TERENOWO.PL to założony w 2007 roku portal motoryzacyjny poświęcony pojazdom i sportom off-roadowym. Popieramy wyłącznie legalną jazdę w terenie, sprzeciwiając się bezmyślnemu niszczeniu przyrody, rozjeżdżaniu szlaków turystycznych i płoszeniu zwierząt. Chcesz pokazać, jakim jesteś off-roaderem? Zapisz się na rajd i stań do rywalizacji z innymi zawodnikami.
Pogoda była głównym reżyserem zawodów IV rundy RMPST - zawodów Gyulai Várfürdő Cup, które stanowiły zarazem kolejną eliminację międzynarodowego Pucharu FIA-CEZ. Najwięcej szczęścia, ale i umiejętności miał główny faworyt imprezy – Węgier Balazs Szalay, którego Chevrolet Blazer był ostatecznie o ponad 4 minuty szybszy od rywali. Po raz kolejny w tym roku najlepszym z Polaków był Konrad Sobecki startujący w parze z Rafałem Martonem – ekipa Tamexu wywalczyła miejsce piąte w klasyfikacji generalnej.
ZOBACZ TAKŻE: Prolog Gyulai Várfürdő Cup 2011 – pogodowa loteria | Zamieszanie wokół Prohun 500 – IV rundy RMPST. W zamian: Gyulai Várfürdő Cup
Już na prologu wiszące nad trasą ołowiane chmury straszyły zawodników, którzy nie wiedzieli, czy wybrać opony błotne (gdyby się rozpadało), czy szutrowe (gdyby jednak przyszło im ścigać się na suchej nawierzchni). Więcej szczęścia mieli ci, którzy zaryzykowali, zostawiając eMTeki w serwisie. Lunęło tuż po zakończeniu jazdy.
W sobotę niemal przez cały dzień było upalnie – trasa rajdu szybko przeschła i pokryła się kurzem, co nie przeszkadzało w rozwijaniu dużych prędkości – zwłaszcza Karoly’emu Fazekasowi, który został liderem. Wieczorem scenariusz z piątku się powtórzył – nadciągnęła chmura, ale tym razem burzowa i rozpadało się na dobre. Trwający całą noc deszcz zmienił diametralnie warunki na trasie.
– Pierwszy przejazd niedzielnego oesu był prawdziwym tańcem na błocie – opowiada Sławek Wasiak – A błoto jest tu specyficzne, strasznie klejące i śliskie. Było niewiarygodnie trudno, zero możliwości hamowania. Samochodu nie dało się opanować – ty dodajesz gazu, a on w poprzek. Trzeba było bardzo uważać. Na podświadomość działał widok biegnących wzdłuż trasy rowów; w jednym z nich wylądował zresztą Piotr Chodzeń. Dla nas, kierowców, było tyle roboty, że po dotarciu do mety pot lał się ze mnie ciurkiem. Ale dzięki temu było dziś naprawdę fajnie!
- Niedzielna trasa była niesamowicie śliska! Aż nie do wiary. Po dwóch ostatnich „przygodach” dzisiaj rano naprawdę bałem się jechać – mówi Darek Żyła. – Autem strasznie poniewierało, mimo że mieliśmy założone eMTeki.
Najwięcej frycowego zapłacił w niedzielny poranek lider Karoly Fazekas. Jadąc jako pierwszy, przecierał trasę i tracił cenne sekundy. Z tego prezentu skorzystał podążający po nim Balazs Szalay, który wyszedł wówczas na prowadzenie.
W niedzielę deszcz już nie padał, więc po pierwszym przejeździe trasa stała się bardziej przyczepna. – Wtedy jazda zaczęła być naprawdę przyjemna, mimo że nadal jechaliśmy na eMTekach – mówi Wasiak. – Autem wciąż nosiło, ale mogliśmy mocniej wcisnąć pedał gazu.
Szalay, który bardzo lubi wygrywać w Gyula, po objęciu prowadzenia nie oddał już go aż do mety, mimo że na ostatnim oesie był zmuszony zmieniać oponę na trasie. – Bałem się, że przegoni mnie Fazekas, więc ostatnie kilometry do mety to był już czysty amok – opowiada zwycięzca zawodów. Jak się okazało, Fazekas, który miał problem z paskami, nie tylko nie był w stanie zagrozić Szalayowi, ale na dodatek stracił drugie miejsce na rzecz świetnie jadącego Erika Kordy.
Z Polaków najlepszą lokatę ponownie zajął Konrad Sobecki (na Baja Carpathia 6.), który rzutem na taśmę pokonał Wasiaka (w Mitsubishi „Malarza” rozszczelniło się koło i pod koniec musiał zwolnić). Zadowolony z wyniku, 7. miejsca jest również Darek Żyła, który po dwóch nieukończonych rajdach nareszcie przełamał złą passę.
Do mety nie dotarli: Piotr Domownik (awaria turbiny w sobotę), Włodek Grajek (uszkodzone zawieszenie po uderzeniu w pieniek, który pechowo trafił pomiędzy koło a płytę ochronną) oraz długo liderując klasie T2 Paweł Molgo (awaria układu chłodzenia). W klasie T2 zwyciężył ostatecznie Grzegorz Szwagrzyk, a w klasie TH – będący klasą samą dla siebie – Robert Łyżwa.
Gyula ponownie udowodniła, że jest to miejsce stworzone do rajdowania. Mimo pierwotnego zamieszania wokół rajdu, organizatorzy nie zawiedli, a zlokalizowana w centrum uroczego miasteczka strefa serwisowa stanowi wartość samą w sobie.
Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro
ZOBACZ TAKŻE: Prolog Gyulai Várfürdő Cup 2011 – pogodowa loteria | Zamieszanie wokół Prohun 500 – IV rundy RMPST. W zamian: Gyulai Várfürdő Cup
Już na prologu wiszące nad trasą ołowiane chmury straszyły zawodników, którzy nie wiedzieli, czy wybrać opony błotne (gdyby się rozpadało), czy szutrowe (gdyby jednak przyszło im ścigać się na suchej nawierzchni). Więcej szczęścia mieli ci, którzy zaryzykowali, zostawiając eMTeki w serwisie. Lunęło tuż po zakończeniu jazdy.
W sobotę niemal przez cały dzień było upalnie – trasa rajdu szybko przeschła i pokryła się kurzem, co nie przeszkadzało w rozwijaniu dużych prędkości – zwłaszcza Karoly’emu Fazekasowi, który został liderem. Wieczorem scenariusz z piątku się powtórzył – nadciągnęła chmura, ale tym razem burzowa i rozpadało się na dobre. Trwający całą noc deszcz zmienił diametralnie warunki na trasie.
– Pierwszy przejazd niedzielnego oesu był prawdziwym tańcem na błocie – opowiada Sławek Wasiak – A błoto jest tu specyficzne, strasznie klejące i śliskie. Było niewiarygodnie trudno, zero możliwości hamowania. Samochodu nie dało się opanować – ty dodajesz gazu, a on w poprzek. Trzeba było bardzo uważać. Na podświadomość działał widok biegnących wzdłuż trasy rowów; w jednym z nich wylądował zresztą Piotr Chodzeń. Dla nas, kierowców, było tyle roboty, że po dotarciu do mety pot lał się ze mnie ciurkiem. Ale dzięki temu było dziś naprawdę fajnie!
- Niedzielna trasa była niesamowicie śliska! Aż nie do wiary. Po dwóch ostatnich „przygodach” dzisiaj rano naprawdę bałem się jechać – mówi Darek Żyła. – Autem strasznie poniewierało, mimo że mieliśmy założone eMTeki.
Najwięcej frycowego zapłacił w niedzielny poranek lider Karoly Fazekas. Jadąc jako pierwszy, przecierał trasę i tracił cenne sekundy. Z tego prezentu skorzystał podążający po nim Balazs Szalay, który wyszedł wówczas na prowadzenie.
W niedzielę deszcz już nie padał, więc po pierwszym przejeździe trasa stała się bardziej przyczepna. – Wtedy jazda zaczęła być naprawdę przyjemna, mimo że nadal jechaliśmy na eMTekach – mówi Wasiak. – Autem wciąż nosiło, ale mogliśmy mocniej wcisnąć pedał gazu.
Szalay, który bardzo lubi wygrywać w Gyula, po objęciu prowadzenia nie oddał już go aż do mety, mimo że na ostatnim oesie był zmuszony zmieniać oponę na trasie. – Bałem się, że przegoni mnie Fazekas, więc ostatnie kilometry do mety to był już czysty amok – opowiada zwycięzca zawodów. Jak się okazało, Fazekas, który miał problem z paskami, nie tylko nie był w stanie zagrozić Szalayowi, ale na dodatek stracił drugie miejsce na rzecz świetnie jadącego Erika Kordy.
Z Polaków najlepszą lokatę ponownie zajął Konrad Sobecki (na Baja Carpathia 6.), który rzutem na taśmę pokonał Wasiaka (w Mitsubishi „Malarza” rozszczelniło się koło i pod koniec musiał zwolnić). Zadowolony z wyniku, 7. miejsca jest również Darek Żyła, który po dwóch nieukończonych rajdach nareszcie przełamał złą passę.
Do mety nie dotarli: Piotr Domownik (awaria turbiny w sobotę), Włodek Grajek (uszkodzone zawieszenie po uderzeniu w pieniek, który pechowo trafił pomiędzy koło a płytę ochronną) oraz długo liderując klasie T2 Paweł Molgo (awaria układu chłodzenia). W klasie T2 zwyciężył ostatecznie Grzegorz Szwagrzyk, a w klasie TH – będący klasą samą dla siebie – Robert Łyżwa.
Gyula ponownie udowodniła, że jest to miejsce stworzone do rajdowania. Mimo pierwotnego zamieszania wokół rajdu, organizatorzy nie zawiedli, a zlokalizowana w centrum uroczego miasteczka strefa serwisowa stanowi wartość samą w sobie.
Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro
Tak relacjonowaliśmy ubiegłoroczną rundę w Gyula: Sobecki, Szwagrzyk i Sachanbiński walczą w Prohun 500 2010 | PROHUN 500 2010 - podium dla Madziarów | Polacy o PROHUN 500 2010 - komentarze polskich załóg
Gyulai Várfürdő Cup 2011 - wyniki końcowe:
Miejsce
|
Kierowca
|
Pilot
|
Auto
|
Kraj
|
Czas
|
Różnica |
---|---|---|---|---|---|---|
1.
|
SZALAY Balázs
|
BUNKOCZI László
|
Chevrolet Blazer
|
HUN
|
03:13:12
|
-
|
2.
|
KORDA Erik
|
TÓTH György
|
Nissan Navara
|
HUN
|
03:17:15
|
+ 00:04:03
|
3.
|
FAZEKAS Károly
|
HORN Albert
|
BMW X5
|
HUN
|
03:17:45
|
+ 00:04:33
|
4.
|
LISZI László
|
LISZI Norbert
|
Mitsubishi Pajero
|
HUN
|
03:29:19
|
+ 00:16:07
|
5.
|
SOBECKI Konrad
|
Marton RAFAL
|
Mitsubishi Pajero
|
POL
|
03:30:28
|
+ 00:17:16
|
6.
|
WASIAK Slawomir
|
GRYDZIUSZKO Marcin
|
Mitsubishi Pajero
|
POL
|
03:33:38
|
+ 00:20:26
|
7.
|
ZYLA Dariusz
|
ZYLA Malgorzata
|
Mitsubishi Pajero
|
POL
|
03:37:23
|
+ 00:24:11
|
8.
|
VARGA Imre
|
HUJBER Imre
|
Nissan PickUp
|
HUN
|
03:46:14
|
+ 00:33:02
|
9.
|
APÁTHY Zoltán
|
EROS Gábor
|
Nissan PickUp
|
HUN
|
03:49:23
|
+ 00:36:11
|
10.
|
PISKOLTY Tibor
|
PISKOLTY Gyozo
|
Opel Antara
|
HUN
|
04:01:53
|
+ 00:48:41
|
11.
|
SZWAGRZYK Grzegorz
|
MARTON Maciej
|
Mitsubishi Pajero
|
POL
|
04:19:46
|
+ 01:06:34
|
12.
|
SEBESTYÉN Sándor
|
NYERGES Gábor
|
Toyota Land Cruiser
|
HUN
|
04:19:46
|
+ 01:06:34
|
13.
|
WIECLAWEK Zbigniew
|
WIECLAWEK Ryszard
|
Mitsubishi Pajero
|
POL
|
04:54:28
|
+ 01:41:16
|
14.
|
HORVÁTH Béla
|
NAGY Szabolcs
|
Dodge Dakota
|
HUN
|
06:24:36
|
+ 03:11:24
|
15.
|
CHODZEN Piotr
|
BINAS Piotr
|
Toyota Land Cruiser
|
POL
|
10:03:38
|
+ 06:50:26
|
1. (TH) | ŁYŻWA Robert | KROTIUK Michał | Land Rover Range | POL | 03:49:41 |