Komentarze i galeria po X etapie rajdu Dakar 2013

Nani Roma:
- Jest dobrze, ale na Dakarze trudno o definitywne rozstrzygnięcia. Jednego dnia jesteś na topie, innego dnia lądujesz na samym dole. Musimy kontynuować jazdę taką jak dziś. Team jest zadowolony i ja też. Jutro czeka nas zupełnie inne wyzwanie. Fiambala. Czeka nas jeszcze długa droga, do Santiago wciąż jest daleko. Musimy dalej naciskać. Jest dobrze – muszę atakować, a przez to zawodnicy, którzy znajdują się przede mną – Novitskiy i De Villiers, również są zmuszeni atakować...

Łukasz Łaskawiec:
- Jechało mi się bardzo dobrze, lubię odcinki o takiej charakterystyce. Dzisiejszy etap ponownie był bardzo szybki i kamienisty, bardziej przypominał tradycyjne rajdy drogowe niż off-road. Mimo kłopotów z przeciekającym zbiornikiem paliwa udało mi się do końca kontrolować sytuację i po raz kolejny wygrać. W trakcie jazdy okazało się, że mam pęknięty zbiornik paliwa, które zaczęło wyciekać i przez to nie mogłem za bardzo skupić się na jeździe. Obserwowałem, czy quad się nie zapali. Niestety, widok płonącego quada nie jest zbyt przyjemny, miałem już raz okazję widzieć coś takiego, nie chciałabym przeżywać tego po raz drugi. Bardzo cieszę się z ponownego zwycięstwa etapowego. Dam siebie wszystko na kolejnych odcinkach.

Orlando Terranova:
- To moje pierwsze etapowe zwycięstwo z Pablo, jesteśmy bardzo szczęśliwi! Samochód sprawuje się doskonale, żadnych problemów. Jutro czeka nas Fiambala. Będziemy przecierać trasę, ale jest OK. Zamierzamy podejść do zadania spokojnie, ponieważ najważniejsze to pokonać Fiambalę. Peru było fajne, Chile było fajne. Ale ten oes był bardzo, bardzo fajny! Jechaliśmy uważnie, by nie popełnić błędu, bo trasa była bardzo wąska, można było przebić oponę lub urwać jakąś część w aucie. Chcemy tak jechać dalej. Zaliczamy dobry rajd, bez wpadek – poza jedną, na czwartym etapie, gdy mieliśmy problem z silnikiem. Wciąż nie wiem, co wtedy się stało, ale straciliśmy mnóstwo czasu. Dziś jesteśmy szczęśliwi i zamierzamy tacy pozostać.


Stephane Peterhansel:

- Dzisiejszy etap znów był bardzo techniczny, przypominał rajdy WRC. Dziś rano jednak zmieniłem nieco strategię, ponieważ wczoraj decyzję o  wycofaniu się z zawodów podjął Nasser. Różnica czasowa między mną a drugim zawodnikiem jest więc większa, dlatego zdecydowałem się jechać trochę bardziej zachowawczo. Ale chyba przesadziłem, bo już po 100 kilometrach Terranova dogonił mnie, zyskując nade mną 2-3 minuty. Odtąd postanowiłem więc jechać trochę szybciej. I dobrze, bo gdy naciskasz, jesteś bardziej skoncentrowany. A gdy się rozluźniasz, łatwiej o pomyłkę.

Joan Barreda Bort:
- Wystartowałem za Cyrilem Despresem, który przecierał trasę. Myślałem, że łatwo go dogonię, ale był naprawdę szybki. Udało mi się dopiero na samym końcu i ostatecznie finiszowaliśmy razem. To był bardzo „żwawy” etap, a nawet zabawny przed punktem tankownia. Trasa była kamienista, wąska, jak na rajdach enduro, a pod koniec bardzo urozmaicona. Bardzo nam się podobała. Niezmiernie żałuję, że na początku rajdu dopadły mnie problemy z motocyklem, bo obecnie mógłbym być na czele klasyfikacji. Ale najważniejsze, że ani razu nie popełniłem błędu nawigacyjnego. Zawsze jechałem z przodu dobrym tempem. Dobrze wypadłem na kilku etapach i zamierzam to kontynuować. Uważam, że Marc (Coma), Cyril i ja jesteśmy naprawdę szybcy. Widać różnice między nami a pozostałymi, gdy trzeba jechać na pełnym gazie. Tak czy siak najważniejsza jest konsekwencja. W jednym dniu miałem problem i już było po mnie. Ale odtąd wszystko układa się dobrze.

Adam Małysz:
- Utrzymywaliśmy się koło czternastego miejsca, gdy na setnym którymś kilometrze dostaliśmy się za buggy - mówi Adam Małysz. - To była bardzo ciasna droga w górach. Errandonea nie chciał nas puścić przez 20 kilometrów. Potem na mecie przepraszał. Mówił, że nie słyszał Sentinela. Byliśmy już pięć metrów za nim, niemal koło w koło - i on skręcił w prawo, a my w kurzu pojechaliśmy prosto. Były tam cztery duże głazy. Zdążyłem zredukować i przyhamowałem, ale uderzyliśmy w ostatni głaz i przebiliśmy koło.
Po tym co się wydarzyło to i tak straszne szczęście, że po wymianie koła mogliśmy jechać dalej. Sprawdziliśmy Sentinel i urządzenie działało poprawnie. Zresztą wcześniej dawaliśmy sygnały i motory zjeżdżały nam z drogi. Rafał się wścieka na kierowców, którzy nie chcą nas przepuszczać. To trochę niesportowe zachowanie, ale takie sytuacje zdarzają się na Dakarze.
Jutro Fiambala. Wracamy na pustynię i bardzo ważna będzie nawigacja, ale Rafał świetnie radzi sobie na tego typu odcinkach. Czeka nas jednak trudny dzień.

Kuba Przygoński:
- Jechałem szybko, w chwili gdy trzeba było zahamować przed jednym z ciasnych zakrętów zorientowałem się, że praktycznie nie zwalniam przodem. Wpadłem na drut kolczasty okalający trasę. Ścięło mi przednią i boczną owiewkę. Około 20 minut walczyłem z wyciągnięciem motocykla i oczyszczeniem go z pozostałości drutu. Kiedy się w końcu udało zauważyłem wyciek cieczy z chłodnicy oleju. Musiałem zamknąć obieg i dopiero wówczas mogłem kontynuować jazdę. Cała operacja kosztowała mnie bardzo dużo czasu.

Jacek Czachor:
- Jechałem w bardzo dużym kurzu, po trasie, która nie należy do moich ulubionych. Dodatkowo przewróciłem się w rzece. Ten etap ewidentnie wpisuję na straty.

Marek Dąbrowski:
- Jako cały zespół walczymy o dobry wynik Kuby. On jest teraz liderem, a ja z Jackiem stanowimy wsparcie i pomagamy na odcinkach specjalnych. Gdy się dowiedziałem o dzisiejszej przygodzie dotarło do mnie, że to najprawdopodobniej koniec walki o ścisłą czołówkę. Dzisiaj było super gorąco. Zjechaliśmy z OSu totalnie wycieńczeni.

fot. X-Raid, orlenteam.pl, Maragni M. / KTM Images, Honda, Dessoude, ASO, DPPI, Speedbrain, Marian Chytka, Robb Pritchard, Jacek Bonecki, SPEED Racing, Red Bull, Maindru Photo

Oceń ten artykuł
(0 głosów)