Baja Poland 2011 – szybka relacja z półmetka sobotniego etapu

IMG_0450- Nie jest łatwo! – mówią zgodnie zawodnicy rywalizujący w Baja Poland 2011. Ciekawe, co będą mówić wieczorem, bo za nimi dopiero pierwszy z sobotnich oesów. W dodatku ten krótszy, a więc łatwiejszy. Na czele – bez zaskoczeń – Hołowczyc przed Peterhanselem i Wasiakiem.

ZOBACZ TAKŻE: „Hołek” szybszy od „Petera”. Wystartowała Baja Poland 2011

- Oes jest bardzo trudny pod względem technicznym. Niezwykle różnorodny – jest błoto, piasek, sporo kałuż, dziur, są partie szybkie przeplatane technicznymi odcinkami – mówi Konrad Sobecki walczący o podium. W rajdzie po raz pierwszy zasiadł za sterami nowego auta, które wypożyczył do Dakarowego wygi, Czecha Miroslava Zapletala. - Dopiero uczymy się naszego samochodu. To mój pierwszy start Mitsubishi L200. Auto ma ogromne możliwości, więc jest co robić! Obecnie rozglądam się za nowym autem i pojawił się pomysł, bo to przetestować właśnie na Baja Poland. Auto jest super, serwis Mirka też super, zobaczymy jak to się wszystko ułoży… A mój pilot? Muszę się nim dzielić! Jesteśmy umówieni, że od poniedziałku do środy jest w mojej załodze, a w pozostałe dni – Adama (śmiech)…

IMG_0037Zawodnicy ma już za sobą oes o długości 104 kilometrów, którego trasa meandrowała po zaułkach drawskiego poligonu. Po przerwie serwisowej, która ma miejsce w Drawsku Pomorskim (powstało tu piękne miasteczko rajdowe, nad którym króluje ogromny balon), czas przyjdzie na drugi z oesów – blisko dwa razy dłuższy (181 km). – Moim zdaniem będzie miał on duży wpływ na wygląd końcowej klasyfikacji rajdu – ocenia Konrad Sobecki.

Podobnego zdania jest Sławek Wasiak, zajmujący obecnie trzecie miejsce w „generalce”. – Oj, jest co tu robić! Jedziemy po mokrym piasku, który dla silnika, napędu, sprzęgła stanowi ogromne obciążenie. Oes jest trudny technicznie, pełen zakrętów. Kierowcy nie mają chwili wytchnienia. Trasa dla T-jedynki jest niemal idealna, ale wyobrażam sobie, jak muszą się tu IMG_0486męczyć T-dwójki. Póki co – odpukać! – problemy mam niewielkie. Puścił zacisk hamulcowy i od 70. kilometra jechaliśmy tylko z przednimi hamulcami. Nie było więc hamowania, a tylko „spowalnianie”. Ale akurat zaczęły się partie techniczne i jakoś sobie poradziliśmy. Tylko jeden z ciasnych zakrętów przejechałem na wprost. Jak to w lesie… Ale jest dobrze!

W nieco gorszym nastroju zastaliśmy w serwisie Piotra Chodzenia, który przed dwoma tygodniami wypadł znakomicie na rajdzie Hungarian Baja. – Niestety w okolicach 30. kilometra „strzelił” nam amortyzator i musieliśmy jechać dużo wolniej – mówi kierowca Toyoty T2. – Straciliśmy przez to trochę minut do głównych konkurentów  w klasie: Więcławka i Molgo. Mamy na zmianę drugi amortyzator, ale regenerowany, więc nie mogę mieć do niego zaufania (to zresztą ten sam amortyzator, który „strzelił” nam IMG_0077przed metą Hungarian Baja – naprawiony spełnia teraz rolę zapasu). A do mety rajdu zostało nam jeszcze 300 kilometrów… Może się dużo wydarzyć. Oes jest trudnym sprawdzianem dla aut klasy T2. Bardzo dziurawa trasa wymusza albo wolną jazdę, albo konieczność podejmowania ryzyka, bo o uszkodzenie wahaczy czy amortyzatorów nie trudno. Niestety musimy chyba zmienić nasze nastawienie – teraz musimy jechać, aby dojechać, bo jeśli zaczniemy się ścigać, to możemy w ogóle nie ukończyć rajdu.

Mety rajdu prawdopodobnie nie obejrzy już Klaudia Podkalicka, w której Pajero awarii uległ silnik. OS2 nie ukończył również Marek Janaszkiewicz, Marcin Skarżyński i Michele De Nora.

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

Baja Poland 2011 - wyniki OS2 (nieoficjalne):

OS2wyniki