Sonik i Łoker po VIII etapie Dakaru. Teraz czas na odpoczynek

253_99Y2916Oberwanie chmury w Argentynie zaskoczyło w sobotę organizatorów, którzy musieli odwołać sobotni odcinek specjalny dla ciężarówek i znacznie skrócić oesy dla pozostałych pojazdów. Trasa w dużej mierze miała prowadzić korytami rzek, które w zaistniałej sytuacji byłyby po prostu nieprzejezdne, bo zamiast 40 cm, ich głębokość sięgała nawet 1,5 m.

Rafał Sonik z powodu kłopotów technicznych dotarł do mety z 10. czasem, spadając na 4. miejsce w klasyfikacji generalnej. Łukasz Łaskawiec wywalczył 6. czas i zajmuje 7. pozycję w „generalce”.

Rafał Sonik rozpoczynając niemal 400-kilometrową dojazdówkę do skróconego odcinka specjalnego od razu zauważył, że w jego quadzie coś jest nie tak. - Kiedy wyruszyliśmy dziś rano z biwaku było około 30 stopni, a mój czujnik temperatury w silniku pokazywał -15... Temperatura powietrza pierwszego dnia wahała się od -3 do 43 stopni Celsjusza, co w połączeniu ze zmianami wysokości sprawiło, że to małe, ale bardzo ważne urządzenie kompletnie zwariowało – powiedział na mecie krakowianin.

DSC_0883Ta prozaiczna, wydawałoby się, awaria oznaczała, że "SuperSonik" musiał oszczędzać quada w bardziej suchych i gorących partiach trasy, by zapobiec przegrzaniu się silnika. - Kiedy zaczynałem mocniej dociskać, płyn chłodniczy lał mi się na buta i wiedziałem, że muszę zwolnić. Obawiałem się, że nie dojadę do końca oesu, za którym była jeszcze przecież długa dojazdówka do biwaku – mówił Sonik. Żadnych problemów na trasie nie miał natomiast Łukasz Łaskawiec.

Niedziela dla wszystkich zawodników jest dniem wyczekiwanej przerwy. Mechanicy będą mieli pełne ręce roboty, przy naprawie szkód, jakie do tej pory wszystkim pojazdom wyrządziła ostra jazda po bezdrożach. Zawodnicy będą odpoczywać, bo w poniedziałek czeka ich najdłuższy etap tegorocznego Dakaru – 852 km. Na krótszym dystansie rywalizować będą tylko ciężarówki (699 km). - Śmiejemy się zawsze z Krzyśkiem Hołowczycem, że największy stres na Dakarze jest zawsze na pierwszym etapie oraz tym, następującym po dniu przerwy. Każdy kierowca, wyruszając, zastanawia się, czego jego mechanicy mogli nie dokręcić, gdzie zabrakło pół obrotu śruby. Wówczas najdrobniejsze szczegóły - niedopatrzone, lub zrobione na wyrost - zaczynają odgrywać kluczową rolę. Dlatego swoich mechaników nigdy nie popędzam i nie tworzę im stresującej atmosfery pracy. Oni wiedzą co trzeba zrobić – zakończył Rafał Sonik.

MM, fot. M. Chytka

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)