Wydrukuj tę stronę

Hungarian Baja 2011: radość Chodzenia, rozczarowanie Małysza

sierpień 28, 2011
Nie sposób nie zacząć relacji z tegorocznego Hungarian Baja od nazwiska Adama Małysza. Znakomity skoczek narciarski kilka miesięcy temu ogłosił zamiar startu w rajdzie Dakar, dołączył do zespołu RMF Caroline Team, a na Węgrzech miał zadebiutować w roli pełnoprawnego kierowcy rajdowego. Prolog i dwa pierwsze oesy, które Małysz wraz z Rafałem Martonem pokonali najszybciej w klasie T2 (rywalizując benzynowym Cayenne z wysokoprężnymi Pajero i Land Cruiserami), pokazały, jak utalentowanym jest sportowcem. Małysz w swym pierwszym starcie pojechał o niebo lepiej od swych kolegów z zespołu – Alberta Gryszczuka i Rafała Płuciennika – którzy kilka miesięcy wcześniej, również jadąc Porsche, zabezpieczali tyły rajdu Italian Baja. Byłoby znakomicie, gdyby dotarł do mety z tak dobrym rezultatem, ale zawiódł niestety jego samochód. W Porsche Cayenne na trzecim z sobotnich oesów złamał się drążek kierowniczy i z sukcesem można było się pożegnać. Małysz miał treningowo wystąpić jeszcze na oesach niedzielnych, ale i tam go zabrakło, ponieważ w samochodzie zdiagnozowano awarię sprzęgła. Zespół dał za wygraną…

Projekt startu RMF Caroline Team w Dakarze póki co trudno uznać za udany. Mizerny występ we Włoszech, później pożar jednego z Cayenne’ów, który w doniesieniach medialnych najpierw był rajdówką Małysza, a później okazał się serwisówką Gryszczuka (tutaj zdjęcia), a teraz szybkie lądowanie na Węgrzech (nie można było nawet odtrąbić zwycięstwa w jednosamochodowej klasie T2.1)… Dobrze że nie zawodzi Łukasz Łaskawiec (CZYTAJ: Niełaskawy dla rywali – rozmawiamy z Łukaszem "Łokerem" Łaskawcem) – zdobywca I miejsca w klasie quadów (lepszy czas wywalczył Portugalczyk Andre Mendes, ale kara 4 min. 30 sek. zepchnęła go na III pozycję; IX miejsce w "generalce" zajął Jacek Stelmaszyk).

Ogólnopolskie media były zainteresowane głównie występem Małysza i tylko nieliczne zauważyły, że niespodziewanie to inna polska załoga – Piotr Chodzeń i Piotr Binaś, startująca Toyotą Land Cruiser – wywalczyła na tegorocznym Hungarian Baja znakomity rezultat, sięgając po II miejsce w klasie T2. Lepszy okazali się tylko Włosi w Mitsubishi Pajero.

W klasyfikacji generalnej trzydniowych zawodów na Węgrzech (prolog i dwa etapy) na pierwszym miejscu uplasował się główny faworyt – Rosjanin Leonid Novitskiy, startujący X-Raidową BMW X3 CC. Lider Pucharu Świata FIA jechał zdecydowanie najrówniej, choć dobre czasy na poszczególnych oesach wykręcali również jego wielcy rywale: Boris Gadasin (2. miejsce, strata +03:11) czy Miroslav Zapletal (strata +03:54 – on zresztą najdłużej miał szanse na prześcignięcie Novitskiy’ego, ale niestety na jednym z oesów w jego aucie pękł wał kardana). Mniej widoczni byli Węgrzy: Balazs Szalay (awaria półosi na przedostatnim oesie) i Karoly Fazekas, a za to kilka razy nieoczekiwanie zabłysnął Vladimir Vasiliew, jadący podobnym autem co Gadasin.

Hungarian Baja znów zmienił lokalizację. Tegoroczna trasa stała pod znakiem długich prostych i zakrętów pod kątem 90 stopni. Panujący upał powodował, że nawierzchnia była twarda jak skała, a kurz przeszkadzał w wyprzedzaniu wolniejszych załóg. Z roku na rok węgierska baja niestety traci na swej atrakcyjności. Daleko jej do edycji sprzed kilku lat, które rozgrywano na poligonie wojskowym, gdzie nie brakowało przeszkód wodnych oraz widowiskowych skoków.

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro


HB2011_wynikki

Hungarian Baja 2011 - klasa ATV

HB2011_atv