Wydrukuj tę stronę

Finał Transgothica Maraton 2010: off-roadowe igrzyska

wrzesień 05, 2010
Finałowy etap Transgothica Maraton nie zmienił już wyglądu klasyfikacji generalnej rajdu. W klasie CTR po raz drugi z rzędu rajd zwyciężyli Robert Kufel i Dominik Samosiuk. W klasie CXC triumfowali Adrian i Damian Baronowie.

Na piątkowy etap złożyły się dwa dość krótkie, kilkudziesięciokilometrowe odcinki specjalne poprowadzone przez zróżnicowany teren. – Pierwszy z oesów był wymagający – jechaliśmy przez las, po błotnistych drogach pełnych kolein. Staraliśmy się więc nie szarżować, by dowieźć zwycięstwo do mety – opowiada Damian Baron. Nissan z Extrem 4x4 na trasę wyruszył już z wymienioną skrzynią biegów oraz… nową butlą podtlenku azotu, co niemal definitywnie przekreślało szanse rywali, by przegonić go rzutem na taśmę. Dysponując kilkunastoma minutami przewagi, bielszczanie nie musieli rozpędzać się do maksimum, które wynosi (w terenie!) 180 km/h! Z taką prędkością ich aut pędziło na jednym z wcześniejszych etapów, co namierzył system pomiarowy GPS.

- Etap był krótki i bardzo szybki – potwierdza Wojtek Tolak. – Staraliśmy się odrobić stratę do drugiego miejsca, które zajmował duet Odejewskich, ale nie było już na to czasu.

- Toyota dotarła do końca! - mówi Adam Sas. - Udało się nam uzyskać 4 miejsce w cross country na 14 startujących załóg, co jest niewątpliwie sporym osiągnięciem zważywszy na samochody jakie jechały w naszej klasie. Jesteśmy zadowoleni z wyniku tym bardziej, że był to debiut naszej rajdowej Toyoty.

Ostatecznie na podium klasy CXC stanęli: Adrian i Damian Baronowie, Hubert i Dominika Odejewscy oraz Wojciech Tolak i Maciej Szurkowski.

Trasa klasy CTR przypominała ubiegłoroczny etap finałowy. – Nie wszystko jednak było takie same – mówi Robert Kufel. – Próby wprawdzie były podobne – np. przejazd przez rzekę, stromy trawers, ale organizatorzy inaczej je otaśmowali, więc nie mogliśmy jechać na pamięć. Trzeba przyznać, że im bliżej mety rajdu, tym próby dla naszej klasy stawały się trudniejsze. W okolicach Bydgoszczy dominowała szybka jazda, ale im bliżej Bytowa tym więcej pojawiało się przeszkód błotnych, rzeczek, stromych trawersów…

Załoga Grata 2, która w ostatnich dwóch sezonach wygrała wszystkie najważniejsze imprezy przeprawowe organizowane w Polsce i okolicach, była głównym faworytem Transgothiki i nie zawiodła swych fanów. Wygrała z wyraźną przewagą nad rywalami, w czym nie przeszkodziła jej nawet awaria Panharda, która zdarzyła się na tym samym etapie, gdzie rok temu Grat stracił końcówkę drążka kierowniczego. Co ciekawe, jej najgroźniejszym konkurentem był duet jadący bliźniaczym autem, zwanym już „Klonem” – Paweł Kado i Mariusz „Mario” Dziurleja. Trzecie miejsce zajęli ojciec i syn: Roman i Paweł Cybulscy.

W pozostałych klasach walka toczyła się w dość kameralnej atmosferze. W klasie QXC (klasa quadów cross-country) rajd zwyciężył Klaudiusz Rostowski, który o niecałą godzinę wyprzedził Zbigniewa Bartikowskiego. W klasie QTR (quady przeprawowe) doświadczony Jarosław Małkus (m.in. starty w Croatia Trophy) pokonał Henryka Babilca. W motocyklowej klasie MXC samotną walkę z trasą stoczył Sławek Tomczak.

- Jesteśmy wyjeżdżeni po wszystkie czasy – podsumowuje Damian Baron. – O rajdzie mogę mówić w samych superlatywach. Mieliśmy doskonałą trasę, świetnie napisany roadbook. Wszystko było dopięte na ostatni guzik! Rajd był wzorcowo przygotowany. Na przykład już na mecie mogliśmy natychmiast sprawdzić w komputerze, gdzie są nasi rywale, jak szybko jadą. Wszystko świetnie działało.

- W porównaniu do ubiegłorocznej edycji było nieco mniej kilometrów i trochę bardziej kameralnie, ale za to dużo szybciej – dodaje Wojciech Tolak. – Rywalizacja bardzo mi się podobała, podobnie jak tereny, przez które przejeżdżaliśmy. Na trasie twardo walczyliśmy z konkurentami, ale w obozie kwitła przyjaźń.

Dla zawodników walczących w Transgothica Maraton, zarówno z Polski, jak i wielu załóg zagranicznych, równie ważny jak wynik sportowy były przyjacielskie relacje z kolegami, o czym świadczy kilkadziesiąt zgłoszeń do nagrody Fair Play ufundowanej przez jej zdobywcę w ubiegłym roku, Wojtka Tolaka. Tym razem off-roadowe gremium zadecydowało, że wyróżnienie trafi w ręce Piotra „Pit Bulla” Karpiuka, który wsławił się bezinteresowną pomocą przy uwalnianiu kolegów z błotnych pułapek.

Sezon powoli zbliża się już ku końcowi. Wiele załóg nie myśli jednak jeszcze o zimowej przerwie – rozgrzani Transgothiką w październiku chcą wystartować w MT Series w Drawsku Pomorskim (np. Tolak i Kufel). O wyprawie do Afryki na RMF Morocco Challenge myślą Adrian i Damian Baronowie, ale decyzję uzależniają od decyzji całego teamu.

- Motywacja do startów? – Robert Kufel przez chwilę zastanawia się. – Nie mam z nią problemów. Off-road to dla mnie nie tylko zawody sportowe, ale przede wszystkim hobby. Zawsze znajdzie się gdzieś miejsce, by pojeździć autem w terenie. Choćby pod własnym domem. Ale oczywiście rozglądamy się za nowymi wyzwaniami. Za wcześnie jednak, by planować już przyszłoroczny sezon...

Text: Arek Kwiecień, fot. Robert Mazur

{artsexylightbox autoGenerateThumbs="true" path="images/stories/Extreme/TG2010/Pt" previewHeight="67"}{/artsexylightbox}