Czujemy sportowy niedosyt – Piotr Beaupre i Jacek Lisicki po powrocie z Silk Way Rally

W przedostatnim dniu rajdu Silk Way Rally 2012 zajmowali  15. lokatę w „generalce”. Na finałowym etapie tak jak w poprzednim roku zamierzali zaatakować z całą siłą...

- Pamiętaliśmy ten oes z ubiegłego roku i wiedzieliśmy, że czeka nas nas sporo przeszkód wodnych i błotnych – mówi Piotr Beaupre, kierowca BMW X5 CC. Ta wiedza wraz z towarzyszącymi rajdowi opadami miała wspomóc załogę NeoRaid w pokonaniu „Dakarowych” kierowców, którzy nie znali trasy i nie byli obyci ze specyficznymi warunkami „drogowymi”. BMW zostało wyposażone w bardzo agresywne ogumienie o bieżniku błotnym, a zawodnicy byli „gotowi na wszystko”. Do mety zostało im tylko 350 kilometrów! Niestety - awaria silnika na 200 km przed końcem rajdu zniweczyła ich wielodniowy wysiłek. Mimo to Piotr Beaupre i Jacek Lisicki do Polski wrócili w dobrych nastrojach – auto (poza silnikiem) sprawowało się bez zarzutu, wszystkie przeróbki podwozia i karoserii, nastawy zawieszeń i dziesiątki małych, a jakże istotnych modernizacji zdały egzamin, wyniki napawały optymizmem, a cały zespół po raz kolejny sprawdził się w rajdowych warunkach.

BMW X5 CC NeoRaid Teamu na Silk Way Rally pojechało z silnikiem (o nieznanym przebiegu), który był zakupiony wraz z samochodem (zespół na stanie posiada jeszcze drugą, nową jednostkę, z której korzystał w trakcie rajdu Dakar 2012). Tuż przed rajdem motor został gruntowanie przetestowany przez angielskiego programistę z Preston, co nie rozwiało jednak wątpliwości naszych zawodników. W trakcie zawodów silnik sprawował się jednak należycie, nareszcie osiągając bardzo wysoki moment obrotowy. - Zabrakło szczęścia – mówi Jacek Lisicki. – Celowo wymieniliśmy nasz nowy silnik na „stary”, aby spokojnie przetestować nowe nastawy komputera – tylko w warunkach rajdowych można ostatecznie sprawdzić wszystkie czynniki, parametry i osiągi jednostki. Niestety silnik wyzionął ducha (puścił niebieski dym!): 200 kilometrów przed metą wyrzucił przed odmę olej i uznaliśmy, że to już koniec. Auto jest już w Krakowie, zamierzamy szybko je rozebrać i zobaczyć, co konkretnie zawiodło.

Polacy czują sportowy niedosyt, ale do domu wrócili zadowoleni – zarówno ze swojej postawy, jak i zawodów, w których brali udział. - Rajd bardzo nam się podobał, w dużym stopniu pokonywaliśmy tę samą trasę co rok temu – opowiada pilot NeoRaid Teamu. - Rosjanie pozbawieni wsparcia ASO nie tylko poradzili sobie z organizacją, ale w niektórych sprawach przerośli swych nauczycieli. Choćby taki przykład: za czasów ASO skrupulatnie kontrolowano, czy zawodnicy nie podchodzą po repetę w czasie obiadu, a w tym roku... jeść można było do woli! Drobiazg, ale jakże znamienny! Co najważniejsze jednak całą obsadę sędziowską stanowili doświadczeni arbitrzy z zagranicy, którzy zostali sprytnie „podkupieni” (podobno za potrójną stawkę) Dakarowi...

Polacy podkreślają znakomitą atmosferę na rajdzie, dobrą infrastrukturę, zachwycają się cudownymi krajobrazami, serdecznością Rosjan i... atrakcyjną kwotą wpisowego. Ich zdaniem rajd ma dużą większą szansę na stworzenie kontrpropozycji wobec drogiego Dakaru niż Africa Race, który wciąż nie potrafi wyjść z cienia rywala. Tegoroczny Silk Way Rally przyciągnął zaś na start światową ekstraklasę: Jeana-Louisa Schlessera (jakby nie było głównego promotora i organizatora Africa Race), Mattiasa Khale, Christiane'a Lavielle, Lucio Alvareza, Alesa Lopraisa, Thierry'ego Magnaldi, cały zespół Kamaza i znakomitych kierowców z Europy Środkowo-Wschodniej - Borisa Gadasina, Vladimira Vasilyeva, Mirka Zapletala czy Balazsa Szalaya (miłościwie nam panującego Mistrza Polski RMST 2011). Dobre opinie na temat Silk Way Rally na pewno pójdą w świat i przysporzą mu popularności.

- Z przyjemnością wystartujemy w Silk Wayu za rok! – mówi Jacek Lisicki. - W tym roku nie dotarliśmy do mety, ale – jak mawia Mirek Zapletal – to je rally: awarie pokonały wielu innych, znakomitych zawodników. Swoją drogą to właśnie Mirek powinien zwyciężyć w rajdzie – niestety na ostatnim oesie jechał na All-Terrainach i na jednym z brodów stracił 20 minut. Mógł wygrać, ale zajął ostatecznie trzecie miejsce... Na jego twarzy malowało się ogromne rozczarowanie.

BMW Polaków pod długiej podróży wróciło właśnie do Krakowa, gdzie czeka na nie drugi, sprawny motor oraz ambitne plany naszych zawodników: testy w Tunezji, być może występ w Baja Poland i ostateczne przygotowania do Dakaru 2013.

AreK, fot. archwium NeoRaid Team, Paweł Rosłoń