Wydrukuj tę stronę

Hungarian Baja 2018 – ćwierć minuty od pełni szczęścia

sierpień 12, 2018

15 sekund. Tylko tyle i aż tyle wyniosła przewaga dwukrotnego zwycięzcy Dakaru, Naniego Romy, nad Kubą Przygońskim na mecie 15. edycji rajdu Hungarian Baja – kolejnej rundy Pucharu Świata FIA, którą rozegrano w ubiegły weekend. Znakomicie na Węgrzech wypadli również pozostali polscy zawodnicy: Mariusz Wiatr i Łukasz Łaskawiec, oraz Łukasz Bzdyl i Artur Janda zajęli dwa czołowe miejsca w grupie TH, Arek Lindner i Paweł Otwinowski wywalczyli 3. i 4. lokatę w klasyfikacji FIM Quad, a Mirosław Stocerz i Rafał Marton uplasowali się na 2. pozycji w mocno obsadzonej klasie UTV-ów.

MCH52728 1224x815Ulewa, która przeszła nad trasą, sprawiła, że poprzeczka przed zawodnikami zawisła bardzo wysoko. Długie, wymagające i techniczne oesy stały się dodatkowo błotniste i śliskie, zmuszając organizatorów do obcięcia najdłuższego z oesów o 40 kilometrów z powodu nieprzejezdnych dróg. Błoto najbardziej dawało się we znaki zawodnikom na motocyklach i quadach, ale również UTV-owcom jadącym w kabinach nieosłoniętych szybą czołową. Na szczęście w sobotnie popołudnie zza chmur wychynęło słońce, które przesuszyło nieco trasę, ułatwiając tym samym rywalizację.

Roma i Przygoński – dwaj koledzy z teamu X-Raid – toczyli bezpośredni pojedynek od startu aż do samej mety, choć ambicji nie można odmówić również ich rywalom z zespołu Overdrive – Vladimirowi Vasilyevowi oraz Xavieremu Ponsowi. Czesi: Martin Prokop i Miroslav Zapletal na błotnistych oesach wyraźnie odstawali od zawodników jadących MINI.     

Na mecie Nani Roma, który celebrował już zwycięstwo w Hungarian Baja 2013, cieszył się z powtórzenia sukcesu.

- Kluczowy etap był nieprawdopodobnie ciężki z powodu wody i błota. Ale oczywiście wszyscy mierzyli się z tym samym wyzwaniem i mieli te same szanse. Po południu, gdy trasa się przesuszyła, skupiłem się na pasjonującej walce z moim kolegą z zespołu. Cieszę się z odniesionego sukcesu. Wyjazd na Węgry będę miło wspominał.

Kuba Przygoński, który uległ Hiszpanowi o 15 sekund, może tylko narzekać na pecha – 5 kilometrów przed metą przedpołudniowego oesu przebił oponę, ale postanowił nie tracić czasu na wymianę koła. Na mecie zameldował się z blisko jednominutową stratą do Romy, którą próbował odrobić na etapach popołudniowych. Mimo znakomitej jazdy i dwóch zwycięstw oesowych musiał jednak uznać wyższość znamienitego rywala. 

Szczęście nie dopisało również Vasilyevowi, który przegonił na jednym z oesów Zapletala i odtąd był zmuszony przecierać drogę, co spowolniło go względem najgroźniejszych konkurentów. Gumę na trasie złapał także Prokop, który stracił wiele cennych minut, próbując odkręcić zalepione błotem śruby.

Z tarczą z Węgier wraca polska załoga Can-Ama Mavericka – Mirosław Stocerz i Rafal Marton – która musiała uznać wyższość słynnego Dirka Von Zitzewitza – etatowego nawigatora Giniela de Villiersa. Polacy wygrali prolog, a na kolejnych czterech oesach trzykrotnie osiągali drugi czas dnia, co dało im również drugie miejsce w klasyfikacji końcowej. 

Mariusz Wiatr i Łukasz Łaskawiec, oraz Łukasz Bzdyl i Artur Janda nie mieli sobie równych w grupie TH – ich rywale było nie tylko wolniejsi, ale i mniej efektywni i ostatecznie żaden nie dotarł do mety. Z końcowego rezultatu zadowoleni mogą być nasi quadowcy – Arek Lindner i Paweł Otwinowski, którzy zajęli odpowiednio 3. i 4. miejsce.

Kolejna runda Pucharu Świata FIA odbędzie się w Polsce – jak co roku najszybsi kierowcy cross-country staną na starcie Baja Poland.MM, fot. X-Raid