Rally Dos Sertoes 2014: Sonik na krańcach świata

W sobotę rozpoczął się rajd Rally Dos Sertoes, w którym nasz kraj reprezentuje Rafał Sonik. Krakowianin po prologu i etapie pierwszym jest liderem klasy ATV.

Na sobotnim prologu rajdowcy mieli do pokonania niespełna 11-kilometrowy odcinek specjalny o bardzo zmiennej nawierzchni, gdzie nie trudno było o błąd. – Czułem się trochę, jak na normalnym oesie i dzięki temu wiedziałem, że nie mogę zrobić nic nierozważnego. Buzuje w nas ogromna ilość adrenaliny, a to byłoby zupełnie śmieszne skończyć  rajd na prologu – mówił na mecie Rafał Sonik. 

Kapitan Poland National Team uzyskał trzeci czas, tracąc do Marcelo Medeirosa zaledwie 23 sekundy. Rezultat przyjął z zadowoleniem, ale przyznał, że spodziewał się jeszcze mniejszych różnic czasowych. - W jednym miejscu popełniłem błąd i straciłem kilka sekund. Po przejeździe przez rzekę, zamiast na drogę skierowałem się śladami Roberta Nahasa prosto w pole. Musiałem ostrożnie zrobić pętlę i lawirując nad skarpą wrócić na trasę. Tym nie należy się jednak przejmować, bo prolog nie decyduje o całym rajdzie, a ja mam idealne miejsce do startu w pierwszym etapie. Ruszam jako trzeci.

Szybsi od Polaka na sobotnim prologu byli dwaj jego najwięksi rywale: Marcelo Medeiros i Robert Nahas. - Od razu widać, że chłopaki marzą o wyniku z poprzedniego roku – śmiał się Sonik, komentując agresywną jazdę Brazylijczyków na trasie. - Moim zdaniem będą się nawzajem bardzo mocno motywować. Trzeba jednak uważać, żeby nie wpaść w niebezpieczny wir. Rajdy nawigacyjne to ostre ściganie, ale najważniejsza w nich jest sztuka powstrzymywania się od jazdy na „maksa”. Będę więc jechać tak, żeby nie było miejsca na popełnienie błędu.

Po sobotniej rozgrzewce, w niedzielę na rajdzie Dos Sertoes przyszedł czas na prawdziwe ściganie. Na 155-kilomterowym odcinku specjalnym czołowa trójka quadowców walczyła o każdą sekundę i na mecie nie dzieliła ich nawet różnica minuty. Minimalnie szybszy od rywali okazał się Rafał Sonik, który objął również prowadzenie w klasyfikacji rajdu.

W drugim dniu rajdu organizatorzy zafundowali rajdowcom szybki etap o łącznej długości 216 km. Choć Rafał Sonik zawsze podkreśla, że lepiej czuje się na technicznych, górskich trasach udowodnił, iż w żadnym terenie nie ma sobie równych. - To był dobry odcinek, bez większych zmartwień – mówił uśmiechnięty quadowiec zaraz po zdjęciu kasku na mecie w Caldas Novas. Przyznał jednak, że nie obyło się bez małych przygód: - Moje tylne koła na przemian wibrowały i uspokajały się, więc kiedy skakałem przy dużych prędkościach, to quad wpadał w takie drgania, jakby leciał z wygiętą lub złamaną ośką.

Jedyny Polak, startujący w Dos Sertoes miał jednak powody do zadowolenia, bo nie tylko zrealizował swoją plan, ale również okazał się najszybszym quadowcem. - Dziś przyjąłem taktykę bezpiecznego tempa z minimalnym ryzykiem. Chciałem przyzwyczajać się do cięższego quada niż Yamaha 450, którym ostatnio ścigałem się na Sardynii i zupełnie innych warunków do jazdy. Tutaj miejscami mamy bardzo szybkie odcinki, na których oddajemy skoki nie tylko do góry, ale i na boki. Jechałem bardzo ostrożnie, bo tak zawsze trzeba jechać pierwszy etap. Myślałem tylko, żeby nie za dużo stracić, więc skoro udało mi się wygrać, to tym bardziej się cieszę. To doskonała zaliczka na kolejne dni.

Krakowianin po niedzielnym etapie objął prowadzenie w klasyfikacji rajdu, z 15-sekundową przewagą nad Marcelo Medeirosem i 43-sekundową nad Robertem Nahasem.

W silnie obsadzonej klasie liderem jest Marc Coma (KTM). Najlepszym kierowcą samochodu jest póki co Reinaldo Varela (Toyota), który ma niedużą przewagę nad Cristianem Baumgartem (Ford) i Guilherme Spinellim (Mitsubishi).

MM, Kajetan Cyganik, fot. PR Sonik, Marcelo Machado de Melo/ Fotoarena