
Zawodnicy pokonają cztery etapy o łącznej długości 1525,11 km, a w tym tylko 25 km dojazdówek. Dla Nassera Al-Attiyaha będzie to pierwszy start w rajdzie terenowym od czasu słodko-gorzkiego Dakaru 2013, z którego musiał wycofać się przed czasem, ale na którym jego zespół (wraz z Carlosem Sainzem) zwyciężył 5 z 8 etapów. Nasser do Kataru przyjeżdża po dobrej „rozgrzewce”, jaką był dla niego Rajd Portugalii, w którym zajął 5. miejsce. Po przesiadce z Forda Fiesty RS WRC do Demona Buggy V8 zamierza walczyć o najwyższe lokaty. Zwłaszcza, że jego zespół ostatnio nie próżnował. - Przed Dakarem 2013 mieliśmy tylko 3 miesiące na testy nowego auta - mówi Al-Attiyah. - Teraz mamy dla siebie cały rok, w trakcie którego zamierzamy się dobrze przygotować na kolejną próbę. Przed zawodami w Katarze spędziliśmy kilka dni na pustyni, pracując nad autem, a konkretnie nad zawieszeniem. Cieszę się, że mogę stanąć do walki przed własną publicznością. Jestem zadowolony z szybkości, jakiej nabrałem na Rajdzie Portugalii, która dodała pewności siebie mojemu teamowi.

W dwóch rozegranych już rundach Pucharu Świata FIA – w rajdzie Italian Baja i Abu Dhabi Desert Challenge – Krzysztof Hołowczyc zajął odpowiednio 2. i 5. miejsce. Jego najgroźniejszym rywalem w walce o prestiżowy tytuł jest Jean-Louis Schlesser. Szef zespołu Monster Energy X-raid Team, Sven Quandt, jest dobrej myśli: - Na poprzednich rundach Krzysztof pokazał, że jest w wyśmienitej formie, i jestem przekonany, że podobnie będzie w Katarze. Schlesser jest bardzo wymagającym przeciwnikiem, więc czeka nas ciężka praca, by pokonać go w wyścigu o punkty.
Dobrej myśli przed rozpoczęciem SCCR jest Martin Kaczmarski, który na poprzednim rajdzie Abu Dhabi Desert Challenge zajął dobrą, 10. pozycję, startując po raz pierwszy nową Toyotą Hilux. – W Abu Dhabi próbowałem różnych technik pokonywania wydm, starałem się znaleźć optymalne dla mnie rozwiązanie – mówi kierowca Lotto Team. – W Katarze będziemy pracować nad szybkością i techniką. Nasz główny cel jest ciągle ten sam. Podczas każdego rajdu jesteśmy skoncentrowani przede wszystkim na jednym – na dojechaniu do mety, a jak zdobędziemy przy tym kolejne punkty w klasyfikacji,

Po dobry wynik do Kataru wybiera się Rafał Sonik, który w ubiegłym roku wygrał rywalizację w klasie ATV. Rywali ma niewielu (tylko ośmiu), ale zacnych: - To najlepsi specjaliści w swojej dziedzinie – mówi krakowianin. - Po Abu Dhabi Desert Challenge byłem bardzo zadowolony ze swojej jazdy i mam nadzieję, że teraz będzie jeszcze lepiej. Tam celem było podium. Teraz natomiast jest to miejsce lepsze niż trzecie. Pustynia wokół Abu Zabi jest niemalże w stu procentach piaszczysta. Ta w Katarze w niczym jej nie przypomina. Jest kamienista, pełna głazów, a skały są tu ostre jak brzytwa, więc trzeba przyjąć zupełnie inną strategię jazdy. W ubiegłym roku wygrałem, bo jechałem niesamowicie miękko. Jak tylko widziałem, że wjeżdżamy w skały i kamienie, to przyjmowałem tempo wręcz dakarowe. Mogłem jechać dwa razy szybciej, ale wiedziałem, że wtedy na pewno się na coś nadzieję. Jechałem więc wolniej, a inni się „nadziewali”. Rzeczą, na którą z pewnością trzeba będzie uważać to nawigacja. W ubiegłym roku krążyłem na dwóch etapach. Jest tu bez liku dróżek, ścieżek i przełączek, w których nie trudno stracić z oczu właściwą drogę.
W Katarze jest również Kuba Przygoński, który podobnie jak dwa tygodnie wcześniej w Abu Zabi będzie zmagał się z tak silnymi konkurentami jak Marc Coma, Paulo Goncalves, Joan Barreda czy Pal Anders Ullevalseter.
AreK, fot. MCH, Red Bull, X-Raid