Komentarze po etapie VIII

Marc Coma (miejsce na etapie: 2, klas. gen.: 1)
To był bardzo trudny odcinek specjalny, prawie jak jazda na lodzie. Droga była bardzo śliska. Trzeba było uważać na zakrętach i unikać błędów przy hamowaniu. Ale nie miałem żadnych problemów przez cały dzień i to jest najważniejsze. Teraz musimy zmierzyć się z Atacamą. Zaczyna się najtrudniejsza część rajdu. Przed nami jeszcze sporo dni jazdy. Zamierzam walczyć każdego dnia i unikać problemów.

Cyril Despres (miejsce na etapie: 1, klas. gen.: 3)
Jakieś piętnaście kilometrów przed metę tuż przede mną zza kaktusa wyskoczył nagle... osioł. Myślę, że obaj mieliśmy sporo szczęścia... Z Comą i Lopezem ścigaliśmy się łeb w łeb przez cały sezon.  Dziś szybko wystartowaliśmy i każdy z nas starał się atakować. Trasa była dość śliska i wymagała sporych umiejętności technicznych, by jechać szybko, a także siły, by kontrolować motocykl. To był mój kolejny dobry dzień. Już trzeci. Każdy z nas walczył, by zyskać przewagę nad rywalem. W klasyfikacji dzieli nas spora różnica, ale to jeszcze nie koniec. Teraz ważna stanie się wytrzymałość fizyczna.

David Frétigné (miejsce na etapie: 6, klas. gen.: 2)
Na starcie etapu myślałem, że będzie OK, ale trasa okazała się bardzo śliska i znów nie mogłem sprawnie przyśpieszać moją 450-ką. Motocykl ciągle wpadał w poślizg, a raz nawet się wywróciłem. Chciałem potem zaatakować, ale zaraz po CP1 się zgubiłem i przejechałem jakieś dodatkowe 3-4 kilometry.  Później trudno było odrobić stracony czas, ponieważ nie chciałem zanadto ryzykować. Jeśli chce się być na podium Dakaru, nie ma miejsca na błędy. Każdego dnia trzeba się pokazać. Nie mam zbyt wiele doświadczenia w nawigacji i jestem tego świadomy. Gdy zaczyna się jazda w terenie, jak dzisiaj, często popadam w kłopoty. Ale jak na razie nie było to zbyt poważne.

Jakub Przygoński (miejsce na etapie: 41, klas. gen.: 14)
Bardzo dobrze jechało mi się początek tego odcinka. Z wyników wynikało, że byłem siódmy. Płaski etap, szutrowe drogi, a tylne koło jechało cały czas w uślizgach. Wszystko było dobrze, ale niestety w drugiej części zabłądziłem. Około pół godziny jeździłem między kaktusami. Jestem z tego niezadowolony. Oprócz tego w drugiej części etapu zepsuł mi się tylni amortyzator. To nie był udany dzień, najważniejsze jednak, że jestem na mecie. Wymienimy amortyzator, a jutro przystąpię do pustynnej rywalizacji.

Jacek Czachor (miejsce na etapie: 22, klas. gen.: 16)
Do połowy było bardzo dobrze, później miałem awarię. Coś mi uderzyło w przednią tarczę przy niedużej prędkości. Niestety, przewróciłem się. Czułem się tak jakbym był na lodzie. Zanim się podniosłem, wyprzedziło mnie trzech zawodników. Po tym upadku przedni hamulec zaczął pulsować. Tarcza została skrzywiona i przez to źle mi się jechało. Odcinek był kręty, po szutrowych drogach. Dobry dla quadów. Teraz będziemy mieli dwa duże etapy. Liczę, że nie będzie na nich żadnych problemów i awansuję.

Carlos Sainz (miejsce na etapie: 1, klas. gen.: 1)
Jak długo rajd się nie skończył, tak długo nic nie jest pewne. Dziś po raz pierwszy jechaliśmy po prawdziwych drogach. Tak naprawdę to dzisiejszy etap bardzo przypominał tradycyjny oes w stylu WRC. Ale jak dotąd była to pierwsza droga na tym rajdzie. Całkiem fajna, ale śliska i czasem bardzo skomplikowana. Ściskam kciuki i mam nadzieję, że dalej będzie również dobrze.

Nani Roma (miejsce na etapie: 4, klas. gen.: 4)
Byliśmy dziś naprawdę blisko. Po 50 kilometrach przebiliśmy oponę, w zasadzie dwukrotnie. Zmieniliśmy przednie koło i dopompowaliśmy tylne, ale straciliśmy sporo czasu. Jeśli chodzi o końcowy wynik, po tym co stało się na etapie, to nie było tak źle. To był naprawdę fajny etap pod względem jazdy, ale zarazem był to odcinek idealnie odpowiadający Carlosowi. Który zresztą jest tak samo dobry również w jeździe terenowej. W każdym razie na rajdach zawsze zdarzają się niespodzianki. Teraz czekają nas dwa lub nawet trzy trudne dni. Wszystko jeszcze może się zmienić. Musimy zaczekać i zobaczymy.

Krzysztof Hołowczyc (miejsce na etapie: 7, klas. gen.: 6)
To był bardzo trudny etap. Dużo się napracowałem. Namachałem się kierownicą i też trzeba było dużo hamować, bo to był taki oes rodem z Portugalii. Raz się zgubiliśmy na trzy-cztery minuty, ale w naszej sytuacji to nie jest wielki problem. Cały czas trzymamy swoje miejsce. Stawka już się ustaliła. Z tyłu nadciąga Depping swoim Volkswagenem jak burza, ale myślę, że ciągle możemy się obronić. Nawet jeżeli będzie wygrywał po dziesięć minut na każdym etapie , to mamy szansę utrzymać przewagę do końca. Teraz przed nami dwa najcięższe oesy, potem jeszcze maraton. Jeszcze jest dużo do zrobienia. Mimo że jedziemy rozsądnym tempem, bez większego ryzyka, to modlimy się, żeby nic się nie zepsuło. Dzisiaj mieliśmy niesamowitego farta. Zepsuł się główny wyłącznik prądu, ale to było już prawie w parku maszyn. Nie mogłem zapalić i zostałem doholowany na miejsce. Mechanicy wymienią ten przełącznik, a ja jestem szczęśliwy, że nie stało to się na oesie.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)