Na krawędzi - kolejny udany etap polskiej załogi MAN-a

Baran2013_02- Na górskiej partii ciężarówka jadącami przed nami spadła z półki skalnej w dół. Zatrzymali się na krzakach i drzewach. Załoga cała. My na chwilę zwolniliśmy :-) - relacjonuje Robert Jachacy, pilot Grzegorza Barana.

Cali i zdrowi na mecie po 350 km oesie. Zajęło nam to dzisiaj 5,30 h. Podobno 22. miejsce, więc dla nas super.

Droga miejscami mega kręta i w większości bardzo techniczna. Dużo tzw. pułapek tzn. niewidocznych dziur, dobić, wybić i dziwnych, niewidocznych zakrętów. Parę razy przy max prędkości poszliśmy w powietrze :-). To że nas wybije, widzieliśmy na parę metrów przed, więc nie było sensu hamować.

Na górskiej partii ciężarówka przed nami spadła z półki skalnej w dół. Zatrzymali się na krzakach i drzewach. Załoga cała. My na chwilę zwolniliśmy :-).

Gałęzie przydrożnych drzew tak waliły po kabinie, że pękła nam przednia szyba i obudowa prawego lusterka, które prawie cały czas było złożone.

Teraz 250 km do biwaku i wieczorny standard, czyli przegląd auta (mam nadzieję, że nie znajdziemy nic do naprawy), kolacja, zimny prysznic i parę godzin snu. Jak wrócę do domu to się wyśpię !!!

Jutro ciężki dzień. Wszystkie rodzaje nawierzchni + wysokie wydmy.
Odmeldowuję się.
Jachu

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)