Wydrukuj tę stronę

Baja Espańa Aragon 2009 - Hołek już tylko treningowo

lipiec 25, 2009
Aragon1Po sobotnim etapie Baja Espana Aragon w rajdzie powadzą trzej kierowcy BMW: Peterhansel, Roma i Campos. Krzysztof Hołowczyc miał spore kłopoty techniczne i wydawało się już, że zakończył swój udział w zawodach, ale mechanikom udało się jednak reanimować układ napędowy w jego Nissanie i jutro – z ogromną stratą – znów zobaczymy na oesie, gdzie będzie testował swoją Navarę.

Dziś zawodnicy ścigali się na  dwóch odcinków specjalnych w okolicach Saragossy. Pierwszy miał 180, 3 km, drugi 137,3 km. Pierwszy odcinek specjalny Hołowczyc  rozpoczął pechowo, bo już na 80 kilometrze awarii uległ przedni dyferencjał naszego Nissana i pozostałe 100 km podróżował tylko z tylnym napędem.

- Wydawało mi się początkowo, że to urwała się półoś, ale po mecie odcinka, okazało się, że to dyferencja – komentuje na stronie Hołek.pl.-  Na tym dość krętym odcinku jechaliśmy więc pełnymi bokami, ale niestety niezbyt szybko. Ustąpiliśmy drogi Misslinowi, w bardzo szybkim ex-fabrycznm Mitsubishi Racing Lancerze, bo w tym kurzu pewnie długo by nie mógł nas wyprzedzić. Straciliśmy na tym odcinku ok.15 minut do Stephane’a, ale na szczęście nie wyprzedziło nas zbyt wielu rywali i w sumie zajęliśmy dobre 7. miejsce. Serwis miał pełne ręce roboty, bo pourywały się również mocowania napędu, ale udało się je pospawać i bez spóźnienia wyruszyliśmy na drugi, krótszy odcinek.

Kłopoty oprócz Hołowczyca mieli również m.in. lider Pucharu Boris Gadanin, a także Guerlain Chicherit, który stracił na tym odcinku ponad 1h 40 min.

- Początek drugiego odcinka był obiecujący – opowiada Hołek.- Szybko złapaliśmy dobre tempo i na 100 .kilometrze wyprzedzaliśmy naszych bezpośrednich rywali Misslina o 8 sekund, a Mironienkę o ponad 8 minut. Niestety po jednym ze skoków, jakieś 10 km przed metą odcinka, coś chrupnęło  i zostaliśmy zupełnie bez napędu.

Polak myślał początkowo, że to już koniec jego przygody z Baja Espana. Potem okazało się, że awarii uległa skrzynia biegów, którą da się zreperować. - Jutro najprawdopodobniej znowu powrócimy na trasę - mówi. - Mimo olbrzymiej straty do lidera i braku szansy na wygraną, zdecydowaliśmy się tak zrobić, bo jednak przejechanie 300 km OS-owych jest dla nas bezcenne. Będziemy testować ustawienia zawieszenia i nowy maping silnika. Wiemy, że nie osiągniemy dobrego wyniku w rajdzie, bo dostaniemy ogromną karę, ale będziemy walczyli o jak najlepsze miejsca na pozostałych odcinkach.

Drugi z polskich kierowców – Olek Sachanbiński – na I oesie zajął 70. miejsce – prawdopodobnie jego również nie ominęły kłopoty techniczne. Na II oesie był 46.
AK, fot. Holek.pl