TERENOWO.PL to założony w 2007 roku portal motoryzacyjny poświęcony pojazdom i sportom off-roadowym. Popieramy wyłącznie legalną jazdę w terenie, sprzeciwiając się bezmyślnemu niszczeniu przyrody, rozjeżdżaniu szlaków turystycznych i płoszeniu zwierząt. Chcesz pokazać, jakim jesteś off-roaderem? Zapisz się na rajd i stań do rywalizacji z innymi zawodnikami.

Prestiżowy i mocno obsadzony Rajd Sardynii rozpoczął się w sobotę od krótkiego prologu, na którym Rafał Sonik okazał się najlepszy, choć musiał podzielić się pierwszym miejscem z Francuzem Sebastienem Sounday. Obaj zawodnicy uzyskali identyczny czas 2 min. 14 sekund i 60 setnych. – To zupełnie niecodzienne zdarzenie. Chyba zachowam sobie na pamiątkę wydruk z oficjalnymi wynikami – śmiał się na mecie krakowianin.
W niedzielę na I etapie szczęście go jednak opuściło. Tykającą niemal dosłownie bombą był silnik jego quada, który według wskaźników nagrzewał się do temperatury 130 stopni, podczas gdy przy 118 istnieje już niebezpieczeństwo wybuchu. - Sprawcą tej awarii była elektryka i elektronika. Straciłem ładowanie, a więc światła, przewijarkę od roadbooka, a co najgorsze – starter. Kiedy klinowałem się w skałach, silnik gasł i musiałem sam obracać quada przodem do dołu, staczać go, wskakiwać i odpalać na tzw. „pych”. Często trzeba było potem dłuższy czas szukać miejsca do zawrócenia. Pchałem, ciągnąłem, przestawiałem. Kiedy ruszałem, to wskazówka temperatury silnika wędrowała od razu w górę i robiło się nerwowo. Ciężka praca siłowa przy reanimowaniu quada kosztowała Sonika mnóstwo sił. – Podczas manewrów z wypychaniem, żeby kompletnie się nie zagotować musiałem zdejmować kask i gogle. Wyjeżdżałem na szczyt, zostawiałem silnik na wolnych obrotach, schodziłem po mój kask i znów drapałem się na górę. Myślałem, że wyzionę dziś ducha – komentował. Mimo przeciwności losu Polak stracił do lidera stosunkowo niewiele – tylko 27 minut i w klasyfikacji rajdu zajmował trzecią lokatę.
W poniedziałek skończyły się problemy techniczne z quadem, ale to nie oznaczało, że drugi etap rywalizacji w Rajdzie Sardynii Rafał Sonik ukończył bez przygód. Ze względu na formalne nieporozumienie kapitan Poland National Team wyjechał na trasę jako ostatni zawodnik, w dodatku z karą 14 minut (wcześniej otrzymał jeszcze regulaminowa 15-minutową kara za wymianę silnika). Musiał w kurzu i na rozjeżdżonym już mocno podłożu nadrabiać straty, wyprzedzając rywali.
Na III etapie Rafał Sonik trochę pomógł losowi, stosując na starcie trzeciego etapu zagranie taktyczne. – Powiedziałem Mohamedowi na starcie, że nie mam nic do stracenia i będę dzisiaj cisnąć. Tak też zrobiłem, ale na pierwszym oesie on jechał jeszcze szybciej i zbudował sobie siedmiominutową przewagę. Po serwisie powtórzyłem swoje stwierdzenie, a on wystrzelił jak z procy. Zapomniał prawdopodobnie, że dziś mamy etap maratoński i przede wszystkim trzeba szanować sprzęt – mówił quadowiec.
Szarżujący Mohamed Abu-Issa na trasie zderzył się z błądzącym motocyklistą i zaprzepaścił szansę na zwycięstwo w rajdzie. Polak awansował na 2. miejsce w „generalce”, ale do lidera Sebastiena Soudaya wciąż tracił sporo. Do mety rajdu pozostawały zaś już tylko dwa etapy...
Trasa etapu czwartego ponownie została podzielona na dwa odcinki specjalne. Pierwszy, niespełna 50-kilometrowy Sonik zakończył na drugim miejscu. – Zgubiłem się na początku i straciłem około sześć minut. Potem sporo nadrobiłem, ale Soudey był minimalnie szybszy. Ta część trasy była skalista, a on ma założone nieco wyższe opony, dzięki czemu ma większy prześwit i może szybciej jechać. Ja nie ryzykuję takiego rozwiązania, bo można łatwo spalić sprzęgło, albo popełnić prosty błąd i zrobić „rolkę”. Francuz dzisiaj turlał się z quadem i uszkodził oprzyrządowanie nawigacyjne, ale zdołał naprawić usterki w strefie serwisowej – relacjonował krakowianin.
Kapitan Poland National Team również miał przygody i choć z wyraźną przewagą wygrał drugi, 66-kilometrowy oes, nie uniknął twardego lądowania. - Minąłem na trasie kłąb drutu kolczastego ze starego płotu. Po kilkudziesięciu metrach mój quad stanął w miejscu, a ja wyleciałem przez kierownicę. Kiedy się pozbierałem okazało się, że cały tył quada jest owinięty drutem – hamulec, ośka, zębatki, koła, łańcuch. Na szczęście mam tzw. „McGyvera”, którym rozcinałem drut. Trasa była wąska więc ją zablokowałem. Za mną czekali quadowcy, a ja w pocie czoła walczyłem z tą kolczastą plątaniną – śmiał się mocno zmęczony Sonik. Po tym przymusowym postoju lider Pucharu Świata utrzymał prowadzenie i dojechał samotnie do mety, nie popełniając błędów nawigacyjnych.

Text: Kajetan Cyganik, AK
Klasyfikacja Rajdu Sardynii:
1. Rafał Sonik (POL) 20:13.57
2. Sebastien Souday (FRA) + 7.27
3. Stephane Marthoud (FRA) + 6:23.18
Klasyfikacja Pucharu Świata FIM:
1. Rafał Sonik 77 pkt
2. Mohamed Abu-Issa 35 pkt
3. Eduardo Marco Echaniz 17 pkt