Zwycięzca Baja Challenge 2012 „Fazi” Szandrowski: Nie jestem demonem...

Na zakończonych w niedzielę zawodach Baja Challenge 2012 załoga Aleksander „Fazi” Szandrowski i Rafał Płuciennik (RMF 4Racing Team) stoczyła pasjonujący pojedynek z Pawłem Oleszczakiem i Maćkiem Chełmickim (Oleszczak Chełmicki Rally Team). Po pokonaniu sobotnich 175 kilometrów ich przewaga wynosiła zaledwie 22 sekundy. W niedzielę na równie długim dystansie walka toczyła się o każdą sekundę.

- Pierwszego dnia Pawła w ogóle nie widzieliśmy na trasie, ponieważ startował w grupie 5 minut po nas – opowiada „Fazi”. - Nie mieliśmy pojęcia, że toczymy taki korespondencyjny pojedynek. Nawet na takiej ogromnej polanie, gdzie trasa ułożona w formie kaloryfera, nie widzieliśmy go ani razu. Dopiero na mecie okazało się, że Paweł i Maciek mają do nas tylko 22 sekundy straty. Drugiego dnia auta startowały co minutę według klasyfikacji. Ruszyliśmy więc jako pierwsi, a minutę za nami Paweł. Strategia była oczywista – uciekać ile koni pod maską. Gonitwa była niesamowita przez wszystkie pięć okrążeń! Tym razem na każdym okrążeniu spotykałem Pawła na kaloryferze, dzięki czemu mogliśmy kontrolować, czy tracimy przewagę, czy ją zyskujemy. Na pierwszych trzech okrążeniach wesoło nie było, bo zauważyliśmy, że zaczyna nas delikatnie doganiać... Na czwartym kółku postarałem się przyspieszyć, co nie było łatwe. Ale efekt był – na kaloryferze widać już było, że odrobiliśmy to, co wcześniej straciliśmy. Na finałowym okrążeniu nareszcie mogliśmy odetchnąć z ulgą – gdy wyjeżdżaliśmy z polany, Paweł dopiero na nią wjeżdżał. Wiedzieliśmy już, że będzie dobrze. Ostatecznie drugiego dnia byliśmy szybsi od niego o 2 i pół minuty.

Baja Challenge 2012 była dwudniowymi zawodami; każdego dnia rajdowcy pokonywali 5 okrążeń pętli o długości 35 kilometrów (drugiego dnia w przeciwnym kierunku). O ile w niedzielę pogoda sprzyjała „rekreacji” w terenie, o tyle w sobotę nieustannie płatała zawodnikom psikusy. - Tego dnia mieliśmy okazję podziwiać wszystkie pory roku – mówi „Fazi”. – Od wiosny po zimę, w pewnym momencie nawet zaczął padać grad... Razem z pogodą zmieniała się trasa – co okrążenie były inna. Najpierw było sucho, potem zaczęło mżyć, następnie rozpadało się na dobre, a na koniec grad... W rezultacie momentami zaczęło się robić ślisko na trasie. Opadł też kurz. A w niedzielę towarzyszyło już nam słoneczko, było cieplutko, super! Choć niestety zaczęło się kurzyć. A ponieważ od drugiego okrążenia zaczęliśmy dublować załogi, wrażenia były niezłe... Na plecach czuliśmy oddech Pawła, więc nie było mowy o zastanawianiu się nad wyprzedzeniem. Czasem mijałem rywali na centymetry, wciskając się między ich auto a drzewa przy prędkości ponad 100 km/h (śmiech). Ale nie było innego wyjścia! Trzeba było uciekać.

Zawody organizowane przez doświadczonego producenta ORE, czyli Andrzeja i Violę Derengowskich oraz Grześka Wasilewskiego zebrały bardzo dobre recenzje wśród zawodników. - Wszyscy, z którymi rozmawiałem, wypowiadali się o imprezie w samych superlatywach – mówi „Fazi”. - Trudno, aby było inaczej, bo trasa naprawdę mogła się podobać – był szybka, urozmaicona, czasem z dziurami, czasem z hopkami. Wymagała skupienia, bo łatwo było przesadzić z prędkością. Nie brakowało szerokich miejsc, gdzie spokojnie można było wyprzedzać wolniejszych rywali. Pochwalę się, że raz udało mi się zaskoczyć nawet Roberta Kufla, naszego kolegę z teamu, który nawet się nie spostrzegł, a my już byliśmy przed nim. Hi hi hi... Baja Challenge bardzo mi się podobała, na koniec pogratulowałem Pawłowi, podziękowałem za wspaniałą walkę. Trasa była znakomita, miała dużo szybkich prostych, gdzie rozwijaliśmy ponad 140 km/h. Sporo ostrych zakrętów, hopki, lżejsze zakręty, na których można było się trochę „poślizgać” bokiem przy prędkości 120 km/h. Wrażenia bardzo pozytywne! Dla mnie to gratka - jestem fanem (może nie demonem...) prędkości, uwielbiam szybko jeździć, skakać, atakować zakręty.

Kolejnym startem zawodników RMF 4Racing Team będzie prawdopodobnie Master Race. Ale jest też pomysł sprzedaży aktualnego auta i budowy w okresie wakacyjnym nowego, który już powstaje. - Jesienią na pewno chciałbym pojeździć jeszcze w rajdach – mówi Fazi. - Nowe auto też szykowane jest na rajdy cross-country (przeprawy już dawno przestały mnie bawić), a jego wizerunek będzie pasował do naszego projektu Offactory. Spodziewać się więc możecie Patrola z mocnym silnikiem i dobrym zawieszeniem.

Text: Arek Kwiecień, fot. Gosia Gongolewicz