Wydrukuj tę stronę

Piknik na wertepach - XXIV rajd WERTEP 2003

wrzesień 11, 2003
To miał być huczny początek sezonu. Zapowiadano mnóstwo atrakcji – w jednym miejscu miała się odbyć pierwsza runda Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych i XXIV edycja najstarszego off-roadowego rajdu w Polsce - Wertep, anonsowano ogólnopolski zlot quadów i pickupów oraz dużą wystawę nowych modeli terenówek i sprzętu wyprawowego. Plany organizatorów odbywającego się po raz pierwszy w historii Off-Road Pikniku w Słomczynie zakończyły się jednak fiaskiem.

Na kilka dni przed imprezą PZMot zakomunikował, że I runda RMPST z racji złych warunków pogodowych (rzeczywiście spadło trochę śniegu...) oraz nikłego zainteresowania samych zawodników (podobno swój akces w imprezie zgłosiło zaledwie kilku chętnych) zostaje odwołana. Zlot quadów odbył się przy zerowej frekwencji czterokołowych pojazdów, pickupy można było policzyć na palcach jednej ręki, a „wystawa samochodów terenowych” sprowadzała się do pokazania dwóch modeli Suzuki Grand Vitara i kilku, głównie dostawczych Mercedesów. Sytuację ratował rajd Wertep – najstarsza off-roadowa impreza w Polsce, na którą przybyło kilkadziesiąt aut. Ich zmagania na trasach zlokalizowanych w okolicach Słomczyna i Góry Kalwarii obserwowało wielu kibiców, których spora grupa również przyjechała samochodami terenowymi. Emocje, jakie dostarczył im Wertep, na szczęście zrekompensowały rozczarowanie całą imprezą.

W rajdzie Wertep wystartowało ogółem trzydzieści dziewięć samochodów, co również jest jedną z mniejszych liczb w długiej historii tych zawodów. Uczestnicy podzieleni zostali na dwie klasy: wyczynową i turystyczną, o czym w pierwszej kolejności decydował rodzaj ogumienia, w jakie wyposażone były ich auta. Samochody posiadające opony z agresywnym bieżnikiem typu jodła, o rozmiarze większym lub równym trzydziestu trzech cali, który znacząco zwiększał ich możliwości terenowe, kwalifikowane były do „wyczynowców”. Pozostałe pojazdy zapisywane były w grupie turystycznej. – Ideą takiego podziału było stworzenie wyrównanych szans wszystkim startujących w zawodach samochodom – powiedział Paweł Kos, prezes Wertep Klubu, będącego organizatorem rajdu. Rodzaj ogumienia w rajdzie typu Wertep jest obok mocnego silnika samochodu najistotniejszym elementem jego wyposażenia – rajd składa się bowiem głównie z szybkich odcinków wytyczonych na piasku oraz prób przejazdu przez błoto i wodę, gdzie liczba znajdujących się pod maską koni mechanicznych oraz dobra trakcja ma pierwszorzędne znaczenie.

Zawodnicy podczas trwającej przez dwa dni imprezy musieli na trasie pokonać w sumie osiem Prób Terenowych, podczas których rywalizowano o najlepszy czas przejazdu, sześć wymagających Prób Przejazdu, który wystarczyło pokonać, nie przekraczając określonego limitu czasu, oraz jeden odcinek trialowy, polegający na przejeździe wąską, wytyczoną przez chorągiewki trasą ułożoną na mocno pofałdowanym terenie, gdzie należało ustrzec się dotknięcia drzewca chorągiewki oraz w kilku miejscach nawrócić nie używając biegu wstecznego. Brzmi to trochę nieprawdopodobnie, ale obserwując wyczyny kierowców, którzy z impetem atakowali zbocza, aby następnie siłą rozpędu z łatwością zawrócić, dowodziły, iż zadanie to wcale nie należało do najtrudniejszych.  

Na Wertep jak zwykle przyjechały samochody różnych marek i „narodowości”. Przeważały pojazdy produkcji radzieckiej oraz rumuńskiej – UAZ-y 469, GAZ-y 69 czy Muscele, obok których najliczniej stawiły się maleńkie Suzuki Samurai. – UAZ-y doskonale sobie radzą na tego rodzaju rajdach – powiedział Dariusz Krzywkowski, który w duecie ze swoim synem Bartłomiejem, startując właśnie UAZ-em, zajął pierwsze miejsce w klasie turystycznej. – Samochód ten jest świetną terenówką. Wystarczy o niego odpowiednio zadbać, nieco zmodyfikować, aby ten „odwdzięczył się” podczas zawodów. Pan Krzywkowski na wszelki wypadek wozi z sobą zapas części zamiennych, dzięki którym – w razie ewentualnego pecha – jest w stanie samodzielnie w błyskawiczny sposób naprawić swój samochód. UAZ-em oprócz niego w rajdzie wystartował również jego brat Piotr (z pilotem Szymonem Michniewiczem), który w klasie turystycznej zajął drugie miejsce. Następne trzy miejsca wśród „turystów” przypadły załogom Suzuki Samurai.

W klasie wyczynowej UAZ-y również zdominowały całą stawkę, zajmując pierwsze (rodzinna załoga: Tadeusz i Piotr Nawroccy) oraz trzecie miejsce (Andrzej i Tomasz Karłowiczowie). Przedzielił ich Muscel kierowany przez Tomasza Gustawa, którego pilotem był Marcin Żarnowski.

Wśród samochodów ogromne zainteresowanie wzbudzała amfibia samodzielnie skonstruowana przez pana Henryka Karasiewicza z Pułtuska, o której niedawno pisaliśmy na łamach „Giełdy Samochodowej”. Wertep był jej prawdziwym chrztem bojowym i choć pojazd ten raczej nie mógł konkurować na trasach szybkościowych z innymi, tak podczas prób błotnych i poprowadzonych przez wodę radził sobie znakomicie. Oprócz amfibii w rajdzie brała udział również inna konstrukcja pana Henryka, która w środowisku znana jest jako Upalacz. Przydomek ów zyskała sobie dzięki wyśmienitym przyspieszeniom oraz prędkościom, jakie jest we stanie uzyskiwać, wykorzystując właściwości swego trzyipółlitrowego, stusześćdziesięciopięciokonnego silnika V8.

Zdaniem uczestników rajdu najwięcej emocji dostarczyła im nocna Próba Terenowa, która zorganizowana została w pobliżu bazy rajdu. Oczekując na nią, zawodnicy oraz kibice mieli wreszcie okazję odczuć atmosferę pikniku – w bazie przygrywała bowiem kapela, zaś w powietrzu unosił się smakowity zapach pieczonych kiełbasek, karkóweczki i kaszanki... Nocny odcinek okazał się bardzo atrakcyjny zarówno dla kierowców i pilotów, zmuszonych zmagać się z ogromną ilością błota i dużymi hałdami piachu, jak i kibiców, którzy podziwiali ich efektowną jazdę rozświetloną dodatkowo przez płonące pochodnie wyznaczające tor jazdy.

Nie mniej interesująco było również w niedzielę, kiedy to jeden z Land Roverów wywrócił się w ogromnej kałuży błota, zaś w jednym z GAZ-ów podczas odcinka  szybkościowego zablokowało się cięgno gazu i brakło hamulców, przez co samochód ten, chcąc nie chcąc, niemal fruwał nad przeszkodami. Na szczęście był to już ostatni odcinek zaliczany do klasyfikacji rajdu...

text i foto: Arkadiusz Kwiecień


Artykuł opublikowany w czasopiśmie "Giełda Samochodowa", nr 32/2003 (788) z dnia: 22 kwietnia 2003 roku.