Wydrukuj tę stronę

Sobota na Italian Baja 2012 – wzloty i upadki

marzec 17, 2012
IMG_1370Przebita opona i lądowanie na boku w rowie L200 Adama Małysza (a w konsekwencji duża strata czasowa), spalone sprzęgło w Pajero Pawła Molgo i uszkodzona skrzynia biegów w Land Cruiserze Szymona Ruty to problemy, z którym borykali się w sobotę nasi reprezentanci na rajdzie Italian Baja 2012. Jedynie Hannę... Sobotę ominęły dziś kłopoty.

Z awariami i kłopotami borykali się zresztą nawet najlepsi, w tym sam Boris Gadasin - główny faworyt rajdu, który w tym roku już na pewno nie wywalczy czwartego zwycięstwa. Niedługo po starcie jego G-Force nadział się podwoziem na skały, a zniszczenia skutecznie unieruchomiły pojazd.  Rewelacyjnie poczyna sobie natomiast Holender Peter Van Marksteijn, który zalicza swój pierwszy rajd Toyotą Hilux zbudowaną przez Overdrive. Jedzie zdecydowanie najdynamiczniej, pięknie bierze zakręty, na hopkach wyskakuje 2 metry w górę. Na szybkiej, kamienistej trasie przydaje się jego doświadczenie wyniesione z rajdów WRC. Jeśli Toyota wytrzyma takie traktowanie, w niedzielę ma szansę sięgnąć po zwycięstwo.

Rywale nie zmierzają jednak tanio sprzedać swojej skóry.  O ile pierwszy z sobotnich oesów wygrał Van Marksteijn, najlepszy czas drugiego przejazdu uzyskał Jean-Louis Schlesser, który jednak w tym roku jedzie niestety „w kratkę” i w klasyfikacji generalnej jest dopiero ósmy. Honoru G-Forców stara się bronić Vladimir Vasiliev, który jest obecnie wiceliderem ze stratą 62 sekund do prowadzącego. Niedaleko czyhają ponadto tak znakomici kierowcy jak Tony Gardemeister czy Mirek Zapletal...

Czech, którego autami jadą w tym rajdzie dwa nasze teamy, na Italian Baja nie walczy jednak za wszelką cenę o zwycięstwo. Mila Janacek, jego pilot, zdradził nam, że jadą oszczędnie, bowiem za dwa tygodnie chcą wziąć udział w Abu Dhabi Desert Challenge, a potem Sealine Rally w Katarze. Jeśli ich BMW nie będzie po włoskiej rundzie wymagało naprawy, już w poniedziałek zostanie zapakowane do kontenera i wysłane do Emiratów Arabskich. Inni zawodnicy biorący udział w Italian Baja też podobno wybierają się na start kolejnych rund Pucharu FIA, ale są w bardziej komfortowej sytuacji. Khalif Al-Mutaiwei, który w Pordenone nie zachwyca, od X-Raidu wypożyczył podobno dwa (!) MINI (teraz wyjaśnia się zagadka różnych tablic rejestracyjnych – w Abu Dhabi czeka MINI, którym w Dakarze startował Hołek), natomiast Boris Gadasin i Vladimir Vasiliev planują wysłać swoje G-Force'y... samolotem. Niektórym nie można odmówić determinacji...

Adam Małysz i Rafał Marton
, którzy od Zapletala wypożyczyli na ten rajd Mitsubishi L200, sobotnie odcinki pokonali z przygodami. - Początek był bardzo fajny, dobrze nam się jechało – opowiada Adam Małysz. - Później złapaliśmy kapcia – musieliśmy wymienić koło, co zabrało nam trochę czasu. I na koniec pierwszego przykry incydent: na ostatnim wirażu, 50 metrów przed metą, wpadliśmy do rowu, lądując na boku. Pomogli nam kibice, których zorganizował stojący akurat w tym miejscu Mariusz Ryczkowski. Ale gdy już staliśmy na kołach z rowu i tak długo nie mogliśmy wyjechać. Kosztowało nas to wiele cennych minut. Drugi oes był już spokojniejszy, ale niestety utknęliśmy w kurzu za jadącym wolniej Rosjaninem, którego nie mogliśmy wyprzedzić. Ilekroć do niego dojeżdżaliśmy, kurz uniemożliwiał atak. Dla nas najważniejsze jest jednak to, że jesteśmy tu na treningu, fajnie, że z nutką rywalizacji. Jeżdżę od kwietnia, tak więc cudów nie ma, dużo jeszcze nauki przede mną. Mam świadomość, że popełniam jeszcze błędy, cały czas brakuje mi doświadczenia. Większość zawodników, którzy tu startują, jeździ już od dawna. Ale myślę, ze jest dobrze. Przesiedliśmy się na L200, które mnie pozytywnie zaskoczyło i z którego jestem bardzo zadowolony. Te „przeskoki” mam bardzo duże: najpierw z benzynowego Porsche na Pajero, takiego poczciwego „dieselka”, ale bardzo wytrzymałego - to była super decyzja, że pojechaliśmy nim na Dakar. A teraz dużo szybsze L200. Muszę poznać jego możliwości i ćwiczyć własne umiejętności. Diesel czy benzyna to rzecz nie tyle istotna dla mnie, co dla Rafała, który jest znacznie większym ode mnie specjalistą, a ja mu ufam, bo jak do tej pory zawsze miał dobre pomysły. Wiadomo, że najlepsze diesle to BMW, MINI, ale to bardzo drogie auta i teamy. Z Mirkiem Zapletalem mamy dobry układ, łączą nas więzi koleżeńskie. Stąd pomysł na wypożyczenie L200. Na start w Italian Baja zdecydowaliśmy się niemal w ostatnim momencie – akurat Mirek jechał tu dużą grupą, miał wolne L200, które mógł nam zaoferować.  Kolejne nasze poczynania uzależnione są od wysokości budżetu, rozmów ze sponsorami, które trwają, a niektóre dopiero się rozpoczynają. Chcielibyśmy jak najwięcej jeździć i trenować. Puchar Świata jest ciężki, to dla mnie wysoka półka. Ale Rafał przekonał mnie, że starty w rajdach to zupełnie co innego niż zwykłe testy czy treningi. Na zawodach też można się wiele nauczyć.

Po naukę do Włoch przyjechała również Hanna Sobota, która od Zapletala wypożyczyła (zdaje się, że na dłużej...) Mitsubishi Pajero. - Mój występ to ciągła nauka skrzyni biegów i sprzęgła – mówi jedyna kobieta wśród kierowców biorących udział w Italian Baja. - Pierwszy odcinek przejechałam bardzo delikatnie i ostrożnie, by nie ryzykować. Ale nawet bardzo starając się, nie mogłam uniknąć wszystkich niespodzianek. Raz, gdy puszczałem szybsze auto, zjechałam nieopatrznie na grząskie pole, które nieźle nas zassało. Ledwo się stamtąd wyratowałam! Drugi odcinek pokonałam już znacznie odważniej, co od razu miało odzwierciedlenie w wynikach – byłam o minutę szybsza. Tak sobie jedziemy: powolutku, bezpiecznie, bez szaleństw. Mój samochód jest fantastyczny! To pancerna „Stokrotka”. Wybacza błędy i jest mi coraz bardziej posłuszna. Z dzisiejszej trasy najbardziej zapamiętałam długie szutrowe proste, na których można było bez obawy wcisnąć pedał gazu, oraz przejazdy przez rzekę – trudne z powodu coraz głębszych kolein. W niedzielę pokonujemy tę samą trasę, ale pod prąd i uważam, że będzie ciężko!

Niestety obie polskie załogi grupy T2 sobotnie odcinki pokonały z włączonymi światłami awaryjnymi. W Pajero Pawła Molgo padło sprzęgło, a w Land Cruiserze Szymona Ruty – skrzynia biegów. - Chcieliśmy dziś nawiązać walkę z Włochami, ale już na pierwszym odcinku, po mniej więcej 20 kilometrach spaliliśmy sprzęgło i odtąd musieliśmy bardzo uważać – relacjonuje kierowca NAC Rally Team. - W pewnym momencie w ogóle straciliśmy biegi. Szukaliśmy wody, by schłodzić sprzęgło, ale pech chciał - akurat nic nie było. Przez chwilę mieliśmy nawet wrażenie, że się palimy – zatrzymałem auto i mój pilot Janusz wysiadł, by zobaczyć, co się dzieje. Pomiędzy pierwszym a drugim odcinkiem było za mało czasu na serwis, żeby cokolwiek zrobić, dlatego drugi oes pokonaliśmy nie w pełni sprawnym autem. Udało się, dojechaliśmy, choć było to bardzo stresujące doświadczenie - zwłaszcza gdy jechaliśmy w kopnym terenie, lub pokonywaliśmy rzekę. Oczywiście dojechaliśmy ze stratą czasową, ale myślałem, że będzie gorzej. W grupie T2 zajmujemy 7. lokatę, a do 5. i 6. tracimy 4-5 minut. Wydaje się to dużo, ale jeszcze wszystko jest możliwe.  W niedzielę chcielibyśmy pojechać już normalnym tempem i porównać czasy z Włochami, którzy – to oczywiste – czują się jak u siebie w domu. Trasa jest bardzo fajna, zróżnicowana, niesamowitym uczuciem są wielokrotne przejazdy przez rzekę, w w zasadzie strumyki, które tworzą tę rzekę. Ponadto bardzo fajne, szybkie szutry. Czasem T-dwójką można pędzić 150-160 km/h!

- Niestety od razu na początku pierwszego oesu okazało się, że auto wymaga znacznie delikatniejszego traktowania niż przywykliśmy do tego, startując w rajdach konwencjonalnych – mówi kierowca Orlen Team. - Po 10 kilometrach uszkodzeniu uległa skrzynia biegów, zostaliśmy wyłącznie z czwartym biegiem. Nie dało się w ten sposób kontynuować ścigania. Musieliśmy wymienić wadliwy element za co otrzymaliśmy sporą karę, która jednocześnie przekreśliła naszą szansę na dobrą pozycję. Drugi odcinek specjalny pojechaliśmy znacznie lepiej. Cały czas się uczymy, jedziemy na tyle, na ile pozwala nam auto klasy T2 i czasami mam wrażenie, że dochodzimy do granic możliwości tego samochodu, który w zasadzie jest w seryjnej specyfikacji. Szukamy swojego tempa.

Na półmetku rywalizacji Małysz zajmuje 18. pozycję w „generalce”, Molgo 26., Sobota 29., a Ruta 33. W Italian Baja  bierze udział również Kuba Przygoński. Po dwóch dniach ścigania motocyklista ORLEN Team, jadący jako jedyny w stawce na dużym dakarowym motocyklu jest czwarty, jego strata do lidera nie jest jednak znaczna i wynosi 3’15, jednocześnie Kuba traci wyłącznie 7 sekund do poprzedzającego go Alexa Zanotti. W niedzielę zawodnicy pokonają te same oesy co w sobotę (czyli razem ponad 160 km), ale przemieszczając się w przeciwnym kierunku.

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

ITALIAN BAJA 2012 - klasyfikacja po sobotnim etapie
Miejsce Kierowca Pilot Auto Grupa Czas Strata
1 P. VAN MERKSTEIJN (NLD) E. CHEVAILLIER (BEL) TOYOTA HILUXOVERDRIVE T1/1 1:59'13
2 V. VASILYEV (RUS) V. YEVTYEKHOV (RUS) G-FORCE PROTO T1/1 2:00'15 1'02
3 T. GARDEMEISTER (FIN) A. PETERSONS (LVA) MITSUBISHI PAJERO T1/1 2:01'05 1'52
4 M. ZAPLETAL (HUN) M. JANACEK (CZE) BMW X3 T1/2 2:01'47 2'34
5 B. NOVYTSKYI (UKR) I. KONDRATIIEV (UKR) G-FORCE PROTO T1/1 2:04'07 4'54
6 C. CASUNEANU (ROU) M. ZANI (ITA) MITSUBISHI MPR13 T1/1 2:04'49 5'36
7 P. LARINI (ITA) P. MUSACCHIA (ITA) MITSUBISHI L 200 T1/2 2:05'01 5'48
8 J. SCHLESSER (LUX) K. ZHILTSOV (RUS) SCHLESSER ORIGINAL T1/3 2:05'45 6'32
9 Z. PORIZEK (HUN) M. SYKORA (HUN) TOYOTA HUMMER T1/1 2:06'04 6'51
...11 K. AL MUTAIWEI (UAE) A. SCHULZ (DEU) MINI ALL4RACING T1/2 2:07'04 7'51
...18 A. MALYSZ (POL) R. MARTON (POL) MITSUBISHI L200 T1/1 2:13'27 14'14
...24 C. SALVI (ITA) L. SALVI (ITA) MITSUBISHI PAJERO T2/2 2:26'43 27'30
...26 P. MOLGO (POL) J. JANDROWICZ (POL) MITSUBISHI PAJERO V68 T2/2 2:31'19 32'06
...29 H. SOBOTA (POL) M. MARTON (POL) MITSUBISHI PAJERO T1/2 2:45'46 46'33
...33 S. RUTA (POL) S. ROZWADOWSKI (POL) TOYOTA LAND CRUISER T1/2 4:47'13 2:48'00
- B. GADASIN (RUS) D. SHCHEMEL (RUS) G-FORCE PROTO T1/1 SS 2

12_italianbaja_05_003