Szybka i twarda trasa etapu V rajdu Dakar 2013 miała być wytchnieniem dla zawodników po kilku dniach spędzonych na piasku. Dla niektórych okazał się jednak przekleństwem...
Robby Gordon i Carlos Sainz w zasadzie przestali się już liczyć w walce o zwycięstwo w Dakarze, ale obaj wielcy zawodnicy wiedzą, czym jest duch sportu i nie zamierzają rzucać ręcznika. Mimo wtorkowych niepowiedzeń na piątym etapie we środę znów odegrali role pierwszoplanowe, plasując się w czołówce klasyfikacji. Tego dnia nikt nie mógł jednak dorównać Naniemu Romie, który wykręcił najlepszy czas, finiszując półtorej minuty przed Stephanem Peterhanselem. Lider rajdu może być zadowolony – na wąskich i krętych dróżkach jego MINI radziło sobie dużo lepiej od Demona Nassera Al-Attiyaha, który stracił do niego blisko 5 minut. Trzecie miejsce w „generalce” zajmuje do bólu skuteczny Giniel de Villiers, który choć nie wygrywa etapów, wciąż jest jednym z głównych faworytów do zwycięstwa w rajdzie. Warto zwrócić uwagę, że w pierwszej dziesiątce klasy samochodowej aż trzy miejsca zajmują buggy SMG, które pretendują do miana największej niespodzianki Dakaru 2013. A kiedyś kierowcą tego zespołu miał być Łukasz Komornicki... Guerlain Chicherit tym razem stracił niestety trochę czasu z powodu awarii układu wspomagania, co przypłacił nieomal kontuzją obu rąk.
Szymon Ruta i Adam Małysz pokonali V etap niemal identycznym tempem, tocząc korespondencyjny pojedynek. Ostatecznie szybszy o blisko półtorej minuty okazał się kierowca Orlen Teamu, który w nagrodę awansował na 62. miejsce w klasyfikacji. Małysz wciąż jest 19. Z podobną prędkością we środę podróżowali również Piotr Beaupre i Dariusz Żyła, którzy do zwycięzcy stracili blisko 50 minut.
W klasie motocykli utrzymuje się status quo, polegający na delikatnej przewadze motocyklistów Yamahy nad ich najgroźniejszym rywalem z KTM-a – Cyrilem Despresem. We środę ta przewaga nieco powiększyła się, bowiem Despres nie miał najlepszego dnia, ale nic jeszcze nie jest przesądzone. Duże kłopoty na trasie miał Joan Barreda Bort, który z powodu awarii układu paliwowego przyjechał na metę 3h za zwycięzcą. Nasi motocykliści zaś jechali tempem, do którego już nas przyzwyczaili. Przygoński etap ukończył na miejscu 11., Czachor – 37. Dąbrowski – 90.
Najwięcej radości sprawiła nam jazda polskich quadowców. Znakomita Łaskawca, który finiszował na drugim miejscu za Patronellim, ciut gorsza Sonika, który był 10. Widok „generalki” po V etapie jest miły dla oka – miejsce 3. zajmuje Łoker, a 4. Sonik. Niestety póki co Marcos Patronelli jedzie tempem nieosiągalnym dla polskich zawodników i wciąż zyskuje nad nimi przewagę.
Walka Kamaza i Iveco miała być ozdobą tegorocznego Dakaru, co nie potwierdzały jednak pierwsze etapy, na których pojazdy Iveco wyraźnie dominowały. Ale Rosjanie wreszcie się przebudzili i zaczęło być ciekawie. De Rooy już czuje oddech Nikolaeva na plecach. Z walki o zwycięstwo prawdopodobnie odpadł niestety Ales Loprais, który na mecie pojawił się z blisko dwugodzinną stratą. Etap podobnym tempem pokonały obie polskie ciężarowki, które finiszowały godzinę później od zwycięskiego Staceya.
Text: Arek Kwiecień Klasyfikacja generalna po V etapie rajdu Dakar 2013