Bakcyl pustyni - El Chott 2005


ElChott2005Zafascynowani pustynią planują występ w „Dakarze”. Wcześniej postanowili trochę potrenować...

Po raz pierwszy Tomasz Łukasik i Witold Fedorowicz wystartowali razem w roku 2004 w rajdzie Berlin-Wrocław. Odtąd szybka jazda samochodem po piasku stała się ich pasją, a obaj Polacy zaczęli nieśmiało marzyć o występie w „Dakarze”. By zdobyć niezbędne doświadczenie, w listopadzie ubiegłego roku wystartowali w rozgrywanym na piaskach Tunezji rajdzie El Chott – trzecim z najdłuższych rajdów pustynnych świata.

Ich rywalami było kilkadziesiąt ekip zagranicznych, w tym kilka teamów profesjonalnych, które El Chott traktowały jako próbę generalną przed zbliżającym się „Dakarem” 2006. Polska załoga, startująca 120-konną Toyotą Land Cruiser 3.0 TD, bez serwisu i z ograniczoną ilością części zamiennych, nie miała wielkich szans w starciu z „plastikowymi” Kia czy monstrualnymi Hummerami, wyposażonymi w kilkusetkonne silniki. Jednak to ona właśnie dotarła do mety w Salloum, zajmując 4. miejsce w klasyfikacji profesjonalistów! Pomimo olbrzymich problemów technicznych, 40-stopniowego upału i ciężkiej trasy o długości blisko 3000 kilometrów.

W międzyczasie wielu jej rywali dało za wygraną. Jedna z załóg porzuciła nawet na środku pustyni swego Unimoga, którym miała wystartować w „Dakarze”, a jej członkowie zostali ewakuowani do Europy z lekarską diagnozą załamania nerwowego.

Trudne chwile nie ominęły również Polaków. W połowie rajdu – na skutek awarii dyferencjału – ich samochód stracił napęd na tylną oś. Skuteczna naprawa w warunkach pustynnych okazała się niemożliwa, ale mimo to Tomasz Łukasik i Witold Fedorowicz postanowili kontynuować jazdę. Doświadczenie nabyte w pierwszych dniach rajdu już procentowało – nasi zawodnicy bez mrugnięcia okiem atakowali wydmy, które przed kilkoma dniami zatrzymywały w piasku koła sprawnej jeszcze Toyoty. I choć kilkakrotnie musieli uznać wyższość pustyni, w przedostatnim dniu rajdu zaskoczyli nawet samych siebie, wygrywając 400-kilometrowy etap! Może kiedyś sprawią nam równie miłą niespodziankę podczas występu w „Dakarze”?

text: Arek Kwiecień
foto: W. Fedorowicz, T. Łukasik


Artykuł opublikowany w miesięczniku "Auto Moto".