Meta Dakar 2022. Al-Attiyah po raz czwarty! Wiśniewski na podium

Od startu nad brzegiem Morza Czerwonego 1 stycznia, uczestnicy Dakaru 2022 powrócili do Dżuddy po pokonaniu 8000 kilometrów. 104 załogi samochodowe (46 w klasie T1, 2 w T2, 22 w T3, 34 w T4), 109 motocyklistów, 6 quadowców i 20 załóg ciężarówek znalazło się w ostatecznych wynikach 44. edycji. Sam Sunderland wywalczył swoje drugie zwycięstwo (pierwsze w 2017) w klasyfikacji motocyklowej i zaprowadził markę GasGas na najwyższy stopień podium, a Nasser Al-Attiyah dodał czwartego Beduina do tych, które zdobył w Ameryce Południowej w latach 2011, 2015 i 2019. Francisco López, chilijski kierowca zespołu South Racing, wygrał w kategorii lekkich prototypów (T3), zaś 19-letni Seth Quintero przeszedł przez rajd jak burza, zdobywając 12 etapowych zwycięstw za sterami pojazdu OT3 zespołu Red Bull. Faworyt kategorii SSV, Austin Jones, spełnił oczekiwania, pomimo chwili niepewności w końcówce rajdu. Dla kontrastu, Dmitrij Sotnikow z zespołu Kamaza pewnie wygrał, prowadząc w klasyfikacji ciężarówek od startu do mety.

Bycie faworytem jest miłe, ale nie zawsze wygodne. Bywało, że Nasser Al-Attiyah nie wytrzymywał presji, ale w tym roku on i jego pilot Matthieu Baumel pojechali po mistrzowsku. Katarczyk wygrał oba oesy pierwszego etapu. Tymczasem załogi debiutującego zespołu Audi poniosły ogromne straty, gdy najpierw Sainz popełnił katastrofalny błąd nawigacyjny, a dzień później Peterhansel uszkodził samochód i stracił bardzo dużo czasu, a do tego dostał dotkliwą karę czasową, ale pozostał w rajdzie. Walkę o zwycięstwo toczyli od początku Sébastien Loeb i Nasser Al-Attiyah, ale Francuz praktycznie przegrał ją już na 3. etapie wskutek awarii układu napędowego. Na półmetku rajdu miał 50 minut straty. Katarczyk, który dzięki trzem zwycięstwom w Ameryce Południowej zdobył przydomek „Księcia pustyni”, królował na Bliskim Wschodzie, niedaleko swojej ojczyzny i zdobył swoje czwarte zwycięstwo. Toyota Hilux nowej kategorii T1+ spisała się niezawodnie. Loeb zajął najbardziej nielubiane przez sportowca 2. miejsce podobnie, jak w 2017 roku. Trzeba przyznać, że jego BRX Hunter spisywał się świetnie. Yazeed Al-Rajhi, który kilka razy włączał się do tej katarsko-francuskiej wojny pokazał, że na własnym podwórku jest bardzo mocny. Zdobywając 3. miejsce po raz pierwszy w karierze stanął na dakarowym podium. Tuż za podium, na 4 miejscu, znalazł się Orlando Terranova (BRX Hunter), osiągając swój najlepszy wynik w 14 startach. Na 5. miejscu ukończył rajd jadący Toyotą Hilux Giniel de Villiers. Na 6. miejscu znalazło się buggy z X-raidu, które zostało w tyle za autami T1+. Tę pozycję zajęli Kuba Przygoński i Timo Gottschalk, którzy stracili dużo czasu z powodu problemów z autem. Biorąc pod uwagę to, że polsko-niemiecki duet był najszybszą załogą jadącą starszym typem auta i pokonał wiele aut T1+, jest to bardzo dobry wynik. Załoga Orlen Teamu wygrała klasyfikację samochodów z napędem na dwa koła. W klasyfikacji T2 dla samochodów seryjnych wygrała załoga Akira Miura / Laurent Lichtleuchter w samochodzie Toyota.

Motocykle: Sunderland in Wonderland czyli w Krainie Czarów

Stawka motocyklowa stoczyła między sobą najbardziej zacięty bój w 44. edycji Dakaru. 3’27” dzielące na mecie dwóch najszybszych motocyklistów – Sama Sunderlanda i Pablo Quintanillę – to najmniejsza różnica na szczycie tabeli wyników od 1994 roku, kiedy Orioli pokonał o 1’13” Arcaronsa. Anglik mieszkający w Dubaju powrócił na tron po serii mniej udanych występów w Dakarze. Na początku rajdu Sunderland pozostawał w cieniu swojego zespołowego kolegi, Daniela Sandersa. Jednak będący gwiazdą pierwszego tygodnia „Chucky” wypadł z rajdu po niefortunnym wypadku na wyjeździe z biwaku w Rijadzie. Sunderland objął prowadzenie, które utrzymywał przez cztery dni, choć nie wygrał żadnego etapu. W międzyczasie odpadli trzej byli zwycięzcy: Price, Brabec i broniący zeszłorocznej wygranej Kevin Benavides. Tylko Matthias Walkner, również były triumfator Dakaru, oraz Adrien Van Beveren byli w stanie dotrzymywać kroku Sunderlandowi. Kierowca motocykla GasGas wygrał 8. etap, obejmując prowadzenie, ale stracił je już nazajutrz, by ponownie zaatakować w końcówce rajdu i wygrać. Pokonał dotychczasowego lidera, Pablo Quintanillę, który zajął 2 miejsce, powtarzając swój wynik z 2020 roku. Podium Dakaru 2022 uzupełnił Matthias Walkner.

W kategorii Rally2 triumfował 20-letni Mason Klein.

Wśród kategorii Original by Motul, najszybszy był Litwin Arūnas Gelažninkas, który powtórzył zeszłoroczny sukces. 2 miejsce zajął Czech Milan Engel, a podium – podobnie, jak rok temu uzupełnił Francuz Benjamin Melot.

Dobrze spisali się dwaj polscy motocykliści. Maciej Giemza wziął odwet za zeszły rok, kiedy przedwcześnie zakończył rajd i zdobył po raz drugi w karierze miejsce w czołowej dwudziestce – zajął 18 lokatę, tylko oczko niżej od swojego najlepszego wyniku z 2020 roku. Motocyklista Orlen Teamu zabłysnął na 10. etapie rajdu, zdobywając najlepsze w karierze 8 miejsce. Konrad Dąbrowski z DUUST Rallly Team, startujący w Dakarze po raz drugi, wykorzystał doświadczenie ze swojego debiutanckiego rajdu i poprawił zeszłoroczny wynik o 2 miejsca. Ukończył rajd na 27. pozycji, trzeciej w klasyfikacji juniorów.

Quady: Giroud w imię ojca

Alexandre Giroud wyszedł zwycięsko z klasycznej dakarowej wojny na wyniszczenie. Na początku, niejako z boku obserwował błyskotliwe występy swoich rywali – Kanciusa, Maksimowa, a także zeszłorocznego zwycięzcy Andujara. Ci zawodnicy przekonali się, że pośpiech nie popłaca i odpadli z rajdu. Ideę rajdu długodystansowego rozumiał natomiast Pablo Copetti. On i Giroud starli się w drugim tygodniu, ale Copettiego wyeliminowała  z walki awaria silnika na 10. etapie. Od tamtej pory Giroud miał praktycznie otwartą drogę do zwycięstwa. Wygraną oddał hołd swojemu ojcu, który w 1997 roku był pierwszym quadowcem na mecie Dakaru. Dla polskich kibiców najważniejszą wiadomością z kategorii quadów, a także występów Polaków w Dakarze 2022, jest 3. miejsce Kamila Wiśniewskiego. Zawodnik Orlen Teamu wywalczył je przede wszystkim solidną, stabilną jazdą, co umożliwiło mu stopniowy awans na kolejnych etapach, gdy kolejni rywale odpadali z walki. Wiśniewski stanął na dakarowym podium po raz pierwszy w karierze, na którą składa się w sumie 6 startów.

Lekkie pojazdy prototypowe: “Chaleco” po raz drugi z rzędu

Francisco „Chaleco” López zadebiutował w kategorii T3 po zwycięstwie w klasie T4 rok temu. Ponownie nastawił się na walkę z armadą załóg w samochodach OT3, które, podobnie, jak w zeszłym roku, wygrywały etap za etapem, ale nie liczyły się w „generalce”. Zawodnicy Red Bulla borykali się z awariami, wykluczającymi z walki o wygraną Setha Quintero, Guillaume’a de Meviusa i Cristinę Gutierrez. W ten sposób załogi Can-Amów zespołu South Racing, z ich chilijskim kapitanem „Chaleco” na czele miały otwartą drogę do zwycięstwa. Na półmetku Lopez miał 25 minut przewagi nad swoim młodszym kolegą z zespołu, Sebastianem Erikssonem i aż 2h 23’ nad Cristiną Gutierrez. Nie musiał już ryzykować, walcząc o zwycięstwa etapowe, by dowieźć wygraną do mety. Niezwykłego wyczynu dokonał Seth Quintero. Młody Amerykanin zapisał na swoje konto aż 12 wygranych oesów i pobił dotychczasowy rekord 10 etapowych zwycięstw w jednej edycji Dakaru, należący do Pierre’a Lartigue’a od 1994.

SSV: konsekwencja drogą do wygranej Jonesa

W klasie SSV aż 9 z 13 odcinków specjalnych padło łupem trzech polskich załóg. Najbardziej skuteczni byli Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec, którzy na swoje konto zapisali 6 wygranych, 2 wywalczył jego młodszy brat Michał, pilotowany przez Szymona Gospodarczyka, a jeden odcinek wygrali Aron Domżała i Maciej Marton. Polscy kibice bardzo liczyli, że przynajmniej jedna z załóg jadących pod biało-czerwoną banderą stanie na podium. Niestety, liczne przygody na trasie, w tym problemy mechaniczne, mimo rewelacyjnej jazdy, pozbawiły naszych tej szansy. Aron Domżała i Maciej Marton po rozbiciu Can-Ama nie mieli szans na dobry wynik, ale pnąc się w górę tabeli wyników z etapu na etap, zajęli 12 miejsce. Przez kilka etapów na najniższym podium „generalki” utrzymywał się duet Goczał / Gospodarczyk, ale „czerwona” załoga Cobant Energylandia Rally Team dotarła do mety ostatecznie z 5. czasem. Na etap przed końcem rajdu na 3. miejsce wskoczył duet Goczał / Łaskawiec, niestety na ostatnim oesie pokonał ich debiutujący w Dakarze Litwin Rokas Baciuška, który ostatecznie zajął 3. pozycję w rajdzie. Tymczasem Austin Jones i Gerard Farres toczyli wyrównany bój o zwycięstwo. Dzień przed metą prowadził Hiszpan, ale Amerykanin przypuścił skuteczny atak na ostatnim oesie i wygrał rajd.

Ciężarówki: znowu Kamaz

Rosjanie zawsze byli w Dakarze faworytami kategorii ciężarówek. Od początku XXI wieku zdobyli aż 18 zwycięstw! Potrafili im zagrozić tylko Karel Loprais w 2001, Hans Stacey w 2007 i Gerard de Rooy w 2011 i 2016. W tym roku zespół Kamaza umocnił swoją hegemonię. Każdy z czterech kierowców „niebieskiej armady” wygrał przynajmniej jeden etap, nie pozostawiając szans rywalom. Załogi Kamaza zajęły cztery pierwsze miejsca. Swoją zeszłoroczną wygraną obronił Dmitrij Sotnikow, pokonując o 9’58” swojego kolegę i czterokrotnego zwycięzcę Dakaru Eduarda Nikołajewa. Najniższy stopień podium zajął Anton Szibałow. Pierwszym spoza „niebieskich” na mecie 44. edycji Dakaru był Holender Janus Van Kasteren, z polskim mechanikiem Darkiem Rodewaldem, którzy zajęli 5 miejsce z ponad godzinną stratą do ostatniego z Kamazów.

Osiągnięcie rajdu

W kategorii motocykli błyszczało dwóch „żółtodziobów”. Danilo Petrucci znany był ze swojej dotychczasowej kariery w MotoGP, gdzie dwukrotnie zdobył Grand Prix i czterokrotnie znalazł się w pierwszej dziesiątce. Wystartował w Dakarze nie mając wcześniej nic wspólnego z rajdami terenowymi, a pokazał jednak, że nie znalazł się tu przypadkowo, a przejście do tej dyscypliny miało sens. Nikt nie uczy się tak szybko, jak „Petrux”. Nie było dotąd przypadku, że zawodnik debiutujący w Dakarze wygrywa etap, a tak właśnie w historii rajdu zapisał się Petrucci. Dakarowy nowicjusz ukończył jednak rajd dopiero na 90 miejscu. Konsekwencji mógłby go nauczyć 20-letni Mason Klein. Ten 20-latek okazał się złotym dzieckiem rajdów terenowych. Zwrócił na siebie uwagę podczas Rallye du Maroc, a na Dakarze spełnił oczekiwania. Po raz pierwszy usłyszał o Dakarze dopiero w 2018 roku i wtedy postawił sobie za cel start w tym rajdzie. Jego „chrzest bojowy” zakończył się etapowym podium i sześcioma etapami w pierwszej szóstce motocyklistów. Debiutancki Dakar ukończył na rewelacyjnym 9 miejscu.

Liczba dnia: 4

Wygrywając 3. etap, Carlos Sainz w Audi nawiązał do 1985 roku, gdy prywatny francuski zespół Malardeau wystawił trzy Audi Quattro. Kolejne zwycięstwa dla niemieckiego konstruktora zdobyli koledzy „El Matadora”, Mattias Ekström i Stéphane Peterhansel. Na przedostatnim etapie Sainz powrócił na szczyt i zwiększył liczbę wygranych dla Audi Sport w Dakarze 2022 do czterech. Podobnie udany powrót w XXI wieku miał w 2005 roku Volkswagen, którego Touaregi, z Juttą Kleinschmidt i Bruno Saby’m za kierownicą, wygrały pięć etapów i zajęły miejsca w pierwszej dziesiątce. Jednak wygraną w rajdzie zapewnił niemieckiej marce dopiero w 2009 roku Giniel de Villiers. Z miejscem Ekströma w pierwszej dziesiątce i czterema wygranymi etapami, powrót Audi do Dakaru okazał się natomiast bardziej udany, niż Peugeota w 2015 roku z modelem 2008DKR, bo najwyżej sklasyfikowany wtedy Peterhansel ukończył rajd na 11 miejscu.

Dakar Classic

Druga edycja Dakar Classic przyniosła kilka niespodzianek. Jedną z nich było zwycięstwo w rywalizacji na regularność jazdy dwóch nowicjuszy. Serge Mogno i Florent Drulhon byli nie do pokonania. Ukończyli rajd z dorobkiem zaledwie 399 punktów. Podobne sumy wielu konkurentów zbierało podczas jednego etapu, a stawka rywali była bardzo mocna. Drudzy na mecie Arnaud i Adeline Euvrard stracili ponad 200 punktów, a Jesús Fuster Pliego i Juan Carlos Ramírez Moure, trzeci w klasyfikacji generalnej, kolejne niemal 100 punktów więcej. Na czwartym miejscu sklasyfikowano najlepszych w kategorii H3, Jérôme i Anne Galpin w Protrucku, którzy jako jedyni w ciężarówce skutecznie stawili czoła najlepszym. Czołówka została zdominowana przez załogi z Francji i Hiszpanii, a jedyny zespół spoza tych krajów – Feryn Dakar Team udowodnił, że ciężarówka serwisowa może wyprzedzić pojazd, za którym podąża! Belgowie Tom De Leeuw, Cédric Feryn i Bjorn Burgelman w Mercedesie 2635A wyprzedzili o jedną pozycję ubiegłorocznego zwycięzcę – Marca Douton w Porsche z pilotem Jérémy Athimonem, który w zeszłym roku był mechanikiem swojego obecnego kierowcy. W pierwszej dziesiątce znalazły się cztery Toyoty Land Cruiser, w tym zwycięska, przypominająca samochód Nassera Al-Attiyah. Kto wie, być może za dwadzieścia lat przyjdzie kolej Hiluxa T1+ w Dakar Classic!

Wypowiedzi zwycięzców na mecie w Dżuddzie:

Nasser Al-Attiyah: „Ten Dakar był dla nas niesamowity. Nie wygrywaliśmy od 2019. Jesteśmy zadowoleni z nowych przepisów T1+. Były trzy solidne zespoły zdolne do wygrywania. Wraz z zespołem zrobiliśmy dobrą robotę. Odkąd przyjechaliśmy do Arabii Saudyjskiej dwa lata temu, zajmowaliśmy drugie miejsca, a teraz jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się osiągnąć nasz cel. Toyota Gazoo Racing zrobiła świetną robotę, budując w ciągu roku ten fantastyczny samochód. Cały rajd nam bez problemów. Byliśmy cały czas czujni, ale teraz wiemy, że mamy rewelacyjne auto i damy z siebie wszystko w Mistrzostwach Świata. Pierwszego dnia wypracowaliśmy przewagę i od tamtego momentu utrzymywaliśmy prowadzenie. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Pewnie za tydzień, dziesięć dni zaczniemy myśleć o następnym Dakarze. Mamy szczęście, że możemy się ścigać w Arabii Saudyjskiej i chciałbym podziękować władzom za możliwość odkrywania takich zapierających dech krajobrazów.

Sam Sunderland: „Naprawdę nie mogę być szczęśliwszy. Ten ostatni etap był tak trudny, było tyle stresu… Dużo nawigacji, dużo podchwytliwych notatek, kilkukrotnie mylących, więc nie wiedziałem, czy dobrze jadę. Uff… Szczerze, głowa mi może eksplodować. Przez ostatnie 10 minut nie byłem pewien, czy wygrałem, teraz mi powiedzieli i – wow! – marzenie się spełniło. Nawet kiedy słyszę, jak to mówisz, przyprawia mnie to o emocje. Miałem dość ciężki sezon, ale kiedy wygrywasz Dakar, wszystko jest tego warte. Tak miło.”

Alexandre Giroud: „To jest fantastyczne. Jeszcze to do mnie nie dotarło, brak mi słów. Na ostatnich 100 kilometrach ciągle sobie myślałem: tylko 50 km do przejechania, 40, 30… Nigdy jeszcze tak wolno nie jechałem. Byłem tak zdezorientowany, że się zgubiłem. 25 lat temu mój ojciec zaczął w nas rozbudzać to marzenie. Niestety dziś go już nie ma wśród nas. Przyjeżdżałem tu od lat, ale na początku bez mechaników. Zespół działa od dwóch czy trzech lat, a nasze doświadczenie pomogło nam zdobyć podium. Bardzo miło jest wygrać.

Francisco "Chaleco" López: „To był długi rajd. Te dwa tygodnie przeszły dość gładko. To był zupełnie inny scenariusz niż rok temu, kiedy musiałem codziennie cisnąć i nie popełniać błędów. Po 2. etapie mieliśmy sporą przewagę, więc musieliśmy się skupić na dojeżdżaniu do mety dzień po dniu. Cieszę się, że nasza strategia się sprawdziła. To był test wytrzymałości, musieliśmy unikać awarii. Po tym wszystkim zwycięstwo smakuje naprawdę słodko.”

Austin Jones: „Mówiłem, że walka będzie trwała do samego końca i tak było. Dziś pojechałem czysto, tak szybko, jak się dało. Popełniłem kilka błędów tu i tam, ale ogólnie udało się, mamy to. Wielkie brawa dla mojego nawigatora Gustavo Gugelmina, który świetnie się spisywał przez 13 dni z rzędu. Cały zespół, South Racing, Scott… do tego potrzeba całego zespołu. Przepraszam, nie wiem, co powiedzieć, jestem oszołomiony. Rano wiedzieliśmy, że mamy 1’14” straty. Dojazdówka pomogła nam się zrelaksować. Po prostu wiedziałem, co mamy do zrobienia, mieliśmy cel i go osiągnęliśmy. To bardzo wiele znaczy, po to trenowaliśmy przez trzy lata, to jest cel każdego rajdu. Osiągnięcie go ostatniego dnia w ten sposób jest idealnym zakończeniem świetnej historii!”

Dmitrij Sotnikow: „W tym roku ciężko pracowaliśmy nad naszą ciężarówką. Jestem dumny, że wciąż jesteśmy w czołówce Dakaru, a teraz będziemy się przygotowywać na następny rok. Po tych dwóch tygodniach jestem naprawdę zmęczony. Potrzebuję chwili odpoczynku, żeby to wszystko do mnie dotarło. Eduard nie zostawał w tyle. Jest dobrym kierowcą i dał mi pewne wskazówki, ja bym dla niego zrobił to samo. Myślę, że ten rajd sprawił, że jesteśmy jeszcze szybsi. W przyszłym roku będziemy jeszcze mocniejsi.”

Wypowiedzi Polaków na mecie rajdu:

Maciej Giemza (Orlen Team): „Może jeszcze tego po mnie do końca nie widać, bo zmęczenie naprawdę daje się we znaki, ale jestem szczęśliwy. Na ostatnim etapie walka o wynik była drugorzędna, chciałem przede wszystkim dojechać do mety. Wziąłem rewanż za poprzedni rok i to jest dla mnie najważniejsze.

Konrad Dąbrowski (Duust Rally Team):Dojechałem do mety Dakaru. W sumie wykonałem plan, który sobie założyłem. Chciałem stracić mniej do pierwszego — straciłem dużo mniej niż rok temu. Chciałem być co najmniej 27. — jestem 27. Ogólnie jestem zadowolony, przede wszystkim z tego, jaki progres zrobiłem, chociażby w trakcie samego rajdu. Nie tylko przyjechałem na Dakar jako lepszy zawodnik, ale w jego trakcie stałem się jeszcze lepszy. Czuję, że stać mnie na więcej. Jestem bardzo zmotywowany do startów w kolejnych Dakarach, szczególnie w następnym roku. Teraz trochę odpoczynku, a później szykujemy się na kolejny start.”

Kamil Wiśniewski (Orlen Team): Przed rajdem zakładałem sobie jasny cel – podium. Ten cel zrealizowałem. Poprawiłem wynik z poprzedniego roku i jestem bardzo zadowolony. Cieszę się tym bardziej, że jestem pierwszym zawodnikiem ORLEN Teamu, któremu udało się to osiągnąć i nie było to moje ostatnie słowo.

Kuba Przygoński (Orlen Team): „Cieszymy się z tej szóstej pozycji. Walczyliśmy do końca. W tym roku musieliśmy dać z siebie wszystko także pod względem technologicznym. Przez cały rajd brakowało nam prędkości w aucie, ale z tym nic nie mogliśmy zrobić. Mieliśmy razem z Timo kilka sytuacji podbramkowych, ale ze wszystkich wyszliśmy obronną ręką. Nawet na tym ostatnim etapie, 30 kilometrów przed metą, awaria turbosprężarki sprawiła, że nasz samochód przestał przyspieszać i do końca jechaliśmy z prędkością 90 km/h. Liczę na to, że kolejne edycje będą trochę wolniejsze i bardziej techniczne. Ukończyłem Dakar już po raz dwunasty. Znów pokazałem, także samemu sobie, że nigdy się nie poddaję.”

Marek Goczał (Cobant Energylandia Rally Team): „Jesteśmy na mecie, to na pewno jest dla nas bardzo duża radość. Zrobiliśmy w tym rajdzie wiele dobrego, wygraliśmy mnóstwo etapów. Po drugim dniu mieliśmy ogromną stratę, ale bardzo dużą jej część udało nam się odrobić, to na pewno wlewa w nasze serca mnóstwo optymizmu na przyszłość. Ale koniec końców szkoda, bo mieliśmy to podium w zasięgu ręki. Dzisiaj straciliśmy to podium, ale takie są rajdy. Najważniejsze jest to, że jesteśmy na mecie i jestem tu z moją rodziną. Rodzina jest dla mnie najważniejsza – gdyby ich wszystkich tu nie było, ja też bym nie jeździł. Oni są moim paliwem, dla nich się ścigam. A czy pojawimy się na Dakarze w przyszłym roku? Ja już powiedziałem – przestaniemy się ścigać dopiero wtedy, kiedy trzech Goczałów zajmie całe podium rajdu.”

Łukasz Łaskawiec (Cobant Energylandia Rally Team): Po 9 latach znowu mogę przejechać przez rampę mety Dakar Rally. Niesamowite uczucie... Zabrakło jedynie małej wisienki na torcie. Po wczorajszym wygranym etapie mieliśmy 3 miejsce w klasyfikacji generalnej. Dzisiaj niestety nie ułożyło się po naszej myśli. Przewaga, którą wypracowaliśmy okazała się niewystarczająca. Spadliśmy na chyba najgorsze miejsce dla sportowca, czwarte. Czujemy wielki niedosyt, aczkolwiek w debiucie ukończyć Dakar i to na pozycji to nie bułka z masłem. W moim debiucie w 2011 roku ukończyłem Dakar na 3 miejscu, co było dużą sensacją. W tym roku z odcinka na odcinek coraz więcej stacji telewizyjnych i radiowych uczyło się naprędce jak wymawia się prawidłowo Goczał/Łaskawiec...

Michał Goczał (Cobant Energylandia Rally Team): „Uważam, że to był dobry rajd w naszym wykonaniu. Udało się nam wygrać parę etapów, kilka razy być na podium. Na pewno mamy wiele wniosków do wyciągnięcia przed przyszłoroczną edycją – to już wiemy na pewno. Ważne jest to, że wiemy co poprawić, aby walczyć o te naprawdę najwyższe cele w Rajdzie Dakar. Cały czas się uczymy. Rajd na dobrą sprawę jeszcze się nie kończy. Sędziowie muszą jeszcze wykonać swoją pracę i być może mój brat wskoczy jeszcze na podium. Bardzo bym tego chciał i z całego serca mu tego życzę. Tak czy inaczej, jestem szczęśliwy, bo jesteśmy na mecie. Przejechaliśmy najtrudniejszy rajd świata. Mogło zakończyć się inaczej…, ale taki właśnie jest Dakar.”

Szymon Gospodarczyk (Cobant Energylandia Rally Team): „To były niesamowite dwa tygodnie pełne walki na pustyni. Mieliśmy dziś etap z ogromną mgłą piaskową, nic nie było widać, przebiliśmy przez to oponę. Dodatkowo nawigacyjnie to był bardzo trudny etap. Na szczęście udało nam się go przejechać. Jesteśmy na mecie i to jest najważniejsze. Cieszę się, że już wracamy do kraju, do naszych rodzin i do polskiej kuchni.”

Aron Domżała (Monster Energy Can-Am): „Jesteśmy na mecie Rajdu Dakar 2022. To był ciężki rajd, ale to, że był tak ciężki, daje nam jeszcze większą satysfakcję z tego, że jesteśmy tutaj, na mecie. Jesteśmy bardzo wdzięczni za to wsparcie, które nam dawaliście przez te dwa tygodnie.”

fot. A.S.O.