Dakar 2011 - finałowe odliczanie

mini-countryman-83Tylko godziny dzielą nas od startu rajdu Dakar 2011. Większość zawodników zaliczyła badania techniczne i rozgrzewa już silniki przed pierwszym etapem (w przenośni, bo tak naprawdę pojazdy znajdują się w parku zamkniętym). Na sobotę, 1 stycznia 2011, zaplanowany jest rozgrzewkowy przejazd z Buenos Aires do Victorii o długości 377 km. Prawdziwe zmagania rozpoczną się w niedzielę.

Polacy są już po badaniach technicznych. W czwartek sędziowie skontrolowali pojazdy m.in. Marka Dąbrowskiego, Jacka Czachora i Rafała Sonika. W piątek badaniom zostały poddane m.in. BMW X3 CC Krzysztofa Hołowczyca i ciężarowy MAN TGA Grzegorza Barana i Rafała Martona.

- W Buenos jest pięknie i gorąco - donosi Rafał Marton (średnia temperatura w styczniu wynosi w Argentynie 28 stopni Celsjusza – przyp. AK). - Dakarowi towarzyszy fantastyczna atmosfera. Jest niesamowite zainteresowanie, a ludzie są bardzo przychylnie nastawieni. Auto jest już w parc ferme, wszystko zapięliśmy na ostatni guzik i teraz mamy trochę wolnego. Do startu zostało bardzo niewiele czasu, więc każda chwila spokoju jest na wagę złota. Wieczór sylwestrowy spędzimy w kameralnej atmosferze, bez szaleństw. Wypijemy po lampce szampana i pójdziemy spać.

Dakar 2011 jest trzecim wspólnym startem Grzegorza Barana i Rafała Martona, a zarazem siódmym w karierze Rafała i piątym Grzegorza. Jedyna polska obsada w kategorii ciężarowej, która ubiegłoroczną edycję ukończyła na 20. miejscu, otrzymała numer 546. Team Speed Factory, podobnie jak poprzednio, wystartuje 530-konnym MAN-em TGA, którego prędkość maksymalna została ograniczona do 150 km/h.

- Chciałbym abyśmy w tym roku ponownie osiągnęli metę i mieli jak najmniej awarii – mówi Grzegorz Baran. - O rywalizacji z czołówką nie mamy co marzyć, bo od wielu lat króluje „fabryka” i nic nie jest w stanie tego zmienić. Dakar jest dla mnie cenną przygodą, maratonem, któremu towarzyszy niezwykła atmosfera. Mnóstwo kilometrów, trudnego do pokonania terenu, zmiennych warunków geograficznych i atmosferycznych sprawia, że rywalizacja w tej imprezie należy do ekstremalnie trudnych. Postaramy się jechać rozważnie i nie podejmować zbytniego ryzyka. Priorytetem jest znaleźć się na mecie w Buenos 16 stycznia.

Także wszyscy zawodnicy ORLEN Team są dobrze przygotowani do startu. Ostatnie dni poprzedzające rajd spędzają głównie na lekkich treningach fizycznych oraz relaksie psychicznym, choć nadal trwają jeszcze prace przygotowawcze sprzętu. Przed nimi czternaście etapów rywalizacji.  W klasie motocyklowej Polskę reprezentować będzie ostatecznie tylko dwóch zawodników - Krzysztof Jarmuż Honda Team Europe nie startuje.

Cały czas jesteśmy w wirze przygotowań – mówi Marek Dąbrowski. - Do ostatniej chwili pracujemy nad motocyklami. Do samego startu, aż do pierwszego odcinka będziemy coś zmieniać i przygotowywać. Patrzę jednak na kilka etapów w przód. Sprawdzam cały czas pogodę i trochę jestem zmartwiony. Na trasie drugiego i trzeciego etapu cały czas pada deszcz. Tam występują już górzyste tereny. Na odcinku specjalnym zrobi się więc błoto, które będzie bardzo trudno pokonać na dużym motocyklu, jakim startuję.

- Nie trenujemy już na motocyklach, choć udało się nam przejechać po lokalnej autostradzie - mówi Jacek Czachor. - Było sporo śmiechu, gdyż zapomnieliśmy gotówki, na stacji benzynowej nie można było płacić kartą i utkwiliśmy na tej stacji na kilka godzin. Staram się maksymalnie wypocząć i przygotować swoją psychikę do startu w tym długim maratonie. Dużo chodzimy i delektujemy się pysznymi, argentyńskimi stekami. Teraz jesteśmy w trakcie odbioru, jutro jest dzień wolny, a pojutrze start. Trzeba będzie szybko przejechać 370 kilometrów, a później być w rytmie rajdowym. Pomiędzy tymi dniami jest Sylwester, zamierzam go spędzić w łóżku, by w pełni skoncentrowanym ruszyć na trasę.

Krzysztof Hołowczyc, nasz tegoroczny rodzynek w klasie samochodowej (duet Sachanbiński-Rabiega ostatecznie nie startuje), po raz pierwszy w Dakarze poprowadzi nowego BMW X3 CC, którym chce powalczyć o wysokie miejsca. Odprawa poszła gładko: - Wszystkie dokumenty zostały wielokrotnie sprawdzone - mówił "Hołek". Tak profesjonalny zespół jak nasz nie może pozwolić sobie na pomyłki na tym etapie. Oczywiście samochód przeszedł już jedną odprawę w Europie przed nadaniem go na prom. W zasadzie był to tylko przejazd kontrolny. Jedyne co zostało restrykcyjnie sprawdzone to zgodność naszych ubrań z homologacjom. W tym roku nastąpiły zmiany w przepisach. Będziemy musieli jechać w kalesonach i koszulkach z długim rękawem. Obawiam się, że w będzie piekielnie gorąco.

Zdobywca tegorocznego Pucharu FIA w rajdach baja jest dobrej myśli na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem zawodów. - Dość solidnie przygotowywałem się fizycznie przed rajdem  - mówi. - Teraz już nie biegam, natomiast dużo chodzę. To bardzo dobrze reguluje rytm mojego organizmu. Dopiero tutaj uświadomiłem sobie, że na nasz sukces w zespole X-Raid będzie pracowało aż 90 osób. Mam nadzieję, że wszyscy kierowcy zespołu dojadą do mety. W sylwestra wypiję małą lampkę wina, a od pierwszego stycznia ORLEN Team rusza na trasę.

Oczy wszystkich kibiców zwrócone są na obrońcę tytułu – Carlos Sainza, który mimo ciążącej na nim presji zupełnie jednak się nie denerwuje. – Swój cel – zwycięstwo w Dakarze – już osiągnąłem – mówi „El Matador”. – To pozwala mi czuć się nieco bardziej zrelaksowanym przed startem. Nie zmienia to jednak faktu, że i w tym roku założenia mamy te same – wygrać Dakar. Nie zamierzam zmieniać mojej ubiegłorocznej strategii – będę jechał tempem, który mi odpowiada. Dakar to ekstremalne wyzwanie. Zobaczymy, czy to wystarczy, by znów zwyciężyć i czy będziemy mieć szczęcie. Walka będzie trudna.

Dakar 2011 – podobnie jak w ostatnich latach – będziemy relacjonowali na żywo na stronach Dakar.pl i Terenowo.pl. Zapraszamy do śledzenia naszych doniesień, komentowania, a przede wszystkim – kibicowania!
Text: Arek Kwiecień

{artsexylightbox autoGenerateThumbs="true" path="images/stories/Sport/Dakar2011_ready" previewHeight="67"}{/artsexylightbox}