Łoker wygrywa IX etap rajdu Dakar 2013. Sonik awansuje do pierwszej trójki

6O1A2846Łukasz Łaskawiec był najszybszym quadowcem na trasie IX etapu z San Miguel de Tucuman do Cordoby. Na 593 km odcinku zostawił w tyle Marcosa Patronellego, Sebastiana Husseiniego i Rafała Sonika. To pierwsze etapowe zwycięstwo Polaka podczas tegorocznej edycji rajdu i drugie w karierze sportowej Łokera.

Jazda przez las z pewnością nie jest tym, do czego przywykli startujący w Dakarze kierowcy. Dziewiąty etap, nie dość że najdłuższy ze wszystkich tegorocznych, okazał się również jednym z najniebezpieczniejszych, bowiem zachęcal do szybkiej jazdy, ale skrywał wiele zasadzek. Szybka i równa jazda zaowocowała zwycięstwem etapowym Łokera, który w nagrodę awansował w klasyfikacji generalnej, gdzie zajmuje obecnie piąte miejsce.

- Mam sporą satysfakcję! - mówił na mecie Łukasz Łaskawiec. - Wiedziałem, że z lokalnymi zawodnikami można wygrywać i dziś wreszcie się to stało. Cieszę się ze zwycięstwa etapowego, choć nie zapominam o moim głównym celu - 6O1A3374przyjechałem tu, żeby stanąć na podium w generalce. Mój cel na najbliższe dni jest bardzo prosty - odrabiać cenne minuty, które straciłem w związku z ubiegłotygodniową awarią techniczną oraz konsekwentnie piąć się w kierunku podium. Wczorajszy, wolny dzień wykorzystaliśmy na przegląd quada i jak najlepsze przygotowanie go do decydującego tygodnia rywalizacji. Przeprowadziliśmy też testy i wyregulowaliśmy silnik, dzięki czemu dziś mogłem się ścigać na pełnym gazie, a moje wysiłki przełożyły się na dobry wynik. Odcinek był bardzo szybki, mimo tego wielu zawodników wytrzymywało ostre tempo, a czołówka jechała bardzo kontaktowo. Rywalizacja jest bardzo zacięta, ale myślę, że dzięki temu możemy stworzyć show, które spodoba się kibicom.

Rafał Sonik mimo ostrożnej jazdy dojechał do mety z czwartym rezultatem, co dzięki problemom technicznym Sarela Van Biljona dało mu trzecią lokatę w "generalce". - Po maratonie nie miałem najlepszej pozycji, bo przede mną startowało wielu motocyklistów i sporo quadów – mówi Rafał Sonik. - Po przeczytaniu opisu odcinka byłem przerażony, bo jadąc w kurzu, bardzo wąską trasą, nietrudno trafić na kamień, korzeń, czy rozpadlinę. Żeby jednak zrobić dobry wynik trzeba było wyprzedzać. _RM_0355Dodatkowo motocykliści byli ode mnie znacznie szybsi na prostych, podczas gdy ja minąłem kilkunastu z nich jadąc lepiej technicznie na licznych, ostrych zakrętach. Miałem sytuację, w której włosy stanęły mi dęba i kask się od tego podniósł. Na ostrym zakręcie, jadąc z góry, trochę za późno przewinąłem roadbook i w ostatniej chwili zobaczyłem tam dwa wykrzykniki. Tuż przede mną pojawiła się ogromna, głęboka na około cztery metry dziura. Gdybym jechał tam w kurzu po motocykliście niemal na pewno bym tam wpadł. A wtedy to w dalszą drogę zabrałby mnie już chyba tylko helikopter... Dla mnie wynik Łokera jest tym bardziej cenny, że Łukasz, jak to mówimy w żargonie, nie jedzie "przez głowę", ale cały czas kontroluje swoją jazdę. Tego nie można powiedzieć o reprezentancie RPA, który dziś odpadł z rywalizacji, bo cały czas jechał "na wariata", opierając się na zasadzie, że albo się uda, albo nie. W końcu się nie udało. Dla Łukasza to na pewno bardzo motywujące, zwłaszcza że wcześniej miał problemy, które mogły wyeliminować go z rajdu.
MM

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)