Półmetek Céltrans 97 - Rábaköz Cup – gdzie dwóch się bije...

_MG_5972Nasi Dakarowcy: Adam Małysz i Łukasz Komornicki toczą zacięty pojedynek na węgierskich zawodach  Céltrans 97 - Rábaköz Cup. Po I dniu rajdu (nie licząc prologu) Małysz startujący Toyotą Hilux ma 24 sekundy przewagi nad Komornickim, który po raz pierwszy zasiada za kierownicą  Mitsubishi L200 Strakar. Lepszy od Polaków jest tylko... były Mistrz Polski, Węgier Balazs Szalay, który ma 15 sek. przewagi nad Małyszem. Marek Dąbrowski, najlepszy w grupie T1 Diesel, w klasyfikacji generalnej zajmuje 9. miejsce, a Maciej Stańco, który prowadzi w T2 jest 10. w generalce. Po przygodzie na OS 1. Miroslav Zapletal spadł na 18. pozycję.

ZOBACZ TAKŻE: Prolog CélTrans'97 - Rábaköz Kupa: Komornicki na pudle, Małysz walczy z hamulcami

Tempo na inaugurującym zmagania, dłuższym odcinku specjalnym dyktował Miroslav Zapletal z Maciejem Martonem. Niestety, na kolejnym oesie jego Hummer wpadł do rzeki, skąd wyciągnęła go jadąca na końcu ciężarówka. Po otrzymaniu godzinnej kary zajmuję odległą, 18. lokatę.

- Pierwszy odcinek był dla nas bardzo fajny, ale na drugim popełniłem błąd - komentował Mirek. - Po prostej za późno zacząłem hamować i samochód wpadł do rzeki. Trudno, ale najważniejsze, że jest zabawa i że wszystko jest w porządku. Później do tej samej rzeki wpadło jeszcze inne auto i uderzyło w nasz samochód. Na szczęście nie ma poważnych uszkodzeń. Jak zawsze jesteśmy bardzo zadowoleni.

Świetne czasy notowali zawodnicy G1 Racing - Łukasz Komornicki i Artur Kołodziej, którzy przez chwilę byli nawet liderami rajdu. Niestety, 10 km przed metą ostatniego odcinka uszkodzili oponę i do mety dojechali ze sporą stratą. - Nie spodziewałem się, że osiągnę tak szybkie tempo - mówił Łukasz Komornicki - zwłaszcza, że na poprzednim rajdzie jechałem dużo słabszym dieslem. Auto jest bardzo dobre, szczególnie w sekcjach, gdzie nie rozwijam więcej niż 150 km/h, bo to jego prędkość maksymalna. Na ostatnim odcinku, w lesie złapałem kapcia i przez ostatnie 10 km podróżowałam dużo wolniej. Szkoda, było dobre tempo, ale przez defekt opony mogłem stracić nawet 25 sekund.

Z kłopotów kolegi skorzystał Adam Małysz, który na prologu miał problemy ze zbyt agresywną pracą hamulca, co kosztowało go kilka niekontrolowanych poślizgów i cennych sekund. - Było sporo przygód na pierwszej pętli - opowiada. - Najpierw Mirek Zapletal wyleciał z drogi, a zaraz za nim kolejny zawodnik, wszyscy musieli mocno zwolnić w tym miejscu. Trasa była w większej części pokryta śliską trawą i trzeba było bardzo precyzyjnie używać hamulca, żeby nie zblokować kół i nie wypaść ze szlaku. W jednym miejscu, gdzie wyjechaliśmy zza szczytu, kibice pokierowali nas w złą stronę, to dziwne, gdyż ich wskazówka zgadzała się z road bookiem, a w rzeczywistości nie była to dobra droga. Czekamy na decyzję sędziów w tej sprawie. Przedostatni OS wygraliśmy z liderem, niestety musieliśmy oddać mu prowadzenie na ostatniej próbie. Jeszcze cały dzień ścigania i trzeba trzymać to tempo.

Mocno zaatakował również Marek Dąbrowski pilotowany przez Jacka Czachora. Duet byłych motocyklistów drugi dzień zawodów zakończył na 9. miejscu. - Dziewiąte miejsce to super wynik jak na możliwości naszego auta – mówi Dąbrowski. - Pierwszy odcinek specjalny to sprawdzanie tempa i możliwości naszej rajdówki. Szybko złapaliśmy z Jackiem wspólny język, a jego wskazówki były bardzo pomocne. W sumie wielokrotnie jechaliśmy wspólnie odcinek specjalny, gdy startowaliśmy na motocyklach. Wówczas mieliśmy podobną analizę trasy, tylko że nie mogliśmy rozmawiać. Teraz mamy w aucie pełną komunikację i myślę, że przełoży się ona szybko na wyniki. Jestem naprawdę optymistycznie nastawiony po tym pierwszym dniu rajdowym i już się nie mogę doczekać jutrzejszej rywalizacji.

Bez większych przygód, spokojnie do celu podążała druga ekipa G1 Racing z Bielska Białej: Maciej Stańco z Ernestem Góreckim. Obyło się bez niespodzianek i przygód, dzięki czemu objęli prowadzenie w klasie T2. - Pierwsze trzy odcinki były bardzo fajne, jechaliśmy bez żadnych przygód i problemów – komentuje Stańco. - Na ostatnim oesie trochę się zdenerwowaliśmy, bo musieliśmy jechać w kurzu. Wyprzedziły nas dwa dużo szybsze auta T1, które ze względu na wcześniejsze problemy startowały za nami. Dość twardo zaliczyliśmy jeden przeciwstok, ale na szczęście bez strat. Zahaczyliśmy też o jeden korzeń, prawdopodobnie ten, na którym Łukasz złapał kapcia, ale nasza opona przetrwała i udało się dojechać do mety. Jak na razie jestem bardzo zadowolony, pomału się rozkręcamy i poznajemy technikę jazdy off-roadowej.

W niedzielę rozegrane zostaną cztery odcinki specjalne, o łącznej długości 145 kilometrów.
MM, fot. Paweł Rosłoń, orlenteam.pl

Céltrans 97 - Rábaköz Cup - po OS 4
1. Balzas Szalay 1:30:38
2. Adam Małysz +0:15
3. Łukasz Komornicki +0:39
4. Imre Fodor +4:31
5. Antal Fekete +9:00
6. Imre Varga +11:35
7. Zoltan Apathy +14:57
8. Zoltan Hangodi +15:58
9. Marek Dąbrowski +16:21
10. Maciej Stańco +16:34