Przygody na wydmach – III etap rajdu OiLibya Rally of Morocco

październik 17, 2013
Morocco2013_etap3_03250-kilometrowy, III etap rajdu OiLibya Rally of Morocco 2013 miał być według organizatorów jednym z najtrudniejszych w tegorocznej edycji zawodów i zapowiedzi te potwierdziły się. Wiele załóg przeżywało kłopoty, kilka zakończyło jazdę spektakularnymi wywrotkami. Polacy pustynny egzamin zaliczyli jednak na piątkę z plusem, w komplecie meldując się na mecie odcinka i osiągając przy tym dobre rezultaty.

LOTTO Team
Awaria półosi i urwane koło na wtorkowym etapie nie zniechęciły zawodników LOTTO Team Jarka Kazberuka i Robina Szustkowskiego. We środę nie spotkały ich żadne przygody. Na trzecim etapie Rallye du Maroc pokazali ducha walki i na mecie zameldowali się na czwartym miejscu w grupie ciężarówek T4, do której zostali ostatecznie przesunięci z grupy Open.

- Byłoby idealnie, gdyby nie wczorajszy dzień. Ale jak to się mówi – co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Tak było z nami. Mimo że mieliśmy mało czasu na regenerację i przygotowanie roadbooka, stawiliśmy się dzisiaj rano na starcie odcinka i walczymy dalej. Mogliśmy zająć wyższą pozycję, ale po drodze zatrzymywaliśmy się, żeby pomóc kilku załogom. Momentami, przez ilość piachu, jest ciężej niż na Dakarze. Pierwsze 160 kilometrów jechał Robin, muszę przyznać, że radził sobie bardzo dobrze. Jechał na tyle szybko i pewnie, że sporo nadrobiliśmy – powiedział Jarek Kazberuk.

We środę zawodnicy wrócili na wydmy. Tak jak zapowiadali organizatorzy, trasa wymagała dużego doświadczenia w nawigacji.

- Łatwo nie było – mówi Robin Szustkowski. – Organizatorzy przygotowali sprawiającą niespodzianki trasę. Szczególnie nawigacyjnie - niestety ominęliśmy jeden punkt kontrolny. Poza tym ilość piachu dzisiaj była powalająca. Niestety po wczorajszej awarii mamy problem z kołem. Żeby zmienić ciśnienie, wjeżdżając na wydmy, musimy się zatrzymywać, podobnie za wydmami. Całe szczęście dzisiaj obyło się bez awarii, dojechaliśmy na czwartym miejscu i staramy się odrobić jak najwięcej strat.

NAC Rally Team
Unimog Piotra Domownika, Janusza Jandrowicza i Przemysława Salety na wtorkowym etapie borykał się z przegrzewającym się silnikiem. Układ chłodzący okazał się sprawny, a przyczyną wzrostu temperatury było prawdopodobnie złej jakości paliwo. Przed trzecim etapem ciężarówka została zatankowana na innej stacji i kłopoty zniknęły, jak nożem uciął.

-  Bardzo obawialiśmy się tego etapu, ale udało się! - komentuje Paweł Molgo, szef zespołu NAC Rally Team. - Odcinek okazał się bardzo trudny, a zwłaszcza jego 50-kilometrowy fragment po wydmach, pokonywany na dodatek w upale. „Przygody” oczywiście nas nie ominęły. Już na 15. kilometrze odcinka w Unimogu pękł pasek klinowy, ale jego wymiana poszła szybko. Resztę trasy nasza załoga ciężarowa pokonała bezbłędnie, zmieściła się w limicie czasu i jest zadowolona z osiągniętego rezultatu. Z kolei naszą Toyotę „przygoda” spotkała na wydmach, gdzie pechowo zdjęliśmy oponę z felgi. Wymiana koła na piasku okazała się wcale nie taka prosta. Odcinek ukończyliśmy jednak w niezłej formie, zachowując drugie miejsce w naszej grupie, co nas bardzo cieszy. Co ciekawe, w klasyfikacji T2 zmienił się lider, a nasza strata do niego wynosi tylko 7 minut. Zresztą wszystkie auta z naszej grupy dzielą niewielkie różnice czasowe.

ORLEN Team
Marek Dąbrowski i Jacek Czachor walkę na trzecim etapie Rallye du Maroc zakończyli na szóstej pozycji i tym samym awansowali na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu.

250-kilometrową próbę najszybciej pokonał lider rajdu Orlando Terranova, który tym samym w generalce wypracował 24 minuty przewagi nad Patrickiem Sireyjolem, drugim na odcinku specjalnym. Etapowe podium uzupełnił Władimir Wasiliew, trzecie miejsce w wynikach rajdu należy jednak do Borisa Garafulica.

Marek Dąbrowski i Jacek Czachor sukcesywnie pną się w wynikach, codziennie awansując o kolejne miejsca. We środę zespół przeszedł prawdziwy chrzest na wydmach i test nawigacji. Po przejechaniu szybkiej kamienistej partii załoga zredukowała ciśnienie, by w dobrym tempie pokonać trudną, kopną część odcinka specjalnego.

- Cały OS przejechaliśmy bezbłędnie nawigacyjnie. Wczoraj - wczytując się w roadbook - wspólnie z zespołem zdecydowaliśmy, że zatrzymamy się na drugim punkcie pomiaru czasu i zredukujemy ciśnienie w ogumieniu, przed wydmami. Była to bardzo mądra decyzja, gdyż całą kopną partię przejechaliśmy bez najmniejszych problemów, co przełożyło się na dobry wynik – mówił Marek Dąbrowski.

- Operacja redukcji ciśnienia zajęła nam dosłownie około 2,5 minut, przy okazji sprawdziłem wszystkie ustawienia. Było to dla nas ważne, by przejść ten test i być gotowymi na taką ewentualność również w trakcie rajdu Dakar. Jednocześnie w dalszych etapach będziemy starać się jechać piaszczyste partie na tym samym ciśnieniu, co szybkie utwardzone szlaki. Musimy wyszkolić się również w pokonywaniu piachu na wyższym ciśnieniu, by być przygotowanymi na zróżnicowane etapy - skomentował Jacek Czachor.

RAFAŁ SONIK
W klasie ATV Rafał Sonik po raz kolejny dotarł na metę z najlepszym czasem. Tylko w pierwszej, 90-kilometrowej części odcinka specjalnego główni rywale naszego reprezentanta mogli mieć nadzieję na dogonienie lidera klasyfikacji. Potem jednak nie tylko musieli obserwować znikające za horyzontem plecy kapitana Poland National Team, ale ze względu na swoją brawurową jazdę walczyli także z awariami quadów.

- Ten rajd to trening przed Dakarem. Wiedząc, że mam 11 minut przewagi postanowiłem sprawdzić, czy moje przemyślenia na temat taktyki jazdy są słuszne. Cieszę się, że ćwiczenie przyniosło tak dobre efekty. Pokazuje to, iż nie tylko musimy mieć dobre przygotowanie fizyczne, czy sprzętowe, ale również liczy się pomysł na pokonanie trasy – mówił na mecie krakowianin, który nie chciał zdradzać szczegółów swojej strategii. – To jest trochę tak, jak w tenisie. Trzeba zmieniać rytm. Niech ten rąbek tajemnicy wystarczy za wyjaśnienie.

W Maroku zdobywca Pucharu Świata FIM testuje również różne ustawienia w swoim quadzie. Środowy etap przyniósł mu w tej kwestii ważną informację. – Stała się bardzo dobra rzecz. Pękła rura przy podłodze, a to pokazało nam jedno ze słabych miejsc. Musiałem w związku z tym wieszać bak na trytytkach. Stawałem dwukrotnie i przelewałem paliwo butelką, jak za starych dobrych lat. To cenne doświadczenie, bo wiemy, że ten element na pewno nie wytrzyma Dakaru – skomentował Sonik.

FARMA PROM
W klasie motocykli prowadzą zawodnicy Hondy: Joan Barreda przed Paulo Goncalvesem. Dopiero na trzecim miejscu z ponad 7-minutową stratą plasuje się Marc Coma. W klasie 450 26. lokatę zajmuje Michał Hernik, Paweł Stasiaczek jest 31., a Norbert Madetko 34.

W trakcie czwartkowego etapu IV zawodnicy pokonają trasę o długości 300 kilometrów z Zagory do Erfoudu – po drodze nie powinno być piaszczystych przeszkód, a oes ma być szybki, kamienisty i z trudnymi, górskimi przejazdami. Wszyscy przewidują, że rywalizacja w rajdzie prawdopodobnie rozstrzygnie się w piątek na wydmach w okolicach Merzougi.

AK, fot. Alan Rossignol, Lotto Team, Orlen Team, Speedbarin, PR Sonik, PR Jacinto, KTM, Speedbrain

KLASYFIKACJA MOTO - ETAP 3
KLASYFIKACJA MOTO - GENERALKA PO 3 ETAPIE

KLASYFIKACJA AUTO - ETAP 3
KLASYFIKACJA AUTO - GENERALKA PO 3 ETAPIE