Cross-country Chechło 2016 – wilk syty i owca cała

Impreza cross-country na Pustyni Błędowskiej? Wydawałoby się, że to pomysł z góry skazany na porażkę. Pomijając fakt, że w grudniu większość aut rozebrana jest do ostatniej śrubki, a ich właściciele myślami są już przy kolejnym sezonie, pustynia jak dotąd wydawała się niedostępna dla off-roaderów, bowiem wjazd na nią obwarowany jest licznymi zakazami. Organizatorzy Cross-country Chechło dopięli jednak swego, a zlot odbył się w ubiegły weekend w zgodzie – co ważne – z prawem ludzkim oraz natury.

Chyba każdy organizator imprezy terenowej w Polsce, zanim zaprosił na nią zawodników, musiał – co zrozumiałe – postarać się o zgodę, a następnie sprostać wymaganiom służb odpowiedzialnych za ochronę przyrody. Niestety nie każdy wywiązuje się z tego obowiązku, a oliwy do ognia dolewają pseudooffroaderzy, którzy z zasłoniętymi twarzami i bez tablic rejestracyjnych rozjeżdżają polskie lasy. Nic dziwnego, że zdobycie pozwolenia na wytyczenie tras legalnego rajdu czy zlotu staje się z ich winy coraz trudniejsze. Wydawałoby się, że stowarzyszenie Pustynna Grupa Terenowa, które podjęło się organizacji imprezy na Pustyni Błędowskiej, stanęło w obliczu prawdziwej mission impossible, ale jego starania zwieńczone zostały sukcesem.  

- Realizacja imprez offroadowych przy braku odpowiedniej organizacji i wiedzy spowodować duże straty w środowisku przyrodniczym – mówi Dr Michał Węgrzyn, pracownik Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Brak porozumienia pomiędzy służbami ochrony przyrody, a świadomymi entuzjastami sportów terenowych, powoduje jedynie konflikty. Zlot Cross-country Chechło zorganizowany na Pustyni Błędowskiej będącej obszarem Natura 2000 jest dowodem na to, że można zaplanować w sposób świadomy i bezpieczny imprezę w obrębie cennych i chronionych siedlisk przyrodniczych. Mało tego realizacja tego typu imprezy może być przykładem czynnej ochrony siedlisk w obrębie obszaru Natura 2000. W przypadku Pustyni Błędowskiej istnieje duża potrzeba uruchamiania piasków na ściśle wyznaczonym i rozległym obszarze, tak aby cały czas były aktywne procesy wydmotwórcze. Sporty terenowe idealnie się do tego celu nadają. Warunek jest jeden - ustalenie racjonalnych zasad korzystania z obszaru pustyni, gdyż jest ona na tyle rozległa, że każdy na niej znajdzie coś interesującego. Pustynia Błędowska stworzona została przez człowieka, jak też człowiek przyczynił się do jej powolnego zarośnięcia. Duży nakład pracy i znaczne finanse w ostatnich latach pozwoliły przywrócić dawny charakter tego terenu, jednak dalsze zarządzanie tym obszarem musi opierać się na współpracy pomiędzy stronami zainteresowanymi rozwojem turystyki, rekreacją, sportami motorowymi, a stroną odpowiedzialną za ochronę przyrody oraz administracją państwową. Porozumienie jest możliwe, ale musi się opierać na wzajemnym zaufaniu budowanym poprzez wspólne projekty, imprezy, przedsięwzięcia. Wtedy na pewno przyniesie obopólne korzyści!

Uzyskane zgody pozwoliły organizatorom przygotować zlot, a zawodnikom wystartować w miejscu, które na co dzień jest dla nich zamknięte. Kilkanaście załóg z całej Polski skorzystało z tej możliwości i nie żałowało później podjętej decyzji. - Ominęliśmy z Tomkiem kilka ostatnich rund w Pucharze Polski i ucieszyliśmy się, że pojawiła się jeszcze okazja do pojeżdżenia przed końcem roku – mówi Janusz Ellert, który okazał się najszybszym kierowcą w klasie samochodów. -  Od dawna chciałem zobaczyć Pustynię Błędowską. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że jej fragment, na którym wytyczona została trasa, potrzebuje mechanicznego „przeczesywania” piasku. Bardzo cieszy mnie oczywiście wygrana w klasie i generalce samochodów, jednak tym razem muszę przyznać, że najmniej w tym zasługi nas jako kierowcy i pilota, a w zasadzie tylko samochodu. W miarę proste i szybkie, ale bardzo wyboiste piaszczyste odcinki,  wymagające dla samochodów z bardziej konwencjonalnym zawieszeniem czy T1-ek z ograniczonym skokiem, idealnie pasowały pod naszego Tacohila. Mimo to na przyszłość zaleciłbym i tak przynajmniej częściowe wyrównanie trasy. Mam nadzieje, że impreza w tej lokalizacji pojawi się w kolejnych edycjach i będzie się rozwijać. Słowa uznania dla organizatorów, że udało im się przygotować zawody w miejscu normalnie niedostępnym dla zmotoryzowanych i to zupełnie w zgodzie z naturą!

Na zlocie skorzystali zarówno miłośnicy off-roadu, jak i przyroda. Kompromis wypracowany przez członków Pustynnej Grupy Terenowej oraz otwarte na rozmowę, miejscowe władze daje nadzieję, że terenówki jeszcze nieraz będą miały okazję zagościć na pustynnych piaskach koło Chechła. Szkoda byłoby, gdyby szansę tę zaprzepaścili inni „off-roaderzy”, którzy nie mają na tyle odwagi, by wystartować w zawodach, ale za to uważają się za mistrzów, rozjeżdżając turystów, dewastując przyrodę i strasząc zwierzęta. Może w zamian za to pokazaliby, na co ich stać, startując w kolejnej edycji Cross-country Chechło?  

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro