Prolog Transgothica Maraton 2009 - rozgrzewka w piasku

Kilkukilometrowa pętla poprowadzona po piaskowni to bodaj najlepszy przepis na prolog rajdu terenowego. Zadowoleni byli zawodnicy, bo trasa był szybka i niezbyt trudna, oraz kibice, bo rajdówki pięknie prezentowały się na wirażach, na których wyrzucały spod kół fontanny piachu. Do mety rajdu jeszcze daleko, ale pierwszy dzień pokazał, że pomysł skonfrontowania ze sobą różnego typu rajdówek był słusznym posunięciem.

Nieczęsto się zdarza, aby na jednej trasie zobaczyć jednocześnie w akcji motocykle, quady 4x4, ośki, rajdówki klasy T1, auta przygotowane do maratonów i czystej krwi przeprawówki. Dzisiejszy prolog stanowił zapowiedź kolejnych dni Transgothica Maraton i w pigułce prezentował ideę organizatorów, którzy chcieli przyciągnąć na start jak najszerszą brać off-roadową. Nie chodzi o to, aby przeprawówki Roberta Kufla czy Marka Schwarza biły się o zwycięstwo z Pajero Jarka Kazberuka czy Tomka Traskiewicza. Wszyscy walczą w swoich klasach. Ale niezwykłym doświadczeniem jest możliwość bezpośredniego porównania tak bardzo różniących się od siebie maszyn. I nagle okazuje się, że potwór Kufla, na zwolnicach i z „mechanikiem”, osiąga czas, który dałby mu trzecie miejsce w klasie cross-country…

Prolog polegał na pięciokrotnym pokonaniu 3,5-kilometrowej pętli. W niewielkich odstępach na trasę ruszały cztery maszyny. Następni czekali, aż ostatni z danego „setu” osiągał metę i wtedy sędziowie wypuszczali na trasę kolejnych zawodników. Dzięki temu rywalizacja była bezpieczna, na trasie nie było tłoku ani przepychanek. Mimo to zdarzyło się kilka wypadków i nie obyło się bez awarii. Pechowi byli zwłaszcza Duńczycy – dwie ich maszyny wylądowały na bokach.

Choć prolog stanowił dopiero rozgrzewkę przed rajdem wielu zawodników potraktowało go bardzo poważnie. – Nie oszczędzaliśmy auta, ponieważ chcieliśmy go przetestować przed kolejnymi etapami – tłumaczył na mecie Robert Kufel, który dał popis efektownej i bardzo szybkiej jazdy. – Ostatnio wprowadziliśmy kilka zmian w układzie chłodniczym, dlatego dziś staraliśmy się maksymalnie „zagrzać” silnik. Sprawdzian wypadł pomyślnie – temperatura cały czas była w normie.

Robert Kufel startował w klasie Trophy, która skupia samochody teoretycznie wolniejsze, bo specjalizujące się w przeprawowej odmianie off-roadu. Podczas jazdy „testowej” jego auto (o wdzięcznym przydomku „Grat”) uzyskało jednak trzeci czas dnia, wyprzedzając wiele pojazdów z „szybkiej” klasy Cross-country i jednocześnie wygrywając klasę Trophy.

Zwycięzcą klasy Crosss-country został natomiast Aleksander Szandrowski z RMF Caroline Team, który na mecie wyglądał na bardzo zadowolonego. – Trasa była szybka, piaszczysta, a mnie jechało się wyśmienicie – komentował. – Jestem raczej miłośnikiem ścigania niż przeprawy w terenie, dlatego zdecydowałem się na start w Cross-country, chociaż moi koledzy z zespołu jadą w Trophy. Dodatkowym wyzwaniem dla mnie jest możliwość rywalizacji moim autem z profesjonalnymi rajdówkami zbudowanymi według regulaminu FIA. Bardzo jestem ciekaw, jak wypadnę na ich tle.

Obok samochodów w prologu uczestniczyły również quady i jeden motocykl. Oczy kibiców zwrócone były na Klaudiusza Rostowskiego Juniora, który mimo młodego wieku jest już bardzo doświadczonym zawodnikiem. – Byłem w swoim żywiole, bo trasa miała charakter motocrossowy – opowiadał. – W następnych dniach będę starał się jechać spokojniej, starannie nawigując, aby dotrzeć do mety. Dotychczas nie jeździłem w rajdach maratońskich, ale sądzę, że trasa nie powinna się wiele różnić od tych, do których jestem przyzwyczajony. Jestem pod ogromnym wrażeniem organizacji Transgothiki. Logistyka, catering – wszystko na najwyższym poziomie! Wielokrotnie startowałem w rajdach zagranicznych, ale tu po raz pierwszy spotkałem się z tak doskonałą organizacją. Wielkie brawa!

Jutro jazda już na poważnie. Po uroczystym starcie, który będzie miał miejsce o 11 w Toruniu, zawodnicy przejadą na poligon artyleryjski, gdzie zmierzą się ze 140-kilometrową, pustynną trasą. Lepiej nie błądzić, bo poza wyznaczonym torem jazdy można podobno najechać na niewypał...:)
Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

Robert Kufel (I miejsce w klasie Trophy):

Prolog był bardzo widowiskowy, przeważały szybkie partie, ale było też kilka nawrotów. Na pewno spodobał się kibicom. Trasa była szybka, bez elementów przeprawowych, dlatego nikomu raczej nie sprawiła większych kłopotów. Nie oszczędzaliśmy auta, bo chcieliśmy wypróbować go po kątem odporności na wysoką temperaturę. Niedawno robiliśmy modyfikacje w układzie chłodzenia, dlatego uznaliśmy prolog za dobrą próbę przed jutrzejszym etapem, który będzie długi i ciężki. Ale wszystko działało w porządku, temperatura była w normie, więc jutro ze spokojem ruszę na trasę.

Aleksander Szandrowski (I miejsce w klasie Cross-Country):

Prolog był bardzo fajny. Trasa była szybka, piaszczysta, a mnie jechało się wyśmienicie. Jestem raczej miłośnikiem ścigania niż przeprawy w terenie, dlatego zdecydowałem się na start w klasie cross-country, chociaż moi koledzy z zespołu jadą w klasie Trophy. Dodatkowym wyzwaniem dla mnie jest możliwość rywalizacji moim autem z profesjonalnymi rajdówkami zbudowanymi według regulaminu FIA. Bardzo jestem ciekaw jak wypadnie na ich tle.

Paweł Deżakowski (I miejsce w klasie Quad Trophy):
Wrażenia mam bardzo dobre. Trasa była fajna, świetnie mi się jechało. Myślę, że było to niezłe widowisko dla kibiców i mediów. Przed startem zakładaliśmy, że pojedziemy na luzie, ale „Bujan” podniósł poprzeczkę swoją szybką jazdą i nie wypadało mu odpuścić:). Miło jest powalczyć na zdrowych zasadach, ale postuluję, że Bujan musi już odejść!:) (przysłuchujący się nam Jacek Bujański zwija się ze śmiechu – przyp. AK). Chciałem również powiedzieć, że do manetek dochodzi młodzież, czyli kierowcy lekko przed 40-tką:).

Mieliśmy jechać spokojnie, pamiętając, że przed nami jeszcze wiele dni zmagań, dlatego uważam, że trochę jednak przegięliśmy, bo mogło to się skończyć awarią. Ostatnio startowałem na quadach produkowanych w Chinach, ale jakoś nie udawało mi się na nich dojeżdżać do mety. Postanowiłem wrócić do Hondy i nareszcie mogę rozkoszować się szybą, bezproblemową jazdą.

Klaudiusz Rostowski Junior (I miejsce w klasie Quad Cross-Country):
To był świetny wyścig, bardzo mi się podobał. Byłem w swoim żywiole, bo trasa miała charakter motocrossowy. Później będę starał się jechać spokojniej, starannie nawigując, aby dojechać do końca. Dotychczas nie jeździłem w maratonach, rajdy baja mają inną specyfikę. To 2-3 dni ścigania i kilkaset kilometrów jazdy. Maraton to zupełnie nowe dla mnie doświadczenie. Ale trasa nie powinna się wiele różnić od tych, do których jestem przyzwyczajony. Jestem pod ogromnym wrażeniem organizacji Transgothiki. Logistyka, catering – wszystko na najwyższym poziomie! Wielokrotnie startowałem w rajdach zagranicznych, ale tu po raz pierwszy spotkałem się z tak doskonałą organizacją. Wielkie brawa! Nawet Hungarian Baja się nie umywa…

Toughbook_TG