MT Rally 2013 - zero litości, megatrudności

Regułą w świecie rajdów terenowych jest, że im bliżej końca tym etapy stają się krótsze i łatwiejsze. Dla umęczonych maszyn i zmordowanych zawodników to jedyna pociecha, a zarazem promyk nadziei, zapowiadający rychły koniec walki. Na tegorocznym MT Rally Moli i Tomek poszli jednak pod prąd zwyczajom, stawiając zawodnikom tym większe wymagania, im dłużej trwały zawody.

A zaczęło się – przypomnijmy – od „trzęsienia ziemi”, czyli deszczowego prologu i zasnutego mgłą, zimnego etapu nocnego. Sobotni etap miał charakter „wypoczynkowy”, co nie oznacza, że był łatwiejszy, ale był przynajmniej nieco krótszy (choć wciąż towarzyszyła mu kapryśna pogoda). I dopiero od tego momentu rajd stał się naprawdę wymagający, jakby chciał potwierdzić, iż nieprzypadkowo nazywany jest „maratonem”. Trzeba było mieć świetnie przygotowany pojazd, dużo sił i wytrzymałości, a jednocześnie trochę szczęścia, by osiągnąć metę MT Rally 2013.

- Dawno nie byłem tak zmęczony jak dziś – mówił na mecie rajdu Paweł Kado, zdobywca II miejsca w klasie Sport. - Pod koniec z utęsknieniem wypatrywałem mety. Naprawdę po całym rajdzie opadłem kompletnie z sił, a wytrzęsło mnie jak nigdy!

Wystarczy spojrzeć na kilometraż odcinków: sobota – 160 km, niedziela 190 km, etap nocny z niedzieli na poniedziałek – 95 km i – na dobicie – poniedziałek – aż 200 km! Po takiej dawce off-roadu rzeczywiście można poczuć się „nieco” zmęczonym... Ale za to jaka płynie z tego satysfakcja!

Zwłaszcza, że nie tylko pogoda płatała figle, a etapy były długie, ale i przeszkody nie były tylko rzecznymi brodami „po kostki” w wodzie. Doświadczeni zawodnicy z klasy Sport chwalili miejsca, które wymagały myślenia i na przykład kilku przepięć liny wyciągarki. Rajd pozwalał nie tylko najeździć się do syta w otoczeniu rajskiej przyrody poligonu drawskiego, ale i skosztować „czystego” off-roadu przeprawowego.

By dostać się na linię mety, należało mieć nie tylko końską wytrzymałość i nieprzeciętne umiejętności, ale i... trochę szczęścia. Na MT Rally limit pecha wyczerpała z pewnością Magda Gadaj, która po awarii nowej pompy wody, na kolejnym etapie ścięła wszystkie śruby przy tylnym kole, które nagle zaczęło wyprzedzać jej Jeepa, a na finałowym oesie... urwała linkę gazu. Ale czy to mogło przekreślić jej marzenia o ukończeniu rajdu? Szybka naprawa wraz ze swym tatą, Mietkiem, zaowocowała przedłużką „na sznurówce”, która pozwalała Magdzie dodawać gaz poprzez pociąganie linki lewą ręką wystawioną przez okno auta! Choć wydawało się to misją pozbawioną szansy na sukces, ich czarny Jeep po blisko 8-godzinnej walce dotarł do mety ostatniego etapu.

Wielu załogom sztuka ta niestety nie powiodła się. Z różnych przyczyn – głównie awarii, a czasem drobnych kontuzji. Największym bodaj pechowcem była załoga Jeepa teamu XYZ, która na jednym ze stopów zatrzymała się tuż za niemiecką ciężarówką. Niestety ta chciała nieco cofnąć i nie zauważywszy mniejszego rywala, wpakowała hak prosto w jego komorę silnika... Smutny efekt tego zdarzenia zobaczyć możecie na jednym ze zdjęć.

Zwycięzcami MT Rally 2013
zostali ostatecznie: Dariusz Jedliński i Piotr Oskwarek (CC1), Piotr Sawicki i Michał Trzciński (CC2), Marcin Biadała i Maciej Radomski (Sport), Robert Striebe (Truck), Piotr Krasuski (moto CC), Philipp Kranhold (moto Sport), Daniel Radzio (quad CC), Krzysztof Kretkiewicz (quad Sport), oraz Marcin Pietrzak i Liliana Pietrzak (UTV CC). Pełne wyniki znajdziecie na stronie ZZ-Top.

MT Rally 2013 była już piątą edycją rajdu sygnowanego przez Moliego i Tomka. Od 2009 roku zawody osiągnęły rangę jednego z najważniejszych maratonów przeprawowych w Europie. Przyczyny tego sukcesu nie raz już wymienialiśmy: bezbłędna, profesjonalna organizacja, znakomita miejscówka, konkurencyjna cena wpisowego (w porównaniu np. do „Drezna”). Dziś już bez żadnych wątpliwości możemy powiedzieć, że nie tylko nasi off-roaderzy należą do europejskiej czołówki, ale w Polsce organizujemy również zawody na najwyższym poziomie, którymi możemy pochwalić się za granicą. Są więc prawdziwe powody do radości!!

A już za pół roku – jesienny MT Series, czyli krótsza wersja MT Rally. Zapraszamy, bo naprawdę warto!

Text i foto:: Arek Kwiecień / Sigma Pro