejscu, to znaczy, że spisał się dobrze.

…o planach:

W tym roku planuję jeszcze start w MT Series, być może też na Baja Polonia za dwa tygodnie…  Na razie stawiam na maratony, w RMPST skończyłem się ścigać w 2003 roku – dla mnie było zbyt „krótko”. Ale jeśli zmiany w mistrzostwach Polski spowodują, że trasy ulegną wydłużeniu, będą nam sprawiały przyjemność, to wrócę. Ale na razie jeszcze nie ma do czego wracać. Za rok na pewno wrócę na Drezno-Wrocław – to jak nałóg. Psychicznie – urlop, fizycznie – ciężka praca. Wraca się do domu zmęczonym, ale już następnego dnia tęskni się za kolejnym startem.

…o rywalach:

Attila Nagy był bardzo trudnym rywalem. Może nie jechał najszybciej, ale jechał bardzo „czysto”. Na dodatek na przeszkodach, gdzie my traciliśmy sporo czasu, wyciągając się na „elektryku”, jemu zajmowało to chwilę, bo dysponował „mechanikiem”. Pod koniec rajdu rywalizowaliśmy jednak głównie z naszymi kolegami z Polski, których auta startują na co dzień w rajdach przeprawowych. Im również przejazd przez niektóre przeszkody nie sprawiał żadnych problemów, bo ich auta miały np. zwolnice. Rywalizacja w czołówce była bardzo koleżeńska – zawodnicy wzajemnie pomagali sobie, nie zważając na narodowość czy miejsca, które zajmowali. Jestem pewien, że gdyby zepsuła mi się wyciągarka, ktoś natychmiast by mi pomógł. Nie raz ja pomagałem rywalowi, a potem on pomagał mnie. Odnosiłem wrażenie, że dużo „goręcej” było na końcu stawki, gdzie nie bawiono się w uprzejmości…

…o aucie:

Samochód, którym zwyciężyliśmy w rajdzie Drezno-Wrocław, został zbudowany na ramie Nissana Patrola K160 i posiada jego nadwozie. Mosty pochodzą z Patrola GR. Silnik BMW, 3 l, V8 z fabryczną skrzynią biegów. Reduktor Land Rovera. Stały napęd na cztery koła. Zawieszenie to sprężyny śrubowe i amortyzatory Ohlins.