Baja Slovakia 2011: off-road na wysokościach

październik 17, 2011
Rajd Baja Slovakia 2011 rozstrzygnął rywalizację o laury Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych (a także m.in. Mistrzostw Czech, Słowacji, Rajdowego Pucharu Polski Cross-Country itd., itd…). Górskie tereny, niskie temperatury, padający deszcz ze śniegiem, a przede wszystkim presja końcowego wyniku zwielokrotniły trudności, z którymi zmagali się zawodnicy.

Trasę po słowackich górach najszybciej pokonał Czech Mirek Zapletal przed Sławkiem Wasiakiem, Węgrem Andreasem Lukacsem i Konradem Sobeckim. W tej sytuacji wicemistrzem Polski (tytuł mistrzowski już wcześniej zapewnił sobie Węgier Balazs Szalay, na Słowacji nieobecny) został Wasiak, a II wicemistrzem Sobecki, który sięgnął jednocześnie po wygraną w Rajdowym Pucharze Polski Cross-Country. W grupie T2 triumfował ostatecznie Paweł Molgo przed Grzegorzem Szwagrzykiem, który zwyciężył za to w grupie T2 Pucharu FIA CEZ.

- Cel został osiągnięty! – cieszył się na mecie Sławek Wasiak. – Matematyczna wyliczanka wskazywała, że na Słowacji jest szansa przeskoczyć Konrada, który w klasyfikacji wyprzedzał nas o 2 punkty. Rajd okazał się piekielnie trudny, ale daliśmy radę! Wydaje mi się, że coraz lepiej panuję nad autem, jeżdżę coraz szybciej. Udało nam się nawet wygrać kilka odcinków z Zapletalem – to dodatkowa satysfakcja.

Zmagania na Słowacji trwały dwa dni, nie licząc piątkowego, krótkiego prologu, na którym wielu zawodników… pobłądziło. Słaba organizacja zawodów stanowiła zresztą dodatkowy czynnik podnoszący trudności rajdu. Błędy w roadbooku, brak GPS-ów kontrolujących przejazd załóg, bardzo długie, bezsensowne dojazdówki to tylko niektóre grzechy organizatorów. Fragmenty odcinków stanowiły „kaloryfery” na łąkach, których… nikt nie pilnował. Naturalną koleją rzeczy im dłużej trwały zawody, tym mocniej trasa ulegała „optymalizującej” (auto)modyfikacji…

Swoje trzy grosze dorzuciła również pogoda. W sobotę czuć już było oddech zbliżającej się zimy – temperatura oscylowała w okolicach zera, a padająca mżawka przebierała czasem postać płatków śniegu… W rezultacie trasa rajdu stała się potwornie śliska, drwiąc sobie nawet z opon „Mud Terrain”. – Walczyliśmy o przetrwanie – opowiada „Malarz”. – Kręciliśmy piruety, jeździliśmy w najróżniejszych kierunkach. Niemal jak w tańcu na lodzie. Niektóre zjazdy trzeba było pokonywać na „jedynce”, bez gazu, bo w przeciwnym razie od razu lądowało się w krzakach. W sobotę paru zawodników, w tym nawet Zapletal, wyleciało z trasy prosto w przepaść. Odcinki były piekielnie trudne; zero taryfy ulgowej.

W niedzielę wyszło słońce, ale rano zawodników przywitał widok oszronionych rajdówek (w nocy było minus sześć stopni). Promienie słoneczne szybko ogrzały trasę, znów zamieniając ją w ślizgawkę. Oczywiście trudności rajdu owocowały coraz większą liczbę defektów – wycofać się musiał m.in. Korda. Dwa ostatnie oesy Wasiak pokonał z oberwanym wentylatorem, czyli bez chłodzenia. – Na szczęście z pomocą przyszło nam ukształtowanie trasy – śmieje się Sławek. – Pod górkę silnik grzał się, mieliśmy nawet 110 stopni, ale jadąc z górki, skutecznie go schładzaliśmy. I tak aż do mety.

Nagrodą dla Wasiaka był tytuł Wicemistrza Polski. Czwarty na Słowacji Konrad Sobecki zdobył ostatecznie tytuł II Wicemistrza, ale wywalczył jednocześnie Puchar Polski Cross-Country i tytuł Mistrza Czech. – Jestem bardzo zadowolony z tego sezonu – podsumowuje kierowca Mitsubishi L200. – To mój drugi rok startów, a dopiero pierwszy pełny sezon w mistrzostwach. Omijały nas awarie, mieliśmy mało „przygód”, wykazaliśmy się dobrą „dojeżdżalnością”.  I wywalczyliśmy w sumie 3 tytuły – trudno więc się nie cieszyć. W trakcie sezonu przesiadłem się do Mitsubishi L200 i już nie zamierzam go oddawać. Drzemią w nim ogromne rezerwy. To dla mnie nowe wyzwanie – chciałbym nauczyć się wykorzystywać pełnię jego możliwości. Zdaję sobie sprawę z rzeczy, które muszę poćwiczyć.

- Chciałbym pogratulować, a zarazem podziękować Konradowi! – mówi Sławek Wasiak. – Od kilku rajdów toczyliśmy ze sobą bezpośredni pojedynek. To była fajna, sportowa rywalizacja na wysokim poziomie. I jednocześnie gratuluję Rafałowi Martonowi, który udowadnia, że jest znakomitym trenerem. W krótkim czasie wyszkolił młodego, szybkiego zawodnika, który z rajdu na rajd czyni ogromne postępy.

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro