Dakar 2017: Niepełnosprawny Philippe Croizon przekracza kolejne horyzonty

My, Polacy, mamy naszego Jaśka Melę, który mimo niepełnosprawności zdobywa bieguny i najwyższe szczyty na świecie, a w wolnej chwili uczy się tańczyć paso doble i cha-chę. Francuzi mają zaś Philippe'a Croizona, który wczoraj – mimo amputowanych rąk i nóg – stanął na starcie rajdu Dakar.

My, Polacy, mamy naszego Jaśka Melę, który mimo niepełnosprawności zdobywa bieguny i najwyższe szczyty na świecie, a w wolnej chwili uczy się tańczyć paso doble i cha-chę. Francuzi mają zaś Philippe'a Croizona, który wczoraj – mimo amputowanych rąk i nóg – stanął na starcie rajdu Dakar.

Przyczyna niepełnosprawności Croizona jest podobna jak w przypadku Meli – porażenie prądem, które w jego przypadku spowodowało konieczność odjęcia wszystkich kończyn. Dla jednych byłby to koniec świata, ale dla 26-letniego wówczas ojca i męża był to impuls do rozpoczęcia nowego życia wypełnionego adrenaliną. Najpierw wyspecjalizował się w pływaniu długodystansowym, a jego dokonania w rodzaju przepłynięcia w czasie 13 godzin kanału La Manche, a następnie Cieśniny Beringa mogłyby zawstydzić niejednego pełnosprawnego sportowca. Na ich tle skoki na spadochronie i nurkowanie, których również postanowił zakosztować, wydają się być pestką.

Ostatnie lata poświęcił przygotowaniu się do kolejnego spektakularnego wyzwania, jakim jest pokonanie trasy rajdu Dakar. Najpierw do swojego pomysłu musiał przekonać żonę Suzanę, a następnie dyrektora rajdu – Etienne'a Lavigne'a. Potem poszło już znacznie łatwiej. Wsparcie techniczne otrzymał od zespołu Yvesa Tartarina, który przygotował dla niego buggy BMW X6 sterowane za pomocą kierownicy i... joysticka. Jego pilotem został Cedric Duple, który również jest dakarowym debiutantem, a dotąd specjalizował się w 24-godzinnych rajdach terenowych (w ubiegłym sezonie zwyciężył zawody 24 heures TT we Francji i Portugalii).  

Próbą generalną dla zespołu Philippe'a Croizona był Rajd Maroka, na który pojechał pełen obaw, czy zdoła zgromadzić wystarczający budżet, by wystąpić w Dakarze. Na swej drodze spotkał jednak Nassera Al-Attiyaha, który powiedział mu wprost: „To nie do pomyślenia, by zabrakło cię na rajdzie”, a następnie... przelał mu na konto brakujące 100 tysięcy Euro. 2 stycznia Francuz spełnił swoje kolejne życiowe marzenie – stanął na starcie najtrudniejszego rajdu terenowego na świecie. Trzymamy kciuki, by osiągnął również metę, ale nie to jest najważniejsze. Istotne jest to, by jego przekaz dotarł do innych osób niepełnosprawnych: "Przestań narzekać! Rób swoje i zobaczysz, co się stanie!”  
AK







Oceń ten artykuł
(0 głosów)