Tuareg Rallye 2011 - powrót do Afryki

OW316955Polskie Land Rovery po raz kolejny na starcie rajdu Tuareg Rallye. Ekipa Land Seriwsu stoczyła zacięty bój z pustynią, rywalami oraz własnymi słabościami. W przyszłości zamierzają tam jeszcze wrócić i znów powalczyć.

30 marzec 2011 etap 3 środa

Jesteśmy trzeci dzien na Tuareg Rallye i dopiero jest czas napisac. Niestety ten wolny czas jest spowodowany dniem przerwy w jeździe, z powodu poważnej awarii - urwany zawor spektakularnie wbił się w tłok naszego silnika. Szczęśliwie posiadamy kompletny zapasowy nowy silnik i serwis pracuje pełną pracą, żeby jutro kontynuować zmagania. Po pierwszym dniu nasza załoga uplasowała się na 24 miejscu na 35 samochodów sklasyfikowanych w profi car. Bardzo dobrze wypadł pierwszy OS drugiego dnia. Po starcie w koncowce stawki przyjechaliśmy z czołówką rajdu, lecz niestety nie zdaliśmy karty w wymaganym czasie, bo dojechaliśmy na camp ok. 3:00 nad ranem. Odcinek był bardzo trudny technicznie i niebezpieczny. Liczne podmycia dróg widoczne w ostatnim momencie wymagały zwalniania do 30 km/h, zaś początek OS-u był typowo szykościowy po kamienno - szutrowych drogach z max prędkościami do 140 km/h. I niestety nasz silnik nie pierwszej już świeżości (cztery sezony), pracujący w ekstremalnych warunkach (temperatura zewn. 30 stopni, max prędkość obrotowa na 3 biegu) postanowił popelnić sepuku. Ale dobrze wychowany Land Rover psuje się po odcinku czasowym. Perfekcyjnie wykonane notatki nawigacyjne umożliwiały dokładne wyhamowanie przed większymi niespodziankami.
Jakoś tak zawsze jest, że organizator od drugiego dnia nadaje dakarowe tempo i takie same pułapki. Warsztaty pracowały pełną parą, a należało się jeszcze tego dnia przemieścić wraz z serwisem z campu Misour do campu Merzouga drogami ponad 400 km.
Józef Bodziony z pilotem Mariuszem Gwizdowskim po w ostrej walce na wydmach w piekielnym upale nie zmieścił się w limicie czasowym pierwszego OS-u i nie zostali dopuszczeni do drugiego OS-u. Patrol pomimo swojej legendarnej trwałości jest jednak zbyt ciężki do jazdy po sypkim piasku. Po pierwszym dniu zajmowali 22 pozycję w generalce, po drugim spadli na 27 miejsce. Warto wspomnieć o pozostałych załogach angielskich - team dwóch Nemesisów plasował się po dwóch dniach w środku stawki. Dzisiaj czerwony Nemesis czeka w serwisie na zapasowy wał napędowy, a drugi żółty urwał przegub. Mocno kibicujemy tym najładniejszym obecnie rajdówkom. Team Rally Raid wystawił trzy Desert (dizel) Warriory, które dzielnie walczą. Dwa profesjonalnie przygotowane Range Rovery Classic z Francji nadawają tempo reszcie. Jeden z nich wygrał pierwszy etap, a drugi był najszybszy na pierwszym OS-ie drugiego etapu.
Motocyklowy polski ciężki akcent położył Dominik Bartela startujący KTM-em 950, w nowo utworzonej klasie Moto Amator 2 cyl. I jak jesteśmy przy motocyklistach, to pamiętać należy, że organizatorzy Tuareg Rallye to z krwi i kości motonici. Profesjonalizm organizacji widać od pierwszego momentu. Odprawa celno - paszportowa odbywa się już na promie, a każda podana godzina przez organizatora jest święta.
Jutro startujemy do "king stage" - pętla nawigacyjna wyłącznie wg. GPS-a, bez "utwardzonych" odcinków wyłącznie po wydmach. Klasa amator ma w planie dwie pętle, a klasa profi cztery, za kazdym razem z coraz mniejszym limitem czasu. Więc At-ki na 1 barze i napieramy naukę Wojcia.

OW31697231 marzec 2011, czwartek etap 4

Dzisiaj podczas porannych testow na wydmach udało mi się urwać kulę zwrotnicy. Niestety byly one juz nadwyrężone i dobrze, że defekt nastapil blisko bazy. Jednak wyciągnac z piaskownicy samochod bez kola nie jest latwo. Pomogl nam RR serwisowy, ktory z wykorzystaniem zawieszenia pneumatycznego podniosl i docholowal zderzak  w zderzak Tomcata do serwisu. Kolejny dzien przy grillu zamiast w terenie.

1 kwiecien 2011, piatek etap 5

Dzisiaj zakonczenie jazdy po wydmach. Etap na azymuty po wydmach, na czas. I pech nas nie opuszcza. Piekielne gorąco spowodowalo zanik ladowania i wylaczenie chlodzenia, ktore spowodowalo przegrzanie rozrusznika. Skrzynia automatyczna uniemozliwia zapalenie auta "na pych". Wiec serwis na trasie i zaliczone tylko dwa check pointy. Jutro powrót do Missour. Wyglada na to, ze w koncu Tomcat bedzie jezdzil. Józef cieżkim Patrolem radzi sobie średnio na wydmach, ale radości jest co niemiara
pobawić się w tak dużej piaskownicy. Nemesisy zakonczyly zmagania w rajdzie, podobnie jak kilka innych samochodów.

2 kwiecień 2011, sobota, etap 6 Merzouga - Missour

Opuszczamy bazę Merzouga po trzech noclegach. Dzisiaj 200 km OS-ów i 200 km dojazdówki. Jeszcze rano poprawka metromierza, bo postanowił się zawiesić. Po późnym wyjeździe z bazy, nie zdążamy na dwa ostatnie OS-y tylko dla klasy profi. Organizator ze względów bezpieczeństwa zamyka OS-y na dwie godziny przed zmrokiem, czyli ok. 17:00. Wieczorem dojeżdżamy do hotelu Baroudi w Missour. Samochód bezawaryjnie, wymiana oleju w nowym silniku. Wojtek coraz szybszy w terenie, zaskakująco dobrze sprawują się opony Khumo MT. Po raz pierwszy na rajdzie idziemy spać przed północą.

3 kwiecień 2011, niedziela etap 7 Missour Nador

Znów 200 km OS-ów i 200 km dojazdu. Startujemy o wyznaczonej przez organizatora godzinie. Znane już z początku rajdu szybkie odcinki o nawierzchni szutrowo kamiennej pozwalają rozpędzić się do 130 km/h.
Cztery OS-y w tym jeden z pomiarem czasu, pozostałe nawigacyjne z ciasnym limitem czasu.Nieprawdopodobny poziom wibracji na kamiennych drogach powoduje, że wszystko powoli ale skutecznie odkręca się i luzuje. Trasy przepiękne, notatki nawigacyjne perfekcyjne, Wojtek ciśnie i potrafi coraz więcej. Zaskoczył mnie, gdy wjechaliśmy na niewidoczne wcześniej muldy. Po podbiciu na pierwszej, na drugiej pewny był kontakt przedniego mostu z odbojnikami, lecz Wojtek w tym momencie odruchowo dodał pełny gaz, podnosząc przód auta bez dobicia. Doskonały refleks Wojtka dobrze rokuje jego karierze kierowcy rajdowego. Samochód bezawaryjnie, Wojtek ciśnie i jesteśmy w porcie 6 min przed limitem czasu. Jest to drugi dzień jazdy bez kar za spóźnienia w limicie czasu. Na promie chłopcy tirowcy okupują bar, reszta kosmicznie zmęczona zasypia w kajutach.

P10701154 kwiecień 2011, poniedziałek etap 8 Almeria - Mojacar

Prawie 100 km dojazdu i krótki 2 km odcinek czasowy na zakończnie rajdu poprowadzony quedem z końcem na plaży. Jeśli my jesteśmy zmęczeni to motocykliści ledwie przekładają nogami po zejściu z motocykla. Szacunek, bo nie wyobrażam sobie przejechanie tego terenu motocyklem na czas. Przejazd turystyczny zająłby mi peweni ze trzy tygodnie. Nieoficjalne zakończenie na parkingu hotelowym z obowiązkowym spaleniem gumy, polewaniem piwem i szampanem, organizator w powietrzu niesiony na rękach motocyklistów. Chyba są mu wdzięczni za organizację, bo naprawdę nie było się do czego przyczepić, nawet trochę. Dominik "Koreczek" Bartela wygrywa swoją klasę motocykli ciężkich (z trzech zgłoszonych), ale przypłacił to bolesnym upadkiem na 5 etapie. Rajd skonczyl dzieki apteczce Wojtka wyposażonej w najmocniejsze dostępne środki przeciwbólowe. Mamy miejsce w naczepie i zabieramy "Koreczkowi" motocykl do Polski.

Kończymy rajd na 28 pozycji (na 34 sklasyfikowane załogi) w klasie profi. Józef z "Dzidziem" skończył na 21 pozycji. Wyjeżdżamy do domu z bezcennym bagażem doświadczeń dotyczącym Tomcata, naczepy serwisowej i auta serwisowego. Bezcenne jest również coraz większe doświadczenie Wojtka w szybkiej jeździe. Jeszcze tutaj wrócimy i powalczymy.

Nasz skład:

Wojciech " Bodzio" Bodziony / Piotr "Rysiek" Kowal Land Rover Tomcat 5,0, nr startowy 220, klasa profi
JózefBodziony / Mariusz " Dzidziu" Gwizdowski Nissan Patrol Y60, nr startowy 262, klasa profi
Andrzej " Andrew" Bochenek / Bożydar "Bogu" Pająk Range Rover P38, nr startowy 253, klasa amator, auto serwisowe,
Tomasz "Laweciorz" Samborski (I kierowca TIR-a), Jarosław "Miriam" Bulczyński (II kierowca TIR-a), Piotr "Junior" Michalik (mechanik/pilot TIR-a) Volvo Truck + naczepa serwisowa Land Serwis

Klasa car profi:
Wygrywa czarny Range Rover z niemiecką załogą Lee Amthor/Ingo Tiarks, drugie miejsce Mercedes G z austriacko-niemiecką załogą Danner Christof/Jan Szekeres, ostatnie miejsce na podium przypada żółtemu Desert Warriorowi z kanadyjską załogą David Bensadoun/Patrick Beaule z teamu Rally Raid.

Klasa car amator:
Tutaj wygrywają dwa buggy - pierwszy jest Polaris RZR S, kierowany przez belgijską załogę Fabrice Della Barbera z pilotem Karin Simechalle. Drugie miejsce zajmuje Can Am Commander kierowany przez Nicolas Min (Luxemburg) , trzecie miejsce zajmuje załoga niemiecka Reiner Kleer/Christian Vogt Jeepem Cherokee

Klasa moto profi:
Wygrywa Thorsten Kaiser ze Szwecji Wyniki kompletne klasy moto amator. Wygrywa Filip Weber z Czech.

text: Piotr Kowal

foto Jarosław Bulczyński:


foto Piotr Kowal:


foto Tomasz Samborski: