Rajd Tunezji 2008 - wzloty i upadki Hołowczyca

798cdeef0ab8909cbaa00651f2f013a0Sporo się dzieje na Rajdzie Tunezji. Na drugim etapie awarii doznało buggy Komornickiego i Martona, i załoga zmuszona została do wycofania się. Dużo lepiej szło natomiast Hołowczycowi, który dzięki zwycięstwu na trzecim etapie awansował na pierwszą lokatę w klasyfikacji generalnej. Do dziś, bo na IV etapie kamień wyrzucony spod kół buggy Dominique’a Housieaux wyrwał dziurę w chłodnicy Nissana Orlen Teamu. Naprawa kosztowała Hołowczyca kilkadziesiąt minut i spadek na 6. miejsce. Piotr Beaupre i Jacek Lisicki plasują się obecnie na 25. miejscu.

- Na 25 km oesu z nieokreślonych przyczyn pękła nam piasta lewego przedniego koła – mówił przed dwoma dniami na mecie II etapu Łukasz Komornicki. - Straciliśmy koło, hamulce i czujnik urządzeń nawigacyjnych. Niestety nie było żadnych szans na naprawę tej awarii. Dodatkowo nasz serwis był już na granicy libijskiej i miał ogromne trudności z zawróceniem, żeby móc udzielić nam wsparcia. Ciężarówka z częściami była już po stronie Libii i jej powrót był praktycznie niemożliwy. Do tego wszystkiego staliśmy w bardzo niedostępnym terenie. Po kilku godzinach zmagań udało się nam na tyle przygotować auto, żeby na trzech kołach dotrzeć do drogi. Serwis dotarł do nas po sześciu godzinach od awarii. W tej sytuacji kontynuowanie rajdu było niemożliwe. Cieszymy się tylko, że koło urwało się właśnie w tym miejscu, a nie kilometr wcześniej, kiedy jechaliśmy wąską i krętą półką skalną na wysokości ponad 100 metrów. Niestety dla nas to już koniec rywalizacji, naprawa auta jest praktycznie niemożliwa, a starty nie do odrobienia.

Drugi etap z Matmaty do Nalut w Libii wygrała załoga Cristian Lavieille - Francois Borsotto. Krzysztof Hołowczyc i Jean Marc Fortin z Orlen Teamu przyjechali na metę z szóstym czasem. W klasyfikacji generalnej zajmowali piąte miejsce. Beaupre był 48.

Trzeci etap w całości został rozegrany już na libijskich bezdrożach. 359-kilometrowy odcinek był bardzo szybki – zawodnicy mogli wybierać spośród kilku równoległych tras i pędzić z gazem wciśniętym do spodu. Hołek perfekcyjnie wykorzystał te warunki i na mecie zameldował się z przewagą blisko 10 minut nad kolejnym zawodnikiem. Pozwoliło mu to objąć prowadzenie w rajdzie, choć na plecach czuł oddech drugiego w klasyfikacji Christiana Lavieille. Kierowca Proto Dessoude tracił do niego tylko 34 sekundy. Piotr Beaupre po trzecim etapie plasował się na 36. pozycji.

Etap czwarty z Al Qaryat do Idri miał 623 km, w tym oes liczył 459 km. Hołowczycowi szło dobrze do momentu awarii chłodnicy. Polak ratował się dolewając wodę i starając się prowizorycznie załatać dziurę, ale i tak stracił prawie 55 minut do zwycięzcy etapu Dominique’a Housieaux. W „generalce” spadł na szóstą pozycję, a prowadzenie w rajdzie objął kierowca BMW X5 Orlando Terranova. Piotr Beaupre awansował dziś na 25. miejsce.

- Mieliśmy dziś nieprawdopodobnego pecha - opowiada Krzysztof Hołowczyc na mecie IV etapu. - Gdzieś około 200. kilometra, w momencie, gdy wyprzedzał nas Dominique Housieaux na swoim buggy Schlesser Original, spod jego kół spadł na nasz samochód prawdziwy grad kamieni. Wybiły one nam szybę, uszkodziły zderzak, ale co najgorsze podziurawiły też chłodnicę. Nic tylko usiąść i płakać. Natychmiast rzuciliśmy się do naprawy, ale na środku pustyni to bardzo trudna sprawa. Mieliśmy na szczęście na wyposażeniu naszego Nissana jakieś podstawowe narzędzia, klej szybkoschnący, opaski, taśmy klejące, itp. Nie wiem jakim cudem udało mi się jakoś połatać i w miarę uszczelnić chłodnicę. Do mety jechaliśmy już powoli na resztkach zapasów wody, uzupełniając co chwilę przeciekającą chłodnicę. Straciliśmy prawie godzinę, właśnie do Housieaux, który okazał się zwycięzcą dzisiejszego etapu. Taki pech, ale zarazem szczęście, że udało się nam naprawić usterki, bo niewiele brakowało, żebyśmy w tak przypadkowy sposób odpadli z rajdu. Po raz kolejny przekonaliśmy się jak ważne w rajdach terenowych jest być dobrym mechanikiem, a w zasadzie rzec można McGyverem. Dzisiejsza trasa była bardzo szybka, ale przy tym bardzo dziurawa, co faworyzowało samochody typu buggy, co zresztą widać w wynikach. Mój największy rywal Christian Lavieille też miał kłopoty, zakopał się i stracił 44 minuty. Po dzisiejszym etapie klasyfikacja wywróciła się więc do góry nogami. Spadliśmy chyba na szóste miejsce w generalce. Na szczęście przed nami jeszcze pięć długich etapów, więc postaramy się odrobić straty z dzisiejszego dnia.

Text: Arek Kwiecień


{artsexylightbox autoGenerateThumbs="true" path="images/stories/Sport/Tunezja2008/2" previewHeight="67"}{/artsexylightbox}