IV etap Silk Way Rally: awans Polaków

Christian Lavieille i Eduard Nikolaev  po czwartym etapie, który z powodu deszczów został skrócony do 392 kilometrów, pozostali liderami rajdu Silk Way Rally. We środę na trasie musieli jednak uznać wyższość Vladimira Vasilieva i Alesa Lopraisa, którzy osiągnęli najlepsze czasy na etapie.

- To był szybki dzień, z dużą ilością piasku – zachwycał się Vasiliev, startujący G-Force Proto. - Sprawił mi mnóstwo przyjemności. Cieszę się ze zwycięstwa etapowego; jutro znów zamierzam wygrać, więc będę atakował!

Trudniejsze zadanie miał Loprais, który jedzie wypożyczonym MAN-em, a na dodatek we środę był chory: - Było ciężko, ponieważ dopadła mnie gorączka i już myślałem, że nie będę w stanie wystartować – mówi Czech. - Ale gdy już znalazłem się na trasie i zacząłem rywalizację z Kamazem, natychmiast zapomniałem o chorobie.

Półtorej minuty za Vasilievem finiszował Alvarez w Toyocie, który dzień wcześniej sporo stracił z powodu awarii. Trzeci był Lavieille, a czwarty Gadasin. W klasie ciężarówek Loprais wyprzedził o ponad 4 minuty Nikolaeva.

Spośród Polaków najwyżej jak zwykle uplasował się Rafał Marton, który z Mirkiem Zapletalem osiągnął 8. czas (w „generalce” są 4.). Piotr Beaupre był 21. (awans na 15.), Paweł Molgo 44. (awans na 37.), a Hanna Sobota 48. (awans na 41). Unimog NAC Rally Team, jak już donosiliśmy, nie wystartował do czwartego etapu. 

Sobota_Roslon- Dzisiejszy dzień nie zaczął się dobrze – opowiada Hanna Sobota. - Całą noc padało i nasz biwak obok lotniska zmienił się w bagno. Sądząc, że na trasie także będzie błoto, założyliśmy specjalne opony na te warunki. Jak potem się okazało, to nie był dobry pomysł. Po przyjeździe na start dowiedzieliśmy się, że trasa oesu została skrócona o ostatnie 100 km, czyli... tereny błotniste. Reszta odcinka w większości biegła przez wydmy i piaski. Musieliśmy spuścić bardzo dużo powietrza z opon, aby w ogóle jechać po wydmach. Zakopaliśmy się około 8-10 razy. Straciliśmy bardzo dużo czasu na odkopywaniu samochodu, średni czas jednego wyciągnięcia samochodu to 15 minut, czyli ogółem wyszło 2,5-3 h. Po wyjechaniu już z wydm przez ostatnie 100 km nie mogliśmy korzystać z zepsutego intercom i byliśmy zmuszeni porozumiewać się... na migi. Na szczęście dojechaliśmy cali i bez strat w sprzęcie. To było niezapomniane doświadczenie i dobra lekcja na przyszłość!

A co działo się przez ten czas na biwaku? Przez cały dzień z błota wyciągano kampery, samochody osobowe, busy, ciężarówki serwisowe, a nawet... samochody rajdowe. Biwak z zalanej łąki przeniesiono na płytę lotniskową.

W czwartek odbędzie się ostatni etap rajdu, który z powodu ulew został skrócony o jeden dzień. Krótszy o 105 km ma być również finałowy oes.

Text: Arek Kwiecień, fot. Silk Way Rally, Sobota Rally, Eric Vargiolu

Silk_bloto