Zepsuta wycieraczka, czyli jak nie ukończyć H3 Słupsk… [BLOG]

DSC04257Decyzję o uczestnictwie w imprezie podjęliśmy wraz z Markiem zaraz po pojawieniu się informacji o imprezie. Wykonałem kilka telefonów i udało się zebrać ekipę składającą się z 5-ciu aut mających za zadanie reprezentować Wielkopolskę (Poznań, Piła, Złotów). Do Marka i mnie w Mahindrze (klasa Proto )dołączyli Jurek i Piotr w Patrolach (Seria), Grzesiu w Pajero (Seria) i Damian w Vitarze (Proto). Wyruszyliśmy skoro świt, po drodze dołączały do nas auta w Podgajach, Szczecinku i Białym Borze (tym Białym Borze…..), skąd kolumną zmierzaliśmy do Słupska. Towarzyszyły nam auta „serwisowe” z kibicami.

ZOBACZ TAKŻE: XVI Terenowe Spotkanie u Seby FIEDY TRANS 2013 - tradycji stało się zadość

Na miejsce dotarliśmy około 10 00. Po dokonaniu formalności oczekiwaliśmy na start, obserwując zmagania motocyklistów i quadowców. Po zakończeniu pierwszej tury udaliśmy się na zapoznanie z trasą pętli. Pierwsze wrażenia skłoniły nas do rozważnej jazdy ze względu na dość urozmaiconą rzeźbę trasy. Mnóstwo hopek mniejszych i większych, fragmenty trasy z gliniastym podłożem przeplatały się z wąskimi przesmykami biegnącymi wśród drzew. Trzeba było zapisać „w pamięci” kilka miejsc z wąskimi zakrętami, w których szeroka Mahindra przechodziła na styk.

Po zapoznaniu się z trasą zostaliśmy rozstawieni na starcie i czekaliśmy niecierpliwie za komendą „start”. Po starcie ruszyliśmy dość agresywnie i w pierwszym zakręcie udało nam się zameldować jako pierwsza załoga. Pierwsze kółko pokonywaliśmy dość równo, sprawdzając na zakrętach, gdzie plasuje się Marcin w swoim białym Patrolu. Na prostej ciężko było patrzeć do tyłu, gdyż lewe lusterko w Mahindrze nie wytrzymało konfrontacji z sosną, prawe natomiast znacząco się przestawiło;) Przejazdy przez błotne fragmenty skutecznie brudziły nam szybę, ale wycieraczki jakoś dawały radę, niestety już w okolicach linii start/meta DSC04308jedna z nich odmówiła posłuszeństwa, oczywiście ta z strony kierowcy...;) Niezrażeni tym faktem kontynuowaliśmy jazdę, zatrzymując się po przejechaniu bardziej błotnistych fragmentów trasy w celu przetarcia szyby, niestety nie pomagało to na długo. Przepuściliśmy Marcina, by nie tracił tempa i walczyliśmy dalej. Po drodze minęliśmy stojącą na poboczu Vitarę z naszego teamu, Damianowi współpracy odmówił tylny wahacz… Kilkaset metrów dalej dla odmiany minęliśmy Jurka, który przymierzał się do ściągnięcia Patrola z wysokiego pniaka. Na którymś z kolejnych okrążeń wyprzedziliśmy Grzesia i Piotra w Pajero i jak to mówią „cały czas na przód”. Nie ukrywam, że pilotowanie kierowcy, który niewiele widzi przez szybę jest baaaardzo emocjonujące;)

Na czwartym kółku troszkę wyrzuciło nas na prawym zakręcie w okolicach obwodnicy i ledwo uniknęliśmy bliskiego spotkanie z okazałą sosną;) Kilkaset metrów dalej w głębokim błocie nasza Mahindra postanowiła zwiedzić okoliczny młodnik... O ile wskoczyć do młodnika było łatwo, o tyle wrócić było gorzej, szybka redukcja biegu i podjęcie przez Marka decyzji o zabawie w kombajn zaowocowało skoszeniem kilkunastu drzewek i powrotem na trasę. Ufff, udało się. Dalej jesteśmy w grze. Piąte okrążenie już uważaliśmy za zakończone, gdy w środku Mahindry zaczęły pojawiać się opary płynu chłodniczego. Decyzja była jedna – zjeżdżamy szybko z trasy i ładujemy auto na lawetę póki żyje. Oględziny auta potwierdziły brak możliwości naprawy na miejscu, doopa, po imprezie…….

Marek niepocieszony postanowił za widnego wracać do Poznania, ja odszukałem naszych kibiców i przyłączyliśmy się do „loży szyderców”;) Obserwowanie załóg podczas zaciętego boju podparte rozgrzewającym trunkiem dało wiele frajdy. Grzesiu wytrwale podążał Pajerem, zaliczając kółko za kółkiem, Jurek dał radę zjechać z pniaka i po mimo wymiany koła na kolejnym okrążeniu (serdeczne podziękowania dla kolegi z 260-ki za pomoc) utrzymywał się w czołówce. Piotr majestatycznie zmierzał swoim Patrolem mimo problemów z wykrzywionym drążkiem kierowniczym i znacząco ograniczonym skrętem w jedną stronę. Gdy zaczęło szarzeć, minęły trzy godziny i pozostające w boju załogi mogły zakończyć rywalizację.

DSC04272Szybkie podliczenie wyników przez organizatora zaowocowało oficjalnym ogłoszeniem wyników. Zdziwienia nie było… W klasie seryjnej na pierwszym miejscu uplasował się Jurek, drugi był Piotr, podium zamykał Grzesiu. W klasie proto triumfował Marcin przed Remem (Pajero) i Maćkiem (Samurai). Po gratulacjach dla wszystkich tryumfatorów imprezy i podziękowaniach dla organizatorów nastąpiła ewakuacja w kierunku domu. Podróż trwała dłużej ze względu na postoje na stacjach paliw (uzupełniano wszelkie rodzaje płynów…) i wiele chęci do rozmów;) Tak więc, można powiedzieć, że delegacja wielkopolski udanie się zaprezentowała;)

Podsumowując:
- Grzesiu i Jurek udowodnili, że można jechać na kołach na odległą imprezę, skutecznie walczyć o dobrą lokatę i wrócić bez problemów do domu;
- Marek i ja udowodniliśmy, że stosukowo mocne i przygotowane auto, jakim jest Mahindra jest na tyle mocne, na ile mocny jest jego najsłabszy element... wycieraczka potrafi załatwić całe auto i załogę;)
- wbrew powszechnemu marudzeniu na wielu forach o braku możliwości pojeżdżenia w terenie malkontenci nie potrafią stawić się na zorganizowanej i przystępnej cenowo imprezie, szkoda. Odbiera to zapał organizatorom;)
- nawet nie kończąc imprezy, można zacnie się ubawić i odpocząć w towarzystwie braci off-roadowej, to jest w tym bardzo ważne.

Pozdrawiam raz jeszcze uczestników, organizatorów i kibiców.

text i foto: Seba 4x4 - odwiedź blog SEBY4X4 na forum.terenowo.pl - znajdziesz tam m.in. więcej zdjęć z zawodów