Baja Gothica 2014 – Wilk pożera rywali

10402913_10152960138798136_4044315246298319935_n„Ostatni będą pierwszymi” - głosi stare porzekadło, które rzadko jednak sprawdza się w motosporcie, gdzie sekundy ważą często tyle co złoto. Na rozegranym w ostatni weekend rajdzie Baja Gothica 2014 stała się rzecz niecodzienna – ostatnia załoga na prologu: Wojciech Tolak i Maciej Szurkowski okazała się pierwszą na mecie zawodów!  

Baja Gothica – 580-kilometrowy rajd cross-country (380 km oesów + 200 km dojazdówek) organizowany przez doświadczoną ekipę Gothic Rally – zgromadził na starcie blisko 50 ekip. Długa trasa skondensowana w czasie 2 dni była dużym wyzwaniem – oznaczała jazdę w ciągłym pośpiechu pod nieustającą presją rywali. W takich warunkach łatwo popełnić błąd, a nawet poważnie uszkodzić pojazd. Regulamin zawodów dostosowany do przepisów PZMot (rajd oficjalnie otrzymał status rundy kandydackiej) dawał m.in. bardzo ograniczony czas na ewentualną naprawę. Ostatecznie jednak – co wielu zawodników przyjęło z ulgą – organizatorzy zdecydowali o zamianie statusu parku zamkniętego na „przedstartowy park zamknięty”, umożliwiając pracę nad maszynami w nocy, co kilku ekipom pozwoliło dalej rywalizować w rajdzie.

A jechać warto było do samego końca, bo trasa sprawiała mnóstwo przyjemności. Dla zawodników przygotowano trzy oesy: na poligonie w Czarnym, na polach... uprawnych (za zgodą ich właściciela – Emmanuela Laffineuse'a, który również uczestniczył w rajdzie) oraz na starym poligonie czołgowym w Okonku. Nie zabrakło kluczenia między drzewami, jazdy na pełnym gwizdku po szutrach, kurzenia na słynnych „kaloryferach”, dalekich lotów na „hopkach” i walki na czołgowisku. Hitem były odcinki wyznaczone wśród rosnącego zboża, w którym wykoszono pasy dla rajdówek. Zawodnicy chwalili dobrze przygotowany roadbook i sprawne zabezpieczanie dróg dojazdowych, dzięki czemu nikt w polu nie spotkał się z traktorem.

- Walka była „straszna”! - mówi Wojciech Tolak, który w tym sezonie startuje nowo zbudowanym Wilkiem. - Po prologu, na którym zajęliśmy ostatnie miejsce, choć wcale nie wydawało mi się, że aż tak się ociągam, udało nam się na koniec pierwszego dnia awansować na czoło „generalki”. Wiedzieliśmy, że aby utrzymać to miejsce przed bardzo szybkim Hummerem Piotra Białkowskiego, musimy dalej atakować. Wilk pokazał, na co go stać. Po szutrach pędziliśmy z prędkością nawet 160 km/h. Szczególnie zadowolony jestem z pracy zawieszenia, o które zadbał Dominik Samosiuk.  A najbardziej z faktu, że do mety dotarliśmy bez żadnych strat. Dwudniowa walka, w której dawaliśmy z siebie wszystko, nieustanna kontrola lusterek, w których spodziewaliśmy się widoku zbliżającego się rywala, sprawiły, że do dziś czuję szaleńcze tempo tych zawodów.

Na mecie drugiego dnia rajdu załoga Wilka została sklasyfikowana na 2. miejscu za Piotrem Białkowskim i Bartoszem Momotem, którzy startowali kupionym u Mirka Zapletala Hummerem H3 Evo. Załoga Bewy otrzymała jednak 20 minut kary za ominięcie trasy, co zepchnęło ją na 3. miejsce w „generalce”, ale pozwoliło zwyciężyć w klasie Sport. W pierwszej trójce klasyfikacji generalnej miejsce między Wilkiem (który triumfował przy okazji w klasie Otwartej) i Hummerem zajął Kamil Wiśniewski – najlepszy zawodnik startujący „ośką”.

Dobre wyniki osiągnięte przez nowego Wilka – na MT Rally i Baja Gothica – skłoniły jego załogę do zapisania się do klasy cross-country na rajd Breslau Rallye. - Na „Drezno” wracam po latach przerwy, w czasie których rajd miał charakter mocno przeprawowy - mówi Wojtek Tolak. - Ale zmienił się organizator, a wraz z nim formuła zawodów, dlatego postanowiłem wrócić na trasy, po których dawno, dawno temu zaczynałem jeździć... UAZem!

W pozostałych klasach zwycięstwo w Baja Gothica odnieśli: w klasie Moto - Wojciech Zambrzycki (w „generalce” był 4.), w klasie Seryjnej – Tomasz Stokłosa i Karol Trzebny (7.), w klasie Q4K – Rafał Kosiedowski (11.), a w klasie UTV – Nikodem Suzin i Michał Pielużek (15.).      
 
- Chciałbym bardzo podziękować osobom, które pomogły nam w organizacji zawodów - mówi Andrzej Derengowski, dyrektor Baja Gothica. - Jestem szczęśliwy, że kieruję tak wspaniałym zespołem ludzi. To nie tylko sprawdzone osoby, które pracują z nami od lat, ale również wolontariusze, którzy dołączyli do nas w tym roku. Jestem pod ogromnym wrażeniem zapału i profesjonalizmu fantastycznej młodzieży (w większości dziewczyn!) z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Jana Pawła II w Czarnem, z klasy o profilu policyjnym – dzięki nim jeszcze nigdy nie mieliśmy tak sprawnie zabezpieczonej trasy na zawodach. Pomagali nam również jednostki wojskowe stacjonujące w Czarnem pod dowództwem pułkowników Sławomira Milewskiego i Andrzeja Murawskiego (trasy wyrównały czołgi), Zakład Karny w Czarnem kierowany przez dyrektora Wojciecha Brzozowskiego (który udostępnił miejsca noclegowe dla organizatorów, a także sale na biuro zawodów i konferencje) i jak zawsze – Lasy Państwowe. Chciałbym wszystkim bardzo podziękować za wspólną pracę. Cieszę się, że już tak wielu mieszkańców Czarnego nazywa Baja Gothicę „naszym rajdem”. Choć wiele rzeczy udało się, w przyszłości będziemy starali się być jeszcze lepsi (np. w kwestii obliczania czasów).

W tym roku nie odbędzie się druga z imprez przygotowywanych dotąd przez Gothic Rally – maraton Transgothica. Trwają obecnie rozmowy, aby zawody te również dostosować do wymogów PZM, zachowując jednak ich dotychczasowy charakter rajdu amatorskiego. Ekipa Baja Gothica deklaruje jednak gotowość do zorganizowania jesiennej rundy RMPST.

Text: Arek Kwiecień, fot. Robert Mazur / e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Więcej zdjęć: https://www.facebook.com/pages/TRANSGOTHICA/347214668135?fref=ts